A może by tak hodować żaby? Bo co innego w taką pogodę? (Tylko po co te żaby? Na żabie udka? Dla bocianów? Nieeee, to zbyt okrutne… Halucynogenne! Są takie żaby, co wytwarzają jakiś narkotyk – „Pierwszorzędne Żaby do Lizania, sp. z o.o.”).
Wczoraj się ostałam za kierownictwo budowy i było miło i spokojnie (tzn. co 40 minut burza, chłopaki schodzą z dachu, wchodzą, za 40 minut – burza, schodzą… ale poza tym, to spokojnie), dopóki jeden nie zaskrobał nieśmiało do drzwi… Otwieram – czy by mógł prosić plasterek… Patrzę, a on obejmuje jedną ręką ZAKRWAWIONY KIKUT DRUGIEJ! Dzwonię załamana do N., żeby mu to opowiedzieć, a on „Ale czego ty wyjesz? To on w końcu ciebie tym młotkiem walnął?” – no i tak to z tym dachem.
W tak zwanym międzyczasie udłubałam firaneczkę. Prawda, że ładna? Mam jeszcze drugi kopersztych z innymi wazonami. Zresztą te wazony można dowolnie mieszać i przestawiać, bardzo fajny wzór.
he he no no projekt niczego sobie 🙂 brawa
ślicznie, naprawdę pełen szacun
A te kopersztychy wuju, skąd one się biorą?
te halucyny to ropuchy robią. u mnie na dzielni jest pole uprawne, na którym odkąd stopniał śnieg zjawiło się JEZIORO. i jest sobie pięknie, nawet mewy się do niego zlatują i siedzą na brzegu. wczoraj przyjechał rolnik traktorem i kminił co by tu zrobić z tym co kiedyś było polem, a obecnie jest zbiornikiem wodnym. proponuję hodować ryż, albo o! algi morskie, one są drogie i trędi. trzeba tylko soli dosypać do jeziora że niby morze, i hop!
Hej,
pytanie z gatunku “a teraz coś z innej beczki” – czy mogłabyś objaśnić, jak zamawiać tapas? Wybieramy się z chłopem do Madrytu, a my raczej z kręgu wielbicieli Italii, więc nie wiemy :(. Tak, wiem, głupie pytanie, ale po 1. nie mam kogo spytać, a po 2. czytam Cię od tak dawna, że wydaje mi się, że się znamy, a kogo mam pytać, jak nie koleżanki? Będę serdecznie wdzięczna za wszelkie porady :), dziękuję.
Najprościej – palcem, większość jedzenia jest już przygotowana i leży w szklanych gablotach dookoła baru, to się pokazuje i już. W Madrycie jest też ta przewaga, że w większości knajp mają menu z obrazkami, to też można dziobnąć palcem. Jeśli znacie włoski, to hiszpańskie menu powinno być w miarę zrozumiałe. Na pewno warto zamówić, jak będzie w karcie: morcilla (kaszanka), acalchofas (karczochy), chorizo al sidra (kiełbaseczka w sidrze), sama sidra zresztą też, gambasy i kalmary, ale to wiadomo, a co lubicie? To przetłomaczę 🙂
Wielkie dzięki. Czyli to nic strasznego, a nawet coś smacznego 🙂 podobnego do obchodu knajp we Włoszech wieczorkiem, gdzie także podobne smakołyki serwują. Co do nazw damy radę, ale ja i tak nie mam żadnego problemu, ponieważ mój jest absolutnie wszystkożerny, więc żadnej marnacji nie będzie. Ruszamy w bój!
Oprócz tapasów, w Madrycie koniecznie trzeba do Muzeum Szynki – do tej pory ze łzami w oczach wspominamy (Barbarello, będę dozgonnie wdzięczna za wskazówki!).
PS. Ja tam widzę wazoniki. Bardzo wyraźnie.
oooo, muzeum szynki, jakieś namiary???
O tak! MAdryt ma wiele pięknych muzeów, ale MUZEUM SZYNKI jest najpiekniejsze! Koniecznie na śniadania tam trzeba chodzić – mają kilka lokali przy głównych ulicach, na pewno traficie:
http://www.museodeljamon.es/madrid/?lang=en
po lewo budynek z anteną, pośrodku owszem kwiat ale z tych co to się kojarzą że pożerają ludzi którzy trafią do złej dżungli, a po prawo łódź podwodna. Ale wazony powiadasz? 😉 To pewnie po pijaku bym widziała wazony, skoro na trzeźwo niezbyt. Ostatnio mijałam dziewczynę, która mówiła, że jej kijanki w domu zdechły bo im dolała kranówkę do zbiornika. Może to jakiś głębszy sens ma w sobie…
Wy jesteście NIEMOŻLIWI. Jak nie jajniki, to łodzie podwodne.
Teraz też już widzę wieżowiec, łodź podwodną i stonkę. SENKJU WERY MAĆ.
żeby nie było potem, że się przed Tobą zataja to jest serial z agentka Scully
The Fall się nazywa, seryjnego mordercy dotyczy, ogląda się pięknie
i szkoda tylko, że to serialik raczej, bo 5 odcinków jedynie
(Oszfak w sesji – bitch mode activated)
Hodowanie żab – bardzo nierozsądne. Pisałam Ci już kiedyś, uważaj z żabami, ale widzę, że muszę przypomnieć ten sam dowcip, bo kiedyś z twoich pomysłów będzie jakieś nieszczęście:
Pewna kobieta wpadła na pomysł żeby kupić mężowi na urodziny zwierzątko. Udała się w tym celu do sklepu zoologicznego. Wszystkie fajne zwierzaki były niestety dla niej za drogie. Zrezygnowana pyta się sprzedawcy:
– Macie tu jakieś tańsze zwierzaki?
– Z tańszych mamy tylko żabę po 50 zł.
– 50 zł za żabę?! Dlaczego tak drogo?
– Bo ta żaba to, proszę pani, jest całkiem wyjątkowa.. Ona potrafi świetnie robić laskę!
Kobieta nie zastanawiając się długo kupiła żabę, licząc że ta ją wyręczy w tej nieprzyjemnej dla niej czynności. Gdy nadszedł dzień urodzin kobieta wręczyła żabę mężowi i opowiedziała mu o jej niesamowitych zdolnościach. Facet był nieco sceptyczny, ale postanowił swój prezent wypróbować jeszcze tego samego wieczora. Grubo po północy żonę obudziły dziwne dźwięki dochodzące z kuchni. Wstała i poszła sprawdzić co tam się dzieje. Gdy weszła do kuchni zobaczyła męża i żabę przeglądających książkę kucharską. Wokół nich porozstawiane były przeróżne garnki i patelnie. Zdumiona kobieta spytała:
– Dlaczego studiujecie książkę kucharską o tej godzinie?
– Jak tylko żaba nauczy się gotować – wypie#####asz!
(Btw. – jak tam Twoja ogrodowa żaba w kolorze benzyny? Rozpuściła się?)
Odnośnie firanki – ładna, ale – nie obraź się – bez wazoników byłaby ładniejsza. Oszfaki lubią prostotę i spokój, a ja w obecnym stanie umysłu widzę na tym dynamit, bombę rakietową i koktajl Mołotowa.
Czy to pierwsze po prawej to wazon? Bo wygląda jak marchew zaprzątnięta walką ze stonką. Lub pro-powodziowym syfiołkiem. Bez obrazy – znaczy się odpowiedź na znaki czasów, w których żyjemy…
Dziś matka powitała mnie popołudniowo – “słyszałam w telewizji, że was Mała Panew zalała?” Paczę, a tu kwiecie kwitnie, deszczyk wiosenny przestał padać (nieomalże), o co kaman? Ano – histeria mediów. Tylko mój synek biedny, rów niegłęboki kopiąc po kolana w wodzie brodzi.
ładne. Ja pilnuję ludzi na budowie, ale takich rzeczy w trakcie nie robię;p
Piękna!