A u nas na wsi, o dziwo, strzelali w tym roku mało i krótko. Nie no, OCZYWIŚCIE że fajerwerki o północy zostały odpalone, jak nie ma hałasu to nie ma zabawy, ale popukali jakieś pięć – siedem minut i spokój. W porównaniu z poprzednimi latami, kiedy grzmocili prawie godzinę i szału już dostawałam, było dość ulgowo.
Co prawda, następnego dnia tu i ówdzie doszli do wniosku, że mają niedosyt – zdenerwowałam się, otworzyłam okno i wrzeszczę „NO CO ZA DEBIL ZNOWU STRZELA!” i patrzę, jak N. robi ostrzegawcze miny i macha rękami. Okazało się, że to nasz sąsiad z naprzeciwka (z którym dwa dni wcześniej pili wódkę, że niby dwa bratanki). A co mnie to obchodzi – jak chce strzelać, to niech wie, co inni na ten temat myślą.
Wczoraj przez całe popołudnie było mi niedobrze – naprawdę nie wiem od czego, bo nic nieświeżego nie zeżarłam (kłania się wrodzone lenistwo, dzięki czemu nie mieliśmy lodówki zawalonej resztkami po świętach, a wręcz poszłam do ciotki wyprosić słoik poświątecznej kapustki). Może to przez piękny noworoczny prezent od rządu dla wyborców, a mianowicie projekt ustawy stanowiący, że raz dać żonie w mordę to nie grzech (ale raz na ile – na rok? – dopytywał się N.). Nic dziwnego, że nawet Bałtyk dostał cofki (a co dopiero ja, marny robaczek).
Przeczytałam Gretkowską „Poetka i książę” – jak się ktoś spodziewa krwistej sensacji na miarę listów do Przybory, to od razu mówię, że jej nie ma. Jest studium tamtych czasów, codzienności w Maisons – Lafitte i środowiska emigranckiego w Londynie (raczej niepochlebne). Co mnie u Gretkowskiej denerwuje, to dialogi – ona ma świetne obserwacje i skojarzenia, dosadny język, ale dialogi jak z wypracowania dyslektyka w piątej klasie. A teraz czekam na paczkę z Tezeusza… no dobra, już się przyznam – macie pojęcie, że w całej kolekcji Agaty Christie NIE MIAŁAM „Zabójstwa Rogera Ackroyda”? Ale wstyd. Ale już to nadrobiłam i do mnie jedzie – nie mogę się doczekać (czytałam, ale dawno temu i nic już nie pamiętam na szczęście).
Obudziłam się w nocy przerażona – śniło mi się, że wystawiłam faktury i nie zmieniłam na nich roku! No nie no, ludzie – tak dalej być nie może. Czy w tym roku może WRESZCIE dostanę kontakt do miłego uczciwego handlarza psychotropami? Bo inaczej czarno to widzę.
A znasz “Słówko rymowane jak co roku”?
Mała rzecz, a cieszy 🙂
I polecam “Wdowę po kwartecie smyczkowym”
Co do fajerwerków, to moja Żona jest zdania, że chyba jakoś drastycznie podrożały: w ubiegłych latach huki i wystrzały tydzień przed i tydzień po, a w tym zauważalnie mniej. Nie wiem, nie znam się, nie kupuję, ale cieszę się, że młodszy pies nie musiał w tym roku przez dwa tygodnie chodzić po ścianach (a właściwie po człowiekach, co wystrzał na spacerze, to błaganie o ratunek).
A z nowym rokiem wszystkim życzę zdrowotności, radości, miłości, pieniężności i wszelkich pozytywnych „-ości” indywidualnie w duszy grających. 😉
ach, pamiętam to Zabójstwo za dobrze, żeby znowu czytać: ( oraz moja mama to samo powiedziała o Gretkowskiej po tej Poetce. skopane dialogi. a ja jeszcze nie zdążyłam przeczytać. Wszystkiego naj w 2019!
Aaaa – właśnie godzinę temu odebrałam przesyłkę ze znak.com.pl z m.in. “Listami na papierze wyczerpanym”, ca za zbieg okoliczności. Co prawda “poetki i księcia” w ogóle nie planowałam czytać, ale nawet jeśli, to z moim opóźnieniem cywilizacyjnym dopiero za kilka lat to nastąpi 😉
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!!
Zabójstwo Rogera Ackroyda czytałam nawet w zeszłym roku, a i tak już nic nie pamiętam 🙂