Właśnie zauważyłam, że tym roku nastąpił modowy atak espadryli (wiem, wiem, świetny mam refleks).
Espadryle w zasadzie są sobie cichutko obecne przez cały czas, ale od czasu do czasu następuje espadrylowa kulminacja i wszyscy liczący się w modzie robią buty na podeszwie ze sznurka. Uwielbiam espadryle na lato, chociaż uważam, że to niekoniecznie są najlepsze buty na nasz klimat – chyba, że jest wyjątkowo sucho. Lub – chyba, że ten sznurek to tylko naklejana ozdoba z boku plastikowej podeszwy. W przeciwnym wypadku można wylądować jak ja kiedyś w Zakopanem – radośnie się wybrałam w espadrylach na spacerek po deszczu – takich prawdziwych, prawie nie podgumowanych. Z każdym krokiem przybywało mi kilogramów na nogach, jakbym miała doczepione dwa kowadła. MOKRE kowadła. Każdy espadryl wypił kilka litrów wody i wciągnął metr sześcienny gliny. Oczywiście, płótno zafarbowało, sznurek się rozleciał i tyle miałam z uroczego spacerku. No ale to można czasem pomyśleć, a nie popylać w słomianych łapciach po gliniastej łące.
W Madrycie jest sklep z espadrylami artesanos, rzemieślniczymi znaczy, nazywa się Casa Hernanz i mają w sprzedaży wszystkie możliwe typy i kolory espadryli, jakie można sobie wymarzyć. Oraz – dzień w dzień najdłuższą kolejkę do sklepu, jaką widziałam w Hiszpanii, za wyjątkiem kolejek do loterii między świętami a Nowym Rokiem. N. zawsze mnie pyta „Ale po co ci ludzie tu stoją?”, a ja mu zawsze odpowiadam, że po espadryle, po czym N. kręci głową ze zdumieniem i idziemy się napić (okolica obfituje w znakomite bary). Oczywiście, espadryle bez kolejki można kupić w pięciuset innych sklepach i pięć razy taniej, no ale to nie będą TE.
Z hiszpańskich specjalności obuwniczych podobają mi się jeszcze avarcas – skórzane łapcie z Menorki, z wycięciem na palec z przodu i paseczkiem na piętę. Też są we wszystkich kolorach świata, malowane, haftowane, brokatowe i jakie tylko można sobie wymarzyć i wyglądają na bardzo wygodne. NIestety, są trochę za szerokie i kłapały mi. Ale nie tracę nadziei, że trafi się kiedyś model niekłapiący, bo są czaderskie i na lato bardzo bym chciała mieć parkę.
A dziś to normalnie taka ładna pogoda, że z nieprzymuszonej woli chciałam iść i powyrywać zielsko z lawendy, bo już prawie trzeba uwierzyć na słowo, że tam pod tymi panoszącymi się liśćmi jest lawenda. Ale okazało się, że nie ma ANI JEDNYCH ogrodniczych rękawiczek, no i ajmsory. Bez rękawiczek wykluczone – grozi dotykaniem robactwa oraz pajęczyn. Znowu chciałam dobrze, a Wszechświat pokazał mi, gdzie moje miejsce – NA KANAPIE. O.
espadryle kocham miłością pierwszą, największą już dobre kilka(naście) lat 😉 i znam ten ból 🙂 tzn. “prawdziwe” czyt. podeszwa ze słomy espadryle i chodnik po deszczu.. teraz jestem mądrzejsza 🙂
a jeśli chodzi o avarcas to będę Cię chwalić na wszystkich odpustach – widziałam to cudo ostatnio u babki na nodze i bardzo, bardzo mnie zauroczyły 🙂 miałam nawet pytać gdzie kupiła, ale dość szybko zniknęła mi z pola widzenia…
no
Przez Ciebie przeczesałam internet w poszukiwaniu avarcas w paseczki i nie ma w moim rozmiarze 🙁
wyglądają fajowo, widzę się w nich na plaży w Dębkach.
Są wspaniałe, ale mają dziwny krój i lepiej je mierzyć – przynajmniej te oryginalne. Jakieś są krótkie w stosunku do szerokości i albo właśnie pije z przodu w palcach, albo kłapią. Ale wierzę, że jest gdzieś para przeznaczona dla mnie – tylko jeszcze na siebie nie trafiłyśmy!…
http://www.avarcashop.com/abarcas-para-ella.php
Paski, panterki, zeberki, brokaty, kwiatki i wersja metalik 🙂
Wiem wiem, byłam, widziałam. Na szczęście nie mają 38 z tego modelu,co mi się spodobał, bo już bym była biedniejsza o 89 dolarów.
o takie
https://www.avarcastore.com/collections/women/products/castell-avarcas-womens-maritime-navy-stripes-leather-slingback-sandals
pamiętam jak tata przywiózł mamie espadryle w cieżkich latach 80tych. wszyscy oglądali te słomiane podeszwy i zastanawiali się “przecież to zaraz się zniszczy” i tym sposobem mama poszła do szewca który jej espadryle podgumował.
(ich kolor pamiętam do dziś – piękna czerwień!)
Avarcas też teraz modne 🙂
Tylko się tak nie nazywają.
Avarcas sa genialne! Tylko na mnie z koleji za ciasne na samym przodzie :/
(jak wiekszosc butów niestety)
Ale tez nie trace nadzieji.
Espadryle to najwygodniejsze buty na świecie. Nie chcę się przyznać, ile mam par 😉 Większość przywieziona z Hiszpanii, najstarsze są z roku 2004 i nadal w użyciu.
Sklep z czerwonymi polkami, i z rakim starszym panem przy kasie i mlodymi przystojniakami w czerwonych koszulkach i trzeba brac numerek kolejkowy? Uwielbiam to miejsce 🙂