Śpię dziś sobie smacznie (śni mi się, że jem ślimaki – niestety żywe i niestety w skorupkach, w dodatku przysysają mi się do języka), gdy wtem N. mnie potrząsa i słyszę ciche ale stanowcze:
– WEŹ PSA I ZEJDŹ NA DÓŁ.
Oho – myślę sobie – TO JUŻ? W sumie pisali wczoraj, że Antoni wraca, więc nie powinno mnie to dziwić, wręcz było do przewidzenia. Boso, bo po ciemku nie wcelowałam w klapki, złażę z psem na dół – nie spadłam ze schodów, nie poślizgnęłam się, jest sukces. Sprawdzam godzinę na telefonie – 2.50. N. zbiega do garażu i za chwilę wraca na górę – Z PODBIERAKIEM. No żesz w mordę, podbierak? Na Antoniego? Ja się na pewno obudziłam?… Szczypię się dla pewności, ślimaki zniknęły, za to Szczypawka tańczy rumbę, żeby jej dać śniadanie, bo ona tak ma – niezależnie od pory pobudki uważa, że należy jej się śniadanie.
Po chwili N. schodzi cały dumny, mówi że już możemy wracać, że był gacek szary ale już poleciał. Sam. Nie musiał go łapać w podbierak.
Tak więc mieliśmy w nocy wizytę nietoperza.
Może przyleciał pogadać o herbie Piątnicy? A N. do niego z podbierakiem. I nie wiem w ogóle, JAK on cokolwiek usłyszał, bo nietoperz bardzo był cichutki – coś tam zaszeleściło, ale raczej to był ruch powietrza, niż jakiś odgłos. W sumie nie miałam szkieł, więc i tak nie zauważyłabym nic mniejszego od charta hiszpańskiego (galgo espanol).
Dwie godziny później N. śmignął w Polskę, a ja wstawiłam pranie bez płynu, chyba zapowiada się ciekawy dzień.
Pijmy więcej wody.
No jak to, JAKI Antoni – Antoni M., któremu wszyscy się boją powiedzieć, że nie jest już MInistrem Obrony i siedzi nadal w gabinecie. Przewinęły się newsy, że mówi się o jego wielkim powrocie, więc obudzona w środku nocy myślałam, że może jakieś zbrojne podchody zorganizował albo i gorzej.
A pranie nie było bez płynu zmiękczającego (pfff, jako abnegatka nie używam takich fanaberii), tylko bez płynu do prania! Pościel i ręczniki miały freestylową przejażdżkę w stylu modnego aquaparku bez środków piorących (no i bez siuśków, bo aquaparki to 85% procent sików).
No to bardzo eko bylo, czyli trendy (a mialo byc nie lajwstajlowo;)
Aaa, TEN Antoni, to sa pozytywy jednak mieszkania za granica (mamy tu innych nawiedzonych, ale nie az tak)
Pomyslalam o swietym Antonim nie wiem dlaczego i przypomniala mi sie pioseka ale nie spiewana przez Ordonowne, tylko przez nie wiem kogo i mi z godzine po glowie chodzila (w dodatku tylko pierwsza strofa, bo dalej nie pamietam)
Tessa, za mną od paru dni chodzi Fogg Mieczysław…
ratunku…
choć koszmaru z Antonim nie przebija.
Czytam tę historię, czytam i caly czas mi w głowie brzęczy: “Ale jak to, takie historie w nocy i N. nie był w delegacji?”. Jakiś porządek świata mi to zaburzyło. Ale na końcu napisałaś, że ruszył w Polskę i uff, trochę odzyskałam wiarę w zasady działania wszechświata.
Nie wiem co gorsze: żywe ślimaki przylepiajace się do języka, obudzenie w środku nocy z poleceniem zejścia na dół, nietoperz czy Antoni (jaki Antoni???).
Choć pranie be, płynu zmiękczające może faktycznie z w/w konkurować…
Swoją drogą awatar mi wybrało bardzo w temacie!