No więc N. był wyjechany, więc nie spałam całą noc. Wstałam rano z wdziękiem i aparycją rozdeptanej, pomarszczonej pasztetowej. Co było o tyle niedobre, że musiałam pójść do przedszkola Zebrówny się zaprezentować, gdyż ją odbieram w poniedziałek. Żeby było wiadomym, że ja to ja i nie przyszłam nikogo porwać ani pożreć podwieczorku.
No więc wchodzimy z Zebrą, a panie przedszkolanki znudzone – tak tak, my już od kilku dni wiemy, że ciocia przyjdzie. Zebra mi wyjaśniła, że panie przedszkolanki WIEDZĄ WSZYSTKO – lepiej niż dzielnicowy i lepiej niż ruski wywiad. Jak mówi mamusia na tatusia kiedy jest nietrzeźwy, czyj tatuś śpi na golasa, po prostu wszystko jak na tacy. W każdym razie wychodzimy, a tu przyczepiło się do nas takie jedno w różowej kurtce, o połowę mniejsze niż moja siostrzenica, lekko zasmarkane i też z nami idzie! Dobrze, że Zebra w ostatniej chwili zauważyła i udało się je wepchnąć z powrotem i zamknąć przeszklone drzwi – małe różowe rozpłaszczyło się jak glonojad i jeździło po szybie zasmarkanym nosem, patrząc za nami z rozpaczą. Okazuje się, że nie trzeba się wysilać, żeby wyjść z przedszkola z cudzym dzieckiem. Wprost przeciwnie – trzeba pilnować, żeby nie wyjść.
Natomiast dziś…
Dziś (od rana napierdala śnieg, odczuwalna minus dziesięć) moje koleżanki urządzają swoje urodziny na PLENEROWEJ IMPREZIE. Będzie ognisko, ziemniaczki z grilla i mnóstwo szalonej zabawy! Ahahaha. Słabo mi. Da się założyć dwie puchowe kurtki jedna na drugą? I bezrękawnik pod to?…
Jak mnie dopadnie zapalenie płuc, to wszyscy wiemy, co się teraz dzieje w polskich szpitalach, więc było mi bardzo miło Państwa poznać.
Teraz temat z dezynfekcją jak najbardziej na topie… nikt nie pomyślał chyba nawet, że coś takiego jak koronawirus powstanie. Mam nadzieję, że wszyscy dbacie o higienę i często myjecie ręce!
U mnie niby -10, ale odczuwam -40. Ta pogoda to jakieś żarty.
Ale powiem Wam.
Po jednym popołudniu z siostrzenicą mam łeb jak wiadro – ona NIE PRZESTAJE GADAĆ nawet na sekundę, nawet na zaczerpnięcie oddechu! Chyba potrafi jednocześnie wdychać i wydychać, jak kobziarze!
Oraz mam tyle informacji o tak zwanym mirze domowym mojej siostry, że starczy mi na szantaże na jakieś trzy lata 🙂
:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Mrozy – srozy, śnieg – pierdylnieg.
Ja tu się pytam, dlaczego niektórzy tu w komentarzach mają jakieś zdjęcia i kwiatki, a nie stworki z wypadającymi zewsząd jelitami jak ja i kilka innych!
I to jest zasadnicze pytanie!
Podtrzymuję 😀
Nie przesadzajcie, taki poryw potworkowej wyobraźni fajny jest.
Mnie się moje sprężynki zewsząd wyłażące podobają :)))
A dzisiaj (o 6 rano) widziałam na Plantach faceta biegającego bez podkoszulka
tylko w gatkach.
Teraz (o 8.00) jest minus trzynaście.
Patrzyłam na niego z prawdziwą przyjemnością.
Że ja tak nie muszę :)))
Alez ja jestem jak najbardziej za jelitkami! Ja wlaśnie żałuję, że nie wszyscy je mają 😀
U nas rano minus szesnaście było.
Zdjęcia są z konta Googla, tak mniemam – kto komentuje zalogowany na Googla, to ma ikonke guglową. A kto nie – temu WordPress daje jelita i czułki 🙂
Każdemu według zasług!
A tak poważnie – trzeba mieć konto na wordpress.com
Plenerowa impreza… w TAKA pogode… jeeeeessu, slabo mi… Moze koldre wez? Owiniesz sie, jakby co.
Nawet mi jest słabo, a ja lekki mrozek lubię…
Ja bym radziła śpiwór…z takich, co sie je bierze na K2.
Albo zmienić kolezanki;)
My się w taka pogodę spotykamy w lokalach z kominkiem;)
Panie wychowawczynie pierwszej klasy wiedzą też, kto trzyma pieniądze rozłożone równo pod dywanem, a kto złote pierścionki w filiżance na górnej półce 🙂
Da się założyć kurtkę puchową na kombinezon narciarski. Przećwiczone.
Chciałam tylko powiedzieć, a’propos pogody, że nie tylko ty masz tę moc. Kilka lat temu sprowadziliśmy do Londynu w kwietniu śnieg. W zeszłym roku w grudniu też, „nietypowe” jak na ten kraj śnieżyce zablokowały na kilka dni lotniska (na jednym z nich my oczywiście, czekaliśmy 9 godzin na samolot), w tym roku wybieramy się do Rzymu i co? Oczywiście właśnie nadciągają tam śnieżyce i mrozy. Takim jak my biura podróży powinny płacić grube pieniądze za niezbliżanie się do co lepszych destynacji.
No właśnie ja już bym chciała przejść do etapu “płacić grube pieniądze”, tylko gdzie się zgłosić? 😉
Wg prognozy norweskiej, w tym momencie mam -11, odczuwalna -19. I niestety, osobiście to sprawdzę, bo muszę wyjść. A na jutro ta sama aplikacja zapowiada realną -20. Kiepski żart.
“Odczuwalna minus dziesięć” – pff, problemy pierwszego świata. U mnie, w świecie numer trzy (albo i naście), całkiem realna była minus dziesięć rano, a minus osiemnaście w nocy. I jeszcze tak wiało, że cały dom przeziębiło i w środku mieliśmy tylko plus piętnaście.
Ty idziesz na tę imprezę?! Chrupać grillowane mrożonki? Jeśli tak, to trzymam za Ciebie kciuki (schowane głęboko pod kołdrą).
Dzis rano o szóstej minus szesnaście – chyba pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że SNIEG SPADŁ i chociaż troche przykrył zielone, bo by całe wymarzło. I płakać mi się chce na myśl o psach w schroniskach (chociaż akurat nasze miejscowe jest świetne i niejeden pies “u państwa” (czytaj – na podwórku przy wyjebanej willi z basenem) tak nie ma, jak oni dbają.
A dom mamy ocieplony zwłaszcza po ataku kuny, która nam zjadła dach, więc mój mąż położył nowy, PODWÓJNY (i antyrakietowy chyba tez przy okazji), a i tak chodzę okutana w dresy, polar i kapcie na futrze (i przeciągi mnie liżą po kolanach).
NIENAWIDZĘ ZIMY, że tak sobie pozwolę skromnie podsumować temat.
W niektórych przedszkolach na pierwszym zebraniu nauczycielki proszą, by rodzice nie wierzyli we wszystko, co dzieci będą opowiadać o nich, a w zamian obiecują, że nie będą wierzyły we wszystko, co dzieci opowiadają o rodzicach.
O właśnie! Ja nie dezynfekowałam i zachorzałam.
Profilaktycznie dezynfekuj organizm . Najlepiej od zaraz. Hiszpańskim czerwonym.
Teraz temat dezynfekcji jest na topie i to bez żartów o czerwonym hiszpańskim, koronawirus to realne zagrożenie i jakoś musimy sobie z tym poradzić. #zostańwdomu