Jeszcze nie wiosna. Mrówek nie ma, od jutra znowu poniżej zera. Nie dajmy się zwariować. Nie porzucajmy pochopnie bezpiecznych kryjówek pod kocem!
Zebra nie chce mi upiec ciasta kawowego.
53 Replies to “ZIMA CIĄGLE”
Nie uda się albo się uda. Nie musimy zrzucać, możemy sobie nawrzucać. Tylko, że 21go jest już Tydzień Kina Hiszpańskiego i będę zakinowana.
P.S. Prochowiec, jakby jednak okazja sie nadarzyła, wisi na balkonie. Muszę go przewietrzyć po zimie, bo przesiąkł zapachem kulek na mole.
A wiecie, ze to bdb pomysł! Tylko, oczywiście nikomu sie nie będzie chciało jeść ciasta, bo wiosna, bo trzeba zrzucić kilogramy, dbac o linię, bo nie wypada… I TAK SIE NIE UDA…
a może w pierwszy dzień wiosny urządzimy sobie przed biblioteką na meksykańskiej zbiorową degustację ciast wszelakich, upieczonych przed fanclub barbarelli? 😉
Tez sie popłakałam. Nie tyle z Kłamcy w ponczochach (choć też), co z wizji stada osób w prochowcach i ciemnych okularach, snujących się między regałami biblioteki… I miny bibliotekarza.
No chyba, że bibliotekarz jest orangutanem – ale to chyba inny serial.
:-)) Gdyby nie rozbudzony apetyt Barbarelli, to nie popłakałabym się wczoraj ze śmiechu. :-)) Popłakałam się. :-)))Kłamca w pończochach, no naprawdę… :-))))
Prochowiec i szpilki? Przy tej temperaturze na dworze? Mors z Ciebie, Klamco.
Krokodylu, dodaj czegos mocniejszego do ciasta na wypadek, gdyby Barbarella chciala nim poczestowac tego przechadzajacego sie w prochowcu – moze sie nie przeziebi dzieki temu.
ale pozostawione ciasto w bibliotece przyczyniloby sie do wzrostu liczby osob czytajacych ksiazki (z nudow, patrzac na siebie spodełba czytalibyśmy książki przy regałach oczekujac na jakis tajny znak czy podejrzane pakunki)
A radiostację należy trzymać w walizce, aby łatwiej ją przenosić z miejsca na miejsce bez wzbudzania podejrzeń. Pod łóżkiem natomiast bardziej naturalnie prezentuje się nocnik z porcelany miśnieńskiej.
1.Nie, no, po Kłamcy to bym się spodziewała stroju francuskiego żandarma.
2.No, niestety nie ostrzyjcie sobie za bardzo apetytów, pod łóżkiem trzymam radiostację i spodziewam się ZASZYFROWANEJ odpowiedzi.
3.Do ciasta zamierzam schować zakalec.
A do trzeciego ciasta proponuję włożyć obraz madonny z wielkim cycem. A co do biblioteki na Meksykańskiej to ja mogę się przechadzać w pobliżu. W prochowcu.
jak już upieczesz to ciasto, koniecznie daj znać, kiedy i o której go zaniesiesz na Meksykańską. Przed chwilą wróciłam z tej biblioteki, ale mam tylko 3 książki, raz dwa przeczytam i pod pretekstem wypożyczania nowych chętnie zaopiekuję się ciastem do przybycia Barbarelli 🙂
jak już upieczesz to ciasto, koniecznie daj znać, kiedy i o której go zaniesiesz na Meksykańską. Przed chwilą wróciłam z tej biblioteki, ale mam tylko 3 książki, raz dwa przeczytam i pod pretekstem wypożyczania nowych chętnie zaopiekuję się ciastem do przybycia Barbarelli 🙂
Wiesz co Barbarello, ja Ci go upiekę. Zostawię Ci gdzieś na Saskiej Kępie. Tylko napisz gdzie i jakiego dnia. Moja propozycja gdzie -biblioteka na Meksykańskiej.
Biomasa ma to do siebie, że jest czas przypływu i odpływu. Ciasto zjedzone pod kocem, jak najbardziej ludzka rzecz. Barbarello, masz w sobie coś ludzkiego! ;-)))
Ale weź, no naprawdę nie masz powodu, żeby się tego wstydzić. Ostatecznie pochłanianie całego ciasta pod kocem to nie jest najgorsza z ludzkich przywar, dość przyznajmy nieszkodliwa. Jedyny negatywny skutek to nadmierny wzrost biomasy.
Mały kawałeczek ciasta, przy stole i z talerzyka, a nie całe pod kocem, kruca! Ja zasadniczo nie przepadam za ciastami, ale to mi sie bardzo podoba wizualnie:
U mnie to jest taka, że jak już jest chłodno, chłodniej i zimno, to wcale nie marudzę i akceptuję. Lubię to, jak mrozi, pruszy, pizga i śnieży, ale tak jak ostatnio, że ciepło, cieplej, już mniej chłodniej i czytam, że temperatury poniżej zera, to ja się wcale z tym nie godzę. Wiosna, Pani!
Odpowiadam. Ponieważ jedzenie ciasta w kryjówce pod kocem (zwłaszcza łapczywe, z jakim mielibyśmy do czynienia w tym przypadku) skutkuje dużą ilością okruszków. Te z kolei zwabiają mrówki, mrówki zaś stanowią pozywienie dla kuny. Dopóki zatem nie pojawi się brakujące ogniwo tego łańcucha pokarmowego żywiące się kunami a pozostawiające jako produkt rozkładu ciasto…
Nie uda się albo się uda. Nie musimy zrzucać, możemy sobie nawrzucać. Tylko, że 21go jest już Tydzień Kina Hiszpańskiego i będę zakinowana.
P.S. Prochowiec, jakby jednak okazja sie nadarzyła, wisi na balkonie. Muszę go przewietrzyć po zimie, bo przesiąkł zapachem kulek na mole.
A wiecie, ze to bdb pomysł! Tylko, oczywiście nikomu sie nie będzie chciało jeść ciasta, bo wiosna, bo trzeba zrzucić kilogramy, dbac o linię, bo nie wypada… I TAK SIE NIE UDA…
a może w pierwszy dzień wiosny urządzimy sobie przed biblioteką na meksykańskiej zbiorową degustację ciast wszelakich, upieczonych przed fanclub barbarelli? 😉
…nie, skądże!
czuj się jak u SIEBIE:D
CZY JA WAM NIE PRZESZKADZAM?…
Tez sie popłakałam. Nie tyle z Kłamcy w ponczochach (choć też), co z wizji stada osób w prochowcach i ciemnych okularach, snujących się między regałami biblioteki… I miny bibliotekarza.
No chyba, że bibliotekarz jest orangutanem – ale to chyba inny serial.
Popłakanie się ze śmiechu nie jest najbardziej ekstremalną możliwą reakcją 😉 No ale – może następnym razem …
Do czego to dochodzi.. Oj, moje słabe serce.. :-)))
:-)) Gdyby nie rozbudzony apetyt Barbarelli, to nie popłakałabym się wczoraj ze śmiechu. :-)) Popłakałam się. :-)))Kłamca w pończochach, no naprawdę… :-))))
Najwyrazniej za dobrze Ci wyszlo 🙂
Pytanie mam – czy to: http://barbarella.pl/ Twoja sprawka?? 😉
Akcja “zaprzyjaźnij się z wibratorem” – lubię to! 🙂
Upiekłam Ci z truskawką i mascarpone ty cholero, mało Ci?
Prochowiec i szpilki? Przy tej temperaturze na dworze? Mors z Ciebie, Klamco.
Krokodylu, dodaj czegos mocniejszego do ciasta na wypadek, gdyby Barbarella chciala nim poczestowac tego przechadzajacego sie w prochowcu – moze sie nie przeziebi dzieki temu.
ale pozostawione ciasto w bibliotece przyczyniloby sie do wzrostu liczby osob czytajacych ksiazki (z nudow, patrzac na siebie spodełba czytalibyśmy książki przy regałach oczekujac na jakis tajny znak czy podejrzane pakunki)
Istnieje też duże ryzyko, że po włączeniu do programu jądrowego,pod tym łóżkiem panowie profesorowie, będą się wyzywać od wieśniaków;-)
Niestety nie jest to energooszczędne.
O cholera. Bo ja miałem zamiar w kontekście tego łóżka rozwinąć swój program energetyki jądrowej. A to jak się okazuje też już nie jest eko 🙁
Niejaki Jerome K. Jerome napisał był kiedyś dość zabawną opowiastkę pt. “Trzej panowie w łóżku nie licząc psa”.
Ale już go oświeciło i się przeniósł, bo nie jest eko.
Nie jestem pewien, czy dżinn będzie zachwycony podobną zmianą swojego lokum. On się chyba jednak przyzwyczaił trochę do tej lampy…
Pomyślałam, że pod łóżkiem jeszcze mogą być ingilscy letnicy. To duże łóżko.
Pod łóżkiem najbardziej naturalnie prezentują się nogi (w rajstopach lub bez),
które – jakby się ktoś pytał -przechodziły obok zupełnie przypadkiem.
Nocnik może być o ile będzie w nim gin.
nie – pod łóżkiem będzie “Upadla Madonna z wielkim cycem” Van Klompa…oczywiście w cieście od Krokodyla 😉
A radiostację należy trzymać w walizce, aby łatwiej ją przenosić z miejsca na miejsce bez wzbudzania podejrzeń. Pod łóżkiem natomiast bardziej naturalnie prezentuje się nocnik z porcelany miśnieńskiej.
a przechadzając się będziesz kulał na jedna nogę
a towarzyszyć ci będzie na czarno ubrany pokurcz o nazwisku von Smallhausen
wypatruj angielskich lotników, tylko uważnie, bo nie będę powtarzać
1.Nie, no, po Kłamcy to bym się spodziewała stroju francuskiego żandarma.
2.No, niestety nie ostrzyjcie sobie za bardzo apetytów, pod łóżkiem trzymam radiostację i spodziewam się ZASZYFROWANEJ odpowiedzi.
3.Do ciasta zamierzam schować zakalec.
…. nawet nie wiesz,
jak mi ulżyło!
No co TY ?!? Zboczona jakaś. Oczywiście, że nie tylko. Będę miała na sobie jeszcze pończochy samonośne i buty na wysokim obcasie 🙂 To znaczy miał.
…. TYLKO prochowcu ????
omatkojedyna!
A do trzeciego ciasta proponuję włożyć obraz madonny z wielkim cycem. A co do biblioteki na Meksykańskiej to ja mogę się przechadzać w pobliżu. W prochowcu.
…. czy mógłbyś nie pisać tego samego, w tym samym co ja czasie?
z góry dziękuje 😀
ok, kto jeszcze będzie, absolutnie przypadkiem,
koło biblioteki na Meksykańskiej???
mam wrażenie, że jednym ciastem Krokodyl się nie opędzi!
Proponuję zrobić i zostawić 3 ciasta. Ale tylko do dwóch dodać laksigen… Przypadkiem
tak, tak. koniecznie data i godzina na meksykańskiej. też tam muszę wkrótce pilnie wpaść. przypadkiem.
jak już upieczesz to ciasto, koniecznie daj znać, kiedy i o której go zaniesiesz na Meksykańską. Przed chwilą wróciłam z tej biblioteki, ale mam tylko 3 książki, raz dwa przeczytam i pod pretekstem wypożyczania nowych chętnie zaopiekuję się ciastem do przybycia Barbarelli 🙂
jak już upieczesz to ciasto, koniecznie daj znać, kiedy i o której go zaniesiesz na Meksykańską. Przed chwilą wróciłam z tej biblioteki, ale mam tylko 3 książki, raz dwa przeczytam i pod pretekstem wypożyczania nowych chętnie zaopiekuję się ciastem do przybycia Barbarelli 🙂
Ośmielę się suponować, że z każdym kolejnym zjedzonym ciastem Barbarella ma w sobie coraz więcej ludzkiego.
Wiesz co Barbarello, ja Ci go upiekę. Zostawię Ci gdzieś na Saskiej Kępie. Tylko napisz gdzie i jakiego dnia. Moja propozycja gdzie -biblioteka na Meksykańskiej.
Biomasa ma to do siebie, że jest czas przypływu i odpływu. Ciasto zjedzone pod kocem, jak najbardziej ludzka rzecz. Barbarello, masz w sobie coś ludzkiego! ;-)))
Moja biomasa osiągnie niebawem punkt krytyczny obawiam się.Definitywnie jestem zwierzęciem arktyczno-polarnym.
Qui s’excuse s’accuse kak gawariat kitajcy 😉
Ale weź, no naprawdę nie masz powodu, żeby się tego wstydzić. Ostatecznie pochłanianie całego ciasta pod kocem to nie jest najgorsza z ludzkich przywar, dość przyznajmy nieszkodliwa. Jedyny negatywny skutek to nadmierny wzrost biomasy.
Mały kawałeczek ciasta, przy stole i z talerzyka, a nie całe pod kocem, kruca! Ja zasadniczo nie przepadam za ciastami, ale to mi sie bardzo podoba wizualnie:
http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,122893282.html
U mnie to jest taka, że jak już jest chłodno, chłodniej i zimno, to wcale nie marudzę i akceptuję. Lubię to, jak mrozi, pruszy, pizga i śnieży, ale tak jak ostatnio, że ciepło, cieplej, już mniej chłodniej i czytam, że temperatury poniżej zera, to ja się wcale z tym nie godzę. Wiosna, Pani!
Te tłumaczenie Kłamcy, toż to czyste pilpul, powiedzieliby Żydzi.
ALE DLACZEGO ?
Odpowiadam. Ponieważ jedzenie ciasta w kryjówce pod kocem (zwłaszcza łapczywe, z jakim mielibyśmy do czynienia w tym przypadku) skutkuje dużą ilością okruszków. Te z kolei zwabiają mrówki, mrówki zaś stanowią pozywienie dla kuny. Dopóki zatem nie pojawi się brakujące ogniwo tego łańcucha pokarmowego żywiące się kunami a pozostawiające jako produkt rozkładu ciasto…
To jest cycek Kleopatry!
(Bo przeciez chyba nie “Pijany cycek tesciowej”)
Albo KOCIE JĘZYCZKI!
ha ha ha 🙂
No, czytam komentarze. Przedarłaś o jednego kota za dużo. Zadarłaś.
P.S. Niech Ci Zebra upiecze ciasto zebrę. he he he
Rzuciłam Zimę. Krótki rękaw, dobry humor. Może do mnie nie wracać. Nie tęsknię.
ALE DLACZEGO?…
Solidaryzując się z Zebrą również nie chcę Ci upiec ciasta kawowego. Ani żadnego innego zresztą.
To też w ramach zemsty za kawał o kocie?