O PLAMACH, ŚNIEGU I SZKIELECIE

Informuję, że lakier do włosów nie pomaga na plamy z atramentu na kompozycie. 

Mleko też nie (N. gdzieś wyczytał, żeby plamy z atramentu usuwać mlekiem, ale to chyba bardzo stary przepis z czasów kiedy albo atrament był inny, albo mleko – w każdym razie nie działa).

Więc albo się przyzwyczaję, albo trzeba kupić nowy zlew. No chyba, żeby CAŁY zlew wymalować atramentem i mieć taki z poświatą indygo. Doprawdy nie wiem co wybrać, jeszcze się zastanowię. 

Śnieg ma dziś padać. No nic, tylko skoczyć z dachu (gdybym była na tyle wysportowana, że udałoby mi się na ten dach WEJŚC – ale nie jestem, spoko). 

Jak co roku, Szwagier stawia czynny opór przed przyznaniem się, co chce na gwiazdkę. Mówi, że wszystko ma, nic nie potrzebuje i chyba go obedrę ze skóry (i wtedy będzie chciał DUŻO OPATRUNKÓW). Znalazł się abnegat nihilista! Jacy ci ludzie potrafią być złośliwi, to po prostu ręce opadają.

Moja aplikacja do zdjęć znowu wrzuciła fajne nakładki. Nie wiem, dlaczego najbardziej mi do twarzy ze szkieletem na wierzchu, ale tak jest. I już.