Nie, nie podłączyliśmy się do anteny. Póki co.
Wystarczy mi na cała zimę tej telewizji, która nam puszczali w hotelu.
Zawsze byłam i jestem przekonana, że od oglądania telewizji robią się glizdy w mózgu.
Był np. taki jeden program, gdzie chodzi o to, żeby kogoś wkurwić. To znaczy, przychodzili sobie do studia w dwie osoby, siadali po dwóch stronach prowadzącego i ubliżali sobie nawzajem, dopóki jedno z uczestników nie wybiegło ze studia z płaczem, kopiąc po drodze realizatorów i zrywając dekoracje. Nie wiem, o co chodziło, bo to po hiszpańsku było. Prowadzący uśmiechał się głupio do kamery, a uczestnicy wyrywali sobie włosy z łbów i kotłowali.
Piękny program.
Ale i tak – najlepsze dostało mi się na koniec.
Kiedy już spakowałam walizkę i usiadłam przed podróżą, by wypić pożegnalnego beniaminka, leciał edukacyjny program o domu. Co należy w domu robić.
No i jeden pan pokazywał, ze w domu trzeba podlewac kwiatki. Demonstrował. Podlewał. Ok. Drugi pan – że kotu i psu trzeba podawać taką pastę, żeby nie miały robaków. Miał na stole posadzonego kota, obok psa, i podawał im na palcu tę pastę, a one ją jadły. Bardzo grzecznie.
Dobra nasza. Piję tego szampana.
Na wizje wchodzi laska, która opowie nam, że dom trzeba dekorować.
I fajno.
Laska bierze taki najprostszy regał, jaki się kupuje do garażu w Praktikerze, i mówi, że trzeba go ozdobić na kolor. Każe wycinać z jakiejś sklejki półki na rozmiar tamtych półek i, excuze le mot, obciągnąć je kolorowym materiałem. Zawinąć ten materiał i od spodu przyszyć takim zszywaczem.
No dobra. Obciągnęła, ułożyła. Nawet ładnie to wygląda, piję sobie szampana.
Teraz każe przyklejać z obu boków tej etażerki KOLOROWY LAMINAT. No pięknie. Ma wycięte dwie płyty tego laminatu, pokazuje, że trzeba nałożyć klej i przykleić.
Dobra. Piję szampana.
TERAZ BIERZE WIESZAK.
Taki zwykły.
Na ubranie. Drewniany.
Zdziera z niego lakier. Maluje go na biało. Wierci w nim 10 dziurek i wkręca haczyki.
OBSERWUJE JĄ UWAŻNIE. NAPIĘCIE ROŚNIE. Nie wiem o co chodzi z tym wieszakiem, bo napierdziela po hiszpańsku. Skończył mi się beniaminek, zasycha mi w gardle. Lecę po czerwone wino.
A TERAZ BIERZE PUDEŁKA PO BUTACH.
I ZACZYNA JE OKLEJAĆ TAPETĄ.
WIERZCH PUDEŁKA INNĄ TAPETĄ, A DÓŁ INNĄ.
PO OKLEJENIU PUDEŁEK TAPETĄ PRZYKLEJA IM METALOWE NAROŻNIKI.
Zaczynam sobie wizualizować, jak oklejam tapetą wszystkie moje pudełka po butach.
Robi mi się słabo.
Nie wiem, JAK BARDZO MUSIAŁBY SIĘ NUDZIC CZŁOWIEK, żeby wykonać dobrowolnie te wszystkie figle, żeby mieć kolorową etażerkę. Ale obstawiam, że musiałaby to być NUDA TERMINALNA.
A może to była jakaś KABLÓWKA DLA WIĘŹNIÓW.
A może po prostu IDEA PROGRAMÓW TELEWIZYJNYCH JEST MI OBCA.
Bardziej obca aniżeli Alien dla Riplej.
I to chyba najprostsze wytłumaczenie.
Na tym wieszaku ona powiesiła paski. Na tych haczykach, co je wkręciła.
Na każdym haczyku po jednym pasku.
wlasnie, co z tym wieszakiem
zapowiadalo sie na niezla historie i klapło znienacka
czuje niedosyt wieszakowego wątku
no ale co z tym wieszakiem z setka haczykow? na ryby czy dla zbynia na sukcesy?
Eee tam Słodowy! Był lepszy program tego typu a prowadzili go redaktorzy Moszcz i Waliłko 🙂 Do dzisiaj słyszę jak Moszcz mówi “słuchaj Roman, jakurat ten klej już wysechł…”
Ja to słyszałam nawet o takiej wdowie, która prochy męża wrzuciła do klepsydry odmierzającej czas gotowania jajek i powiedziała:
– Leniwy prózniak, całe życie sie obijał, to niech po śmierci chociaż coś robi!
Ja to słyszałam nawet o takiej wdowie, która prochy męża wrzuciła do klepsydry odmierzającej czas gotowania jajek i powiedziała:
– Leniwy prózniak, całe życie sie obijał, to niech po śmierci chociaż coś robi!
matko, jako nieutrzymanka nic nie rozumiem. zrozumiałam tylko coś o filecie, ale to pewnie z głodu. ta co robiła te etażerke to musiała być wdowa – robiła na pamiątki po mężu. zegarek. zęby, spinki do mankietu taaaakie tam.
Aktualnie będąc utrzymanką, spełniam się w zakresie Nip / Tuck (aaaaa! AAAA!) przy jednoczesnym szydełkowaniu bieżników filetem.
Właśnie zaczęłam trzeci.
Widocznie do etażerki jeszcze nie dojrzałam.
,no troche Słodowy :),ale ,ale czy te okucia na papetowanych pudełkach to z czego? moze z puszek od piwa? no bo to chociaż byłoby ,ze o oszczędnosic pr,czy coś
Trochę mi sie to kojarzy z “Perfekcyjną panią domu”. którą czasami sobie oglądam żeby:
1) stwierdzić, że inni mają w domu gorszy bałagan niż ja
2) i dużo głupsze pomysły.
no ale ten…jaki był finał ?
znaczy co jej wyszło z tych sztuczek ? ta etażerka fajna jakaś ? bo mam trochę wolnego ;))
jakbym była bezrobotną utrzymanką, to dziennie pięć takich etażerek! a co!
Mnie przypomnialy sie programy pana Słodowego 🙂
Do Hani: pani od zpt miala ambicje i moj tato musial mi co i rusz jakis kawal deski albo innej blachy przycinac….
Kablówka dla więźniów, kablówka dla więźniów. :-)))))))
mi to się wydaje , że to była po prostu kryptoreklama producenta butów. no bo żeby mieć pudełka po butach trzeba buty zanabyć. i tak to pod pozorem budowy ślicznej nowej kolorowej etażerki można bezkarnie nabyć kilka par butów i jeden żakiecik na wieszaczku . jak jest etażerka po hiszpańsku (podręczna półka=manolo blacik?)
W napadzie najbardziej niewyobrażalnej nudy, a nawet desperacji czy zwykłej rozpaczy…nie wiem, chyba nawet wtedy – nie. No chyba, że młodym na zajęcia ZPT!!! No jednak możliwe!
Kohana. Weź obejrz program “Idealna pani domu”, co to leci w niedzielę na TV Style o 13:00. Co tydzień oglądamy z TŻ z wypiekami na twarzy.