Odkryłam wczoraj niesamowitą aferę.
To chyba przez te kryminały Agaty Christie jestem jak terier szorstkowłosy i nic się przede mną nie ukryje (choc jeśli chodzi o włosy, to raczej poczochrany chart afgański, wyłaniający się z mętnego jeziora).
Miły wieczór, ja duszę (spokojnie!) zrazy, N. przy stole czyta gazetę – czyli normalny wyzysk kobiety przez małżonka, powiedzmy, że w granicach akceptacji społecznej. WTEM!
Z gazety wypada dodatek! Podbiegam i przechwytuję (jeśli się okaże, że to „Mega Wielkie Sterczące Balony”, dorzuce gada do duszalni obok zrazów). Ale nie, nuda. Dodatek nosi tytuł „Załatw to po męsku!” (i uduś sukę pierwszy?…) – „Dieta dla faceta”.
Aaaaaa. Nuda czyli. Kartkuję. Jakieś durne przepisy na makaron z indykiem (wtf? I to ma odchudzać? MAKARON Z INDYKIEM? Chociaz w sumie, facetom wszystko się inaczej liczy, lata im się inaczej liczy, jak psom, to może i kalorie też). WTEM2! Tabelka.
Uwielbiam tabelki. Odnajduję się w tabelkach. Zrobiłam w życiu ponad miliard tabelek, żyłam dla tabelek, moje tabelki nie miały sobie równych. Nic do mnie nie przemawia tak, jak tabelki. Dawać tabelkę!
W tabelce: produkt spożywczy, kalorie oraz „czynności i czas, w jakim musimy je wykonać, by spalić dostarczone organizmowi nadprogramowe przysmaki”. OK., jedziemy. W aktywnościach – tenis, sztuki walki, pływanie, piłka ręczna, siatkówka… czyli wszystko z gatunku science fiction… O jest! CHODZENIE! Tadam! Oraz – SEKS! I SPRZĄTANIE. No no. Zabieram się za analizę.
Pierogi ruskie. Chodzenie – 97 minut. Sprzątanie – 124 minuty. Seks – 291!!!!
Interesting, jakby powiedział Grzesiek House.
Śledzie w oleju. Chodzenie – 54, sprzątanie – 70, seks – 164. Kabanos: chodzenie 29, sprzątanie 38, seks 89. Kieliszek wódki: chodzenie 20, sprzątanie 26, seks 60. Ouuu, niezła masakra: pizza z bekonem – chodzenie 540, sprzątanie 695, seks – 1630!!!!!!!!!!!!!!!
Dodatek wypada mi z rąk i wnioski mam dwa.
Po pierwsze, sprzątanie w minutach obliczone jest na sprzątanie faceta. A wiadomo, jak facet sprząta. Sprzątanie przez faceta polega na tym, że jeśli się o coś potknie, albo nie może przejść, bo przeszkoda jest duża, to on to odsunie. Przy czym jeśli są to jego skarpetki, to nawet, jeśli potknie się o to dwieście razy i / oraz jeśli potyka się codziennie od pięciu lat, to ich nie podniesie ani nie odsunie, bo nie. Ergo – minuty sprzątania są przeszacowane. Dla kobiet powinno się je podzielić przez co najmniej sześć.
Po drugie: SEKS TUCZY.
No bo jeśli do spalenia śledzia w oleju powinniśmy chodzić przez 54 minuty, a uprawiać seks CZTERY RAZY DŁUŻEJ?… Halo?… Seks jest czterokrotnie mniej wydajny, niż zwykłe CHODZENIE????? Czyli – w trakcie seksu się TYJE!*
Ooooo, zaskoczona nie byłam. Od dawna podejrzewałam, że coś się kroi. Proszę, od kiedy to narzekamy na rozpasanie obyczajów i że seks nie schodzi z pierwszych stron gazet, i w ogóle wszyscy tylko o seksie i o seksie i seks na okrągło? A jednocześnie pojawiło się co? NADWAGA! Całe społeczeństwa TYJĄ! I byłabym dalej zyła w nieświadomości, gdyby nie skromna tabelka. A nie mówiłam? Tabelki rzadzą.
(Choć oczywiście nie skreślam jeszcze teorii, że kiedy śpimy, to porywa nas UFO i karmi embrionami, które jak wiadomo są cholernie kaloryczne, i od tego się tak tyje oraz żadne diety nie działają. Bo jedno się z drugim nie wyklucza).
Dziękuję Państwu za uwagę.
* Tak, dokonałam obliczenia dokładnie tą samą metodą ekspercką, co w Monty Pythonie: jeśli czarownica wazy tyle, co kaczka, to jest zrobiona z drewna.
Cudowna jesteś! 😉
– and therefore…
– a witch!!!
Spłakałam się ze śmiechu :)))).
fatalnie… ja nie mam jak schudnąć :((
wczoraj wyprawiłam urodziny J. Nie mam teraz siły pójść na pocztę (nie moge CHODZIC, nie mówiac już o sprzatac czy tam o seksie).
Moze ktos za mnie…poszedłby na tę pocztę
…. tu się nie ma co śmiac,
tu trzeba działac !!!
To mi trąci Archiwum X albo co…
tekst na forum:
Wniosek o wycięcie drzewa- “NIEPOKOJĄCY SZELEST LIŚCI”
popłakałam się… ze śmiechu oczywiscie 😀
Barbarella jesteś MISTRZYNIĄ! Wnioski końcowe mnie powaliły :-).
To chyba mój pierwszy komentarz tutaj, tak by the way. Pewnie będzie więcej :-D.
najlepsiejszego, o matko!
skoro ty tak ciagle narzekasz na rosnaca dupe, to zazdrosze seksu :)) Wez udziaa w ankiecie u Pierwszej :))
“qzvnp” whatever that means…
… a nie zauważyłaś na okładce podtytułu “PARTNERSKIE WSPARCIE – pilnie potrzebne”. Jak myślisz, to wsparcie to w czym? W traceniu kalorii ofkorz. My tracimy więcej.
Ja mam dwie teorie: jedną – spiskową. Ta tabelka nie jest dla mężczyzn tylko dla ich kobiet, które są niechętne. I daje mężczyznom do ręki argument: Patrz, ile seksu mi potrzeba! (Pierwsze dwie kolumny na wszelki wypadek wyrzucamy).
A druga teoria, że w ostatniej kolumnie miały być sekundy, a nie minuty.
Popieram teorię, że seks tuczy. Odkąd zaraz już byłym moim mężem przestaliśmy go uprawiać, pochudliśmy.
Baśka, jesteś wielka! Takie proste, a tak genialne!
Ja stawiam na to, że im chodziło o jakiś wstęp do seksu tantrycznego. Ona goła, on goły, siadają naprzeciwko siebie po turecku i się na siebie gapią. Przez 1630 minut.
Kalorie się tracą od wychłodzenia organizmu.
to rzuca nowe światło na przekaz kiedy piszesz o rosnących rozmiarach tyłków. Czyli blog jest już od 18 lat 🙂
No wreszcie ktoś mi to czarno na białym wyliczył, skąd te moje przybyte znienacka 4 kilogramy!!! Ale z seksu? A nie z czekolady? Pozdrawiam
To zależy od ruchliwości faceta. Niewielcy faceci bywają zazwyczaj bardziej ruchliwi (tzw. typ królik).
po prostu faceci w czasie seksu ruszają się jeszcze mniej niż w czasie sprzątania ;((
To poniekąd tłumaczy fenomen zasuszonych starych panien!
eee, bo ten seks jest obliczony na męski seks- typu- Niunia, zrób mi laskę. No to jak on ma spalać kalorie, co?
Albo jeszcze inaczej, jak niby w czasie seksu ma spalać kalorie gruby facet (bo przecież chudy, normalny i lekutko poszysty się nie odchudza, bo po co, przeca on jest tak zbudowany), no to taki wieloryb z 40 kg nadwagą, to jak on ma ten seks robić, żeby te kalorie spalić…?
Leżenie nie jest kaloryczne…
No tak. Ileż kalorii musiał spalić myśleniem Drewniany Allen, aby spłodzić “Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, lecz boicie się zapytać”. Ileż musieli się natrudzić nieszczęśni bardowie brzdąkający na cytrze czy innych gęślach i drzący mordy pod balkonami wybranek, zanim było im dane dobrać się do zakazanego owocu. A dzisiaj wystarczy zjeść śledzia. Albo nie daj Boże pizzę. A potem włączyć stoper i metronom. I uprawiać.