Czasem się wydarza coś takiego, że natychmiast wszystko się człowiekowi przewartościowuje. Zwłaszcza problemy, przed chwilą bardzo ważne życiowe, okazują się być tak naprawdę malutkie, zasraniutkie i do pozamiatania, jak zdechła mucha. Jakby się spojrzało na życie przez lornetkę z drugiej strony.
Niby wszystko się dzieje po coś, ale ja nie wiem. Pewnie za głupia jestem żeby zrozumieć.
Niech ten pancio już wraca, bo ostatnie cztery noce mam wyjęte z życia, a to ponieważ pieseczek życzy sobie na spacerek jakieś trzy razy każdej nocy. Częściowo miała sraczkę, a częściowo – po prostu chciała wyjść i popatrzeć w nocne niebo. Z tęsknoty za panciem, a może zwyczajnie interesuje się astronomią. Jamniki mają dużo zainteresowań, od szczegółowej anatomii kotów poczynając, więc czemu nie astronomia.
A na dodatek coś mnie w nocy użarło. Musiało być głodne – jak N. jest, to jego komary gryzą, a ja mam spokój, więc ten musiał być zdesperowany. Albo lubi sobie łyknąć kwasu.
Zgadzam sie z Toba w 100%.
Moj swiat sie zawalil i wszystko sie odwrocilo do gory nogami 2 lata temu gdy zdiagnozowano u mnie nowotwor nieoperacyjny. Siedze caly czas jak na”bombie”
Pierwsze wyjazdy do szpitali /roznych onkologicznych, hematologicznych itp/to trauma do konca zycia.
Mysli rozne chodzily po glowie…
Ja walczylam o zycie dla siebie i dodatkowo jeszcze o psychike mojej 10 letniej wowczas córki ,która w przeciagu paru miesiecy stała sie emocjonalnie bardzo dojrzala nastolatką.
Trzeba sie nauczyc cieszyc tym co dany dzien przyniesie…
Cieszyc sie malym szczesciem…
Problemy ,które kiedyś wydawaly się wielkimi w takich sytuacjach przeksztalcaja sie w malutki pryszcz ktorego latwo zlikwidować.
Pozdrawiam serdecznie .
Życzę wszystkim milego i slonecznego weekendu
Jakby się spojrzało na życie przez lornetkę drugiej strony.
Już kilka razy tak spojrzałam.
Trzymaj się, jestem z Tobą, jak zawsze od lat.
Oj, Barb – smutna notka. To co napisałaś dokładnie oddaje to, co niestety czasami (oby jak najrzadziej) spada nam w życiu na głowę i wtedy sobie zdajemy sprawę, jakimi głupotami się na co dzień bez sensu przejmujemy…
Życzę, żeby się poukładało i naprawiło, o ile to możliwe.
strzelam: ktoś zachorował?