No i wiecie co, akurat tego dnia kiedy przyszła ta paczka z tenisówkami, wróżba z chińskiego ciasteczka powiedziała mi „Doceń to, co masz”. W domyśle, jak rozumiem – zaprzestań w końcu kobieto tej butofilii i zajmij się czymś pożytecznym. No skoro nawet Chińczycy tak uważają, to już chyba nie mam wyjścia; z Chińczykami nie ma żartów. Nawet jeśli nie dysponują najmocniejszymi argumentami, to mają przewagę liczebną.
A zająć się czymś pożytecznym mogę niejako od razu z marszu, gdyż z młodych przyrostów sosen spadają lepkie łuseczki, po prostu IDEALNE do przylepiania się do psich łap. A jak się to jeszcze wymiesza z piachem, to na psiej podeszwie powstaje taka prawie asfaltowa kulka, często wbija się pomiędzy poduszeczki, przykleja do sierści, no po prostu coś wspaniałego. I po powrocie z ogródka jest psi dramat, lizanie łap, chowanie się do kąta i tak dalej. I pańcia z nożyczkami musi to wystrzygać z precyzją neurochirurga, tylko że pacjent jest bardzo przytomny i wijący się jak węgorz. I tak uważam, że jestem nadzwyczajnie zręczna, bo jeszcze nikt nie stracił poduszeczki, palca ani oka (a zabiegów było już kilkanaście). A tak się śmiałam z tenisówek dla psów, wystawionych w zoologicznym! (Okej, miało już NIE BYĆ BUTÓW, ale dla psa się liczą?…).
„Tabula rasa” skończona – nie zawiodłam się (fajne zakończenie), ale i tak najbardziej z całego serialu podobały mi się domowe ciuchy, dresy i piżamy pani Anemii. Ten szary, puchaty kardigan który nosiła w psychiatryku jest po prostu moim MARZENIEM.
Na majówkę podobno idzie ochłodzenie. Bardzo, ale to BARDZO zabawne.
Aj tam, wrózba z ciasteczka. Kto by sie tam sluchal swistka papieru 😀
Ja osobiscie nie cierpie szukac butów, bo na moje nogi nic nie pasuje, no ale teraz musialam bo nie mam doslownie NIC na cieplejsza pore roku, tylko jedne rozlatujace sie trampki.
Z reguly jest tak, ze w sklepach stacjonarnych nie znajduje nic, tylko strata czasu, a z internetowych na zamawiane 15-20 par dobrze jak pasuje jedna (i dobrze, jak akurat z takich ladniejszych) Czekam wiec w napieciu na pierwsze paczki…
(Czy psy maja z butami tak samo?!! Oby nie)
Mój syn znalazł w ciasteczku wróżbę tej treści: „ ask your mom, she seems to know everythink better”. Wróżba wisi teraz na lodowce i nie pozwalam zdejmować. 😁
Aaaa, to ja tez sobie buty zamówię. Albo torebkę. Albo ze dwie sosny i świerk…
Torebka w drodze😀
Oooooo!!!! Torebki to zdecydowanie bardziej mój swiat niz buty 🙂
Mam specjalna szuflade w szafie nawet.
A ja każdą torebkę, którą zamawiam przez internet, odsyłam, bo nie jest dokładnie TAKA. Po sklepach zaś chodzić nie lubię. Aż dziw, że w ogóle mam jakieś torebki. Za to szare sweterki przygarnę w każdej ilości, tak jak spodnie dresowe i klapki japonki.