Żona do męża:
– Jesz tą zupę?… Bo jak nie, to doprawię, dodam śmietany i dam psu!…
Jedziemy, słuchajcie.
Mam program napięty jak spódnica na tyłku Cuddy.
Przechodzę na dietę galicyjską – czyli, jak już wspominałam, jedzenie często, dużych porcji, samych pyszności, wszystko popijane winem.
(Mam nadzieję, ze te dyndasy nie zamkna znowu Barajas, bo spadły 2 cm sniegu i jest minus jeden, czyli ZIMA STULECIA).
hmmmmmm
wez wracaj, bo nudy.
U nas Pies między nami. ;-)) Na dodatek z gatunku – namolniak.
lo matko a juz myslalam ze sie tam wygrzejesz. I ZAZDROCILAM. Ale wina i jedzenia zazdraszczam:PP
Naszczescie juz zmienila sie ta hierarchia 😀 ale musialam trochu powalczyc o swoje miejsce 😛 :)))
Nie jest tak źle, jeśli oczywiście Pies jest najważniejszy. ;-)))
Scenka rodzajowa z udzialem MOJEJ rodzinki.
Udzial biora ;mama(czyli ja),tata(czyli moj ślubny),dziecko(czyli wspolnota nasza).
Dziecko – Ja juz nie moge,nie zjem wiecej!!!
Tata – Jak juz nie zjesz to zapytaj mame,jesli mama nie chce daj psu .
Mama – yhhhh… :/
Ladna hierarchia ??? 😀
Ten program napięty, jak spódnica…. HAHAHAHAH!!! Zacznę Cię cytować 🙂 Kasia
http://fraglesi.wordpress.com/2008/08/07/pan-prezio-byl-chory/
zwyczajowo milcze, ale trafiłam na to i pomyslałam ze o palikocie się spodoba 🙂
Milego wyjazdu!
Autentyk analogiczny do śmietamy i zupy.
– Kochanie zjesz mielone, bo pies nie chcial… – moja matka zagadnęła czule do ojca pod namiotami.
Bawcie się dobrze! :-))))
Fajne z tą śmietaną i psem. ;-))))