…no i kiedy się okazało, że w hodowli, z której pochodziła Szczypawka, są szczeniaki i AKURAT jedna wolna suczka do pokochania, to wahaliśmy się z N. bardzo krótko. On jest zdania, że to Szczypawka nam ją załatwiła i nie było dyskusji, wstaliśmy w sobotę o 5 rano i pojechaliśmy po małego łobuza. A nawet się jeszcze załapaliśmy na darmowe autostrady, że niby ostatni weekend wakacji.
Ma na imię Mangusta i jest czarna podpalana, niepodobna do Szczypawki. Może to lepiej?…
No i wiadomo, jak jest ze szczeniakiem. A jeszcze mój mąż wykonał swój ulubiony numer i sobie wyjechał na tydzień do roboty, więc jestem z tym zębatym szczęściem SAMA. Chodzi za mną krok w krok i jak tylko na chwilę zniknę, to wyje.
Przez ostatnie dwa lata Szczypawka była psem stacjonarnym. Zmieniała sobie miejsce drzemki, ale głównie leżała. Spacerek – dreptanie powolutku i na krótkie dystanse. No to teraz mam za swoje, za te kilka lat totalnego wygodnictwa z psem idealnym.
To jest jeszcze taki mały głupi żelek!… Każde wyjście do ogródka to bez przerwy WYCIĄGANIE CZEGOŚ Z PYSKA. Wszystko bierze do gęby, WSZYSTKO – listek, trawka, szyszka… Winogrona z krzaka zrywała (natychmiast jej zabrałam, bo to dla psa trujące). W porównaniu ze Szczypawką, która przyszła do nas mając pół roku i od razu mądra i roztropna, to jest niezła szkoła jazdy. Na przykład, w ogóle jeszcze nie rozumiem, co ona do mnie mówi. Dopiero się poznajemy. Przytula się – to jest miłe, w ogóle taki mały szczeniak, co chodzi jak pijak na za grubych nóżkach jest pocieszny.
Chociaż… pierwsze kroki w nowym domu skierowała do budy (Groty Łokietka, przypominam). Jak po sznurku. Od razu tam wparowała i się rozgościła i znosi wszystkie zabawki.
Na razie odpada robienie serwetek, bo a) nie mam kiedy usiąść, b) ten mały zębaty potwór łapie za nitkę.
No i możemy wyjeżdżać – jest kolejka chętnych, żeby się nią opiekować pod naszą nieobecność.
Ale w głowie cały czas rozmawiam ze Szczypawką.
Ależ to pyszna wiadomość! (Ja wiedziałam, że tak będzie. Ja wiedziałam…). Buziole dla Mangusty 😘
Cieszę się bardzo, że Mangusta! Bo bardzo mi się źle zrobiło, że Szczypawka! Wracam po latach (no tak, tak!) a tu… dobrze, że jest szczenię, szczenię skutecznie redukuje miejsce na smutek! Wypełnia przestrzeń bez litości. Ech dlaczego nasi kudłaci towarzysze tak szybko odchodzą… z całego serca życzę Ci Barbarello pięknych snów ze Szczypawką, ja tak miałam po odejściu pieska i to był balsam na rany i zło całe. ŚCISKAM!!!!!!
Dla Melanii i Szczypawki:
“Dokąd idą psy, gdy odchodzą?
No bo jeśli nie idą do nieba,
to przepraszam Cię, Panie Boże,
mnie tam także iść nie potrzeba.
Ja poproszę na inny przystanek
tam gdzie merda stado ogonów.
Zrezygnuję z anielskich chórów
tudzież innych nagród nieboskłonu.
W moim niebie będą miękkie sierści,
nosy, łapy, ogony i kły
W moim niebie będę znowu głaskać
moje wszystkie pożegnane psy (…)”
B.Borzymowska
O, jak fajnie, że pamiętasz Melanię <3
Gdy 7 lat temu niespodziewanie odszedł nasz kot, płakałam nawet nie po kątach przez 3 miesiące. Potem w fundacji zapytali, czy ktoś może przygarnąć na tymczas 5 miesięcznych kićków, bo ich mama gdzieś przepadła. Spojrzeliśmy na siebie w domu i wieczorem karton z maluchami był u nas. Nadal wspominamy ten radosny czas, bo ekipa była niesamowita. Jeden z nich został z nami. Taki psikot, bo niby kot, a dużo ma z charakteru psa.
Dużo zabawy Was czeka 😉 A rozmowy to norma. W końcu to 17 lat. Teraz to coraz mniej małżeństw może cieszyć się takim stażem.
No i co wejde, to mi sie oczy poca…
Przytulasy dla Mangusty, pusc jej Me Gustas Tu;)
A Szczypawka zyje nadla, w sercach i pamieci, nie tylko Waszej, ale wszystkich tu zagladajcych.
Życzę Wam wielu wspaniałych lat z Mangustą.
Będzie inna. Ale też wspaniała.
Dzięki za wpis. Mangusto, masz szczęście, takie same, jak ma Barbarella. Niech się Wam szczęści.
Melba i Keks pozdrawiają 🙂
Chichotałam przez łzy. Dobry uczynek zrobiłaś, dla siebie i dla świata. Sapiący psi nos koło ucha to dobry plasterek na ból.
och , ale wiadomosc 🙂 ale jak bez zdjęcia , dawać zdjęcie dziudziula !
Radość!
Tfu, tfu, ale literówka. Chowam się pod krzak ze wstydu.
Dziwne. Jeden komentarz mi zjadło.
Mangusta śliczna, na bank Szczypawka maczała w tym łapki, że ona się pojawiła.
Pozdrawiamy serdecznie (Fabio, Beluśka i my). Mokry nos w domu musi być. A szczeniak… ja nie wiem, jakbym po śmierci brata się podniosła, gdyby nie Fabiulek. Przećwiczył mnie równo, w ogóle nie miałam czasu na smutek. No to półtora roku później wzięliśmy Beluśkę, żeby nam za nudno nie było. One po prostu są najlepszym lekarstwem, na wszystko.
Mangusta jest śliczna, na pewno Szczypawka maczała w tym łapki, żeby mała do Was trafiła. I wiadomo, że Szczypawka będzie w pamięci, tak powinno być. Niech się ta mała czarna dobrze chowa (byle nie za głęboko). 😀
Korek ( wiek 4 miesiące i 9 dni ) przyłącza się do pozdrowień. Po 3 tygodniach spania na kanapie na dole z psinką (psinka NIE na kanapie), wczoraj po raz pierwszy położyłam się spać do własnego łózka. O boginie, co za rozkosz. Nie mogłam zasnąć ze szczęścia.
dlaczego psinka nie na kanapie? 🙂
Bardzo się cieszę i gratuluję, bo jednak złamane serce lepiej działa z plasterkiem. A czarni podpalani Maybach i Porsche pozdrawiają Mangustę, machając zawzięcie ogonami. 🙂