No dobra, miałam ponarzekać, ale lato jest (moja koleżanka – „Co ty byś zrobiła w świecie, w którym by nie było powodów do narzekania” – już ja bym sobie coś znalazła, bez obaw). Latem człowiek się trochę buja na ogonie, wiecie. I bardzo dobrze.
I tak sobie wstaję rano, wychodzę ze Szczypawką, pachnie lipa, poranek jest balsamiczny – to będzie dobry dzień, myślę sobie. Po czym przy drzwiach wejściowych widzę PAJĄKA, jak z dużym entuzjazmem wpierdala konika polnego. No cóż – śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, ale lekko mnie zemdliło; akurat śniadanie pająka to nie jest najpiękniejszy widok na świecie, o nie. Chociaż podobno kelnerzy w restauracjach nie mogą patrzeć na jedzących ludzi, więc – jak widać – wszystko zależy od kontekstu. Jak to w postmodernizmie.
Natomiast zaczynam się poważnie martwić o N. Nie zrozumcie mnie źle – nadal ma dużo energii i entuzjazmu, ale od jakiegoś czasu ZBYT DOBRZE zaczął się orientować w kwestiach celebryckich. I od rana potrafi mnie poczęstować informacją, co tam u pana Fabijańskiego lub zreferować ze szczegółami kolejne przygody Antoniego Królikowskiego. Z czego z tej dwójki to kojarzę Antoniego, owszem, natomiast tego drugiego to bym nie poznała nawet gdyby mi go podali na półmisku z jabłkiem w gębie i piórami w tyłku (lub odwrotnie, nie czepiam się szczegółów). I to mnie NIEPOKOI. Bo gdyby jeszcze się interesował Dodą, no to… w sumie, większość facetów chyba wie, kto to jest Doda, to jest niezależne od nich. Ale Fabijański? Matko kochana.
Dzisiejszy poranek pełen informacji o tym, co zdrożało – co zdrożało bardziej – i co jeszcze bardzo, bardzo zdrożeje wkrótce. Kurwa mać.
W związku z tym czuję się w OBOWIĄZKU poinformować, że HBO rzuciło „Parki i rekreację” i nie zdrożało, żeby była przynajmniej jedna dobra wiadomość. No to buziaczki w nosek (nasmarowany kremem z filtrem, mam nadzieję!) – idę oglądać.
Ty masz pająka na tle pachnącej lipy, ja mam mewy. Zamienię się chętnie. Pająka łatwiej potraktować kapciem.
Fabijański występuje ostatnio w dość ciekawej konfiguracji z niejaką Rafalalą, więc gdyby N. zaczął się interesować tym drugim stworzeniem, to wtedy zaczęłabym się POWAŻNIE niepokoić
…a tak to luuuuuuz
Tak tylko zostawię, że na youtube jest CAŁE “Green Wing” (no, może bez alternatywnego zakończenia po 2. sezonie). Nie żałuję niczego!
I całe “Black Books”. Rozważam przedłużenie urlopu.