Bardzo smutny dzień.
Przyjechali panowie i wycięli suche brzozy. Przez te kilka lat suszy poschły nam drzewa, niektóre tak stały od dwóch lat. Sąsiadka się po ostatniej burzy lekko wkurwiła, bo sucha brzoza robi się łamliwa i kawał drzewa spadło jej na podwórko. Więc już nie było wyjścia.
Ja wiem, że one były całkiem martwe, ale i tak mnie serce boli.
(A jedną wyżarły od środka szerszenie i miały tam rezydencję. Dobrze, że panowie fachowcy i wiedzieli co robić).
Więc mi smutno i oglądam (nowa szajba) japońskie i koreańskie filmiki o przygotowywaniu dużych ilości jedzenia, np. na stoiskach ulicznych – okonomiyaki albo kulki z ośmiornicą. Albo produkcję kilkuset ciast z owocami (wszystko z naturalnych składników, od podstaw). Fascynujące są, wciągają i hipnotyzują. Ale i tak mi smutno.
W całej Polsce wycinają setki hektarów lasów…smutek, żal, bezsilność…
Ale doskonale rozumiem smutek po własnych drzewach, choćby i uschniętych.
Smutno. Umarł mi Pies. Od czwartku wyję w poduszkę. Ale tylko nocami, bo w dzień gram pozbieraną, bo wtedy wyje mój Ojciec.
Współczuję bardzo, wiem jak to boli. Trzymaj się.
Łączę się w bólu- żal mi każdej wyciętej gałązki, nawet suchej, z naszego ogrodu i sadu 🙁
A co dopiero całego drzewa. Sąsiad niedawno wyciął dwie wielkie, zdrowe brzozy, bo się obawiał, że mu się kiedyś zwalą na durną szopkę. Zrobił to nielegalnie, miałam chęć go podkablować gdzie trzeba.
Klin klinem! Zastąp uschlaki nowymi drzewkami – to znaczy nie zaraz dziś, ale jesienią – a od razu poweselejesz. A jesień już za chwilę. Nanananana.
Trzeba bylo poprosic o troche pocietej brzozy, czy galęzi, ozdobilaby ogród.
Mnie smutno , bo codziennie z przerwami, ale od rana jakaś psina płacze, pewnie sama w domu zamknięta i tęskni.juz taka godzina a dalek powywa i podszczekuje.