Ale miałam piękny sen! Śniło mi się, że w hiszpańskiej knajpie nieznajoma para siedząca przy stoliku obok zapytała mnie, czy lubię ryż na mleku (arroz con leche). Długo i zawile tłumaczyłam im, że bardzo nie lubię, bo byłam katowana w przedszkolu zupami mlecznymi i z wyrobów mlecznych toleruję beszamel. I to było takie naturalne – być w Hiszpanii w knajpie, bez maseczki, i gadać o głupotach z nieznajomymi.
A na jawie w Hiszpanii rekordowe mrozy i śnieg, i koleżanka mi pisze „Dobrze, że nie pojechałaś, bo by było na ciebie” – halo, halo! Ja jestem od deszczu. DESZCZU! W pozostałe kataklizmy proszę mnie nie mieszać – mrozy, śnieg, oblodzenia, trzęsienie ziemi – to nie mój departament. Ale faktem jest, że nasi znajomi w Galicji mieli w tym roku więcej śniegu, niż my.
Natomiast co w kraju – podobno od nowego roku zgrzewka coli kosztuje tyle co nieduży samochód i wszyscy, że JAK TO. I prezesi firm od razu śpieszą uspokoić klientów, że w związku z tym oni zmniejszą butelki, żeby te ceny nie były takie straszne. Nie wiem dlaczego nikt nie wpadnie na to, żeby może spróbować wsypać MNIEJ tego cholernego cukru – co najmniej o połowę. Przecież wszystkie te napoje są tak przeraźliwie przesłodzone, że prawdopodobnie zmniejszenie cukru o połowę wcale by nie wpłynęło na smak, ewentualnie na plus. No ale może ja się nie znam, kupujemy je praktycznie tylko na imprezy, na kaca następnego dnia oraz na długie trasy samochodem. Na pewno nie po to, żeby UGASIĆ PRAGNIENIE, bo do tego się nie nadają.
A w ogóle to zabieramy się za mały remont w chałupie i nie chce mi się o tym myśleć. Chwilowo to WYPIERAM.
A myślałam, że mleko lubisz w formie wódki 😉
Ciekawa sprawa z tym mlekiem. W przedszkolu nie miałam, mama gotowała zupy mleczne, które bardzo lubiłam. Mleka miałam po kokardkę, bo mieliśmy przynajmniej 5 krów, a czasem więcej, a niedawno wspominałam zapach mleka… które było w szkole, bo te 30 lat temu przez pewien czas finansowali nam mleko i drożdżówki. I ono miało zapach zupełnie inny niż gotowane mleko od naszych krów…
Również nie pijam mleka, ostatnia w życiu szklanka tego płynu była w przededniu ukończenia 18 lat i oświadczyłam mamie, że od jutra koniec z katowaniem, jestem pełnoletnia i sama decyduję czy mam mieć “zdrowe kości i zęby”.
A co do coli- podrożała też ta bezcukrowa, a nawet stewia w Rossmannie. Stewia to jedyny słodzik, jakiego czasem używamy do wyjątkowo mocnej kawy.
Ja też nie cierpię mleka, bo byłam molestowana jedną szklanką ciepłego mleka codziennie w szkole podstawowej. Z resztą jak podobnież 75 % ludzi mam uczulenie na laktozę. Jeżeli chodzi o cukier to nic nie słodzę i w mieszkaniu leży on tylko dla gości a takich kolorowych napojów nie piję wcale, ponieważ są niezdrowe. Natomiast lubię wypić soczek przecierowo-marchewkowy ”Kubuś” dla dzieci. Jest zdrowy, nie ma po nim problemu z żołądkiem oraz u mnie gasi pragnienie, więc polecam.
ja dziś miałam pandemiczny sen, sklepy, tłumy ludzi bez maseczek, strasznie się bałam.
a o napojach myślę to samo! czemu nikt nie wpadnie na to, żeby po prostu były mało słodkie?? to samo ze specyfikami typu gripex, dlaczego to musi być tak obrzydliwe ocukrzone?
Mnie dziś się śniło, że poszłam z dziećmi do teatru i przed wejściem wpadłam w panikę, że nas nie wpuszczą, bo nie mamy maseczek. Co też się przez to gówno w głowie robi…