Stary mnie wypycha do roboty.
(Haaaaaaa, zobaczymy, czy mu się uda. BĘDĘ STAWIAĆ OPÓR).
Ja podejrzewam, że jego przesłanki są strasznie przyziemne: boi się, że mu się ROZTYJĘ.
Prawdą jest iż po dwóch miesiącach domowego opierdalactwa moja dupa nieco przybrała na kształcie.
Niby się we wszystko mieszczę, ale jakoby mnie było więcej.
I on chyba ma w oku taką wizję, że wraca np. za pół roku z pracy A JA JAK TA DŻABA WYPEŁNIŁAM JUŻ SOBĄ PÓŁ DOMU! Do przedwczoraj jeszcze się mieściłam w salonie A TERAZ JUŻ SIĘ Z NIEGO WYLAŁAM! I on biedaczysko wraca utyrany po pachy, a tu trzeba brać wiadro, łopatę i karmić żonę!… Znowu trzy tony obierek pójdą! Jak woda! A śledziowe łebki z zeszłego tygodnia to już wspomnienie, choć była ich cała wywrotka!…
Hoooooo ho ho ho ho hoooo.
Oraz jak już jesteśmy przy sylwetkach, to chciałabym podnieśc temat – co jest bardziej kaloryczne – szminka czy błyszczyk.
Nie wiem jak Szpanie, ja zawsze dość szybko zjadam to co mam na ustach. I nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że szminka jest bardziej tłusta i kaloryczna. Może padłam ofiarą złudzenia z uwagi na konsystencję? Że jak szminka, to utwardzone tłuszcze zwierzęce, a jak błyszczyk, to z pierwszego tłoczenia.
No nie wiem.
Wole błyszczyki.
Ale co na to moja dupa?…
ha, ja boję się też, że kalorie są w powietrzu….
P.S. Kilogram szminki w ciągu całego życia???????????!!AAAAAAAA!!!!!
a nie mówcie, ze w paście do zębów nic nie ma…musi być! Po Dlatego wymyślili nitki
Podobno szminka, bo tam jest trochę tłuszczu. Błyszyczki nawilżają i mają same syntetyczne składniki. Ale z badań wynkia, że w ciągu całego życia zjadamy ok 1 kg szminki. Co to jest 1 kg…
ja nie wiem czy przypadkiem caloryczność tłuszczowa śminki nie dorównuje caloryczności cukrowej błyszczyka, dylemat jest odwieczny: co bardziej odcienia golonka czy tort makowy ?
Pfff. Łebki śledziowe. Obierki. Chyba już pewna dama (?) dała do zrozumienia, że tu jest zbyt snobistycznie…
Do błyszczyka fajnie przyklejają się muszki i włosy, włosy noszę więc spięte, muszki dalej się przyklejają (muszki se rozluźnione latają, nie spięte, no mróz je spina, fakt, ale w dzień się przyklejają, a latem…). I ja i muszki lubimy błyszczyki!!!! :-))))
hmmm… no nie wiem czy to takie do końca przyziemne przesłanki…
chyba, że zamierzasz się roztyć w kostkach, to może…
“a tu trzeba brać wiadro, łopatę i karmić żonę!… ”
jezu, jakie to piękne.
rotfl!!
Ja mam ciężką nadzieję, że brokat ma kalorie UJEMNE 😀
Brokat to chyba jak KURZ – jest zerokaloryczny, nie?
a błyszczyk z brokatem, czy też bez?