No to tydzień zaczął się pogrzebem – nie jakaś tam tragedia, przyjaciółka mojej babci, lat słuszne osiemdziesiąt z dokładką, kolej rzeczy. Pojechać trzeba było, bo bliższa była niż niejeden z tak zwanej rodziny. Zawsze przywoziła mi i Zebrze czekoladę (nawet, jak już byłyśmy grubo po trzydziestce) i przenigdy nie wolno było jej podać zupy pomidorowej, bo nie lubiła. (Znacie kogoś, kto nie lubi zupy pomidorowej?…). Z jeszcze jednym małżeństwem przyjaźnili się tak skromnie licząc od lat 50-tych, ale do końca wszyscy się do siebie zwracali per “pan” i “pani”. Koniec pewnej epoki – jak zauważyła jej córka.
Zmarzłam w kościele przeniebotycznie i grzechotałam jak mrożony królik w zamrażarce w Kauflandzie. Jakoś wydawało mi się, że skoro to KONIEC MAJA, to JEDNAK wystarczy, że mam grube dżinsy, koszulę, skórzaną kurtkę i szalik. Nie wystarczyło. A w dodatku zamknęli nam cukiernię Sowy, w której zamierzałyśmy z ciotką nabyć kostkę hiszpańską (ona) i rogaliki z wiśnią (ja) i dopieścić poziom cukru we krwi. Niestety, z przyczyn technicznych była zamknięta. AKURAT WCZORAJ.
Siedzę, kicham i MAM TEGO DOSYĆ – chcę dom na Wyspach Kanaryjskich, chcę wracać umęczona upałem do domu z pracy (w supermarkecie), chcę wstawać rano i mówić do N. “I znowu to cholerne słońce! Kiedy pojedziemy do Polski na urlop, pooglądać deszcz?”, na co on: “Chyba zwariowałaś, ja nawet nie mam długich spodni, wolisz dziś na kolację kalmary czy doradę, bo nie wiem, jaką wziąć przynętę”. Kalmary, zawsze wolę kalmary.
Kolekcja Banku Santander we Wrocławiu mnie kusi niezwykle. APSIK.
o rany, pobijecie mnie, ale ja mieszkam w Stambule i budzę się codziennie z myślą “znowu to cholerne słońce” i BARDZO chcę do Polski na wakacje 😉 teraz właśnie zdycham i zasłaniam okna, bo żar się wlewa do pokoju i szlag mnie trafia, w złe miejsce wyemigrowałam 😉
O, tak, mamy nieustający marzec, kurtki ciągle w użyciu, a w przypadku mojego dziecka – rajtuzy again, po kilku ciepłych dniach, jakie zesłał nam Pan parę tygodni temu… A może mi się przyśniło? To niemożliwe, że raz w tym roku miałam na sobie koszulkę bez rękawów, nie?
Ja też chora i zła na tą pogodę marzę o upałach ale takich które sprawiają ze wieczór tez jest upalny…a nie tylko dzień.Za malo tego slonca w tym roku!
I będzie zimno 🙁
Nie! Wlasnie widze piekne slonce! temperatura rosnie! Jak dobrze pojdzie to mamy dzis 20 jak w morde strzelił.
I ma być zimno jeszcze długo niestety ;/ słyszałem o śniegu nawet 🙁
pomidorowa rulez 🙂
u mnie też (prze)zimno. dla rozgrzewki (uwaga) prasuję.
Osobiście upałów 30 stopniowych nie lubię jakoś szczególnie i te dwadzieścia parę mi w zupełności by wystarczyło teraz. Ale latem chciałabym lato a zimą zimę (w tym roku byłam usatysfakcjonowana zimą, więc teraz czekam na równie spaktakularne lato). Nie lubię tego jesienno/wiosenno, błotnistego, zimnego, bezsłonecznego, depresyjnego badziewia które się panoszy w tym kraju przez większą część roku. Abo kozaki, albo sandały, albo płaszcz zimowy, albo wiosenne kiecki – wszystko pomiędzy wkurza mnie i irytuje.
Narzekasz na wielki tyłek, a jak świat chce zadbać o twoją figurę, cały się napnie i specjalnie na twój przyjazd zorganizuje zamknięcie cukierni, to niedobrze? 😉
Właśnie wróciliśmy z Kanarów. Przeziębieni. Deszcze i skoki temperatur od 15C do 30C. Raj tylko po śmierci 🙂
Marzy mi się właśnie temperatura ok 30 stopni, taka jak na Wyspach Kanaryjskich, a patrząć za okno – deszcz 🙁 Ale miejmy nadzieje kochani, że to się zmieni niebawem!
ja! ja! nie znoszę pomidorowej!!!
dokładnie. pomidorowa ssie 😉
o to to! pomidorowa bleeee
Taaaak, za bardzo czuc ją rozgotowanymi pomidorami. Wolę moj krem z pomidorow z bazylia i oliwą. mmmm! a co to za kolekcja santandera???
Nie tylko Ty chciałabyś dom na Wyspach Kanaryjskich! Marzenie! Zwłaszcza, gdy taka pogoda za oknem
Zabierz mnie!