Dzień zaczął się czarownie, gdyż przed wejściem do biura przebywał jakiś młodzieniec w kucki, opierając się o niską barierkę i kiwając na boki. Ochrona powiedziała, że nawiązanie kontaktu nie powiodło się, pan nie jest pijany, a więc pod jakimś innym wpływem oraz zadzwonili gdzie trzeba. Kiedy za kilka minut N. wychodził do sklepu, młodzieniec leżał już na plecach w pozycji biedroneczki, nadal się huśtając, a nad nim deliberował patrol straży miejskiej w pełnym umundurowaniu. Ciekawe, na jakie wpadli pomysły.
Kolega w biurze powiedział, że to i tak jeszcze nic, bo na Florydzie są jakieś zupełnie nowe narkotyki, po których odbija dość solidnie, o proszę: „19-letni student z Tequesta na Florydzie brutalnie zamordował 53-letnią kobietę i 59-letniego mężczyznę. Policjanci, którzy dotarli na miejsce zbrodni zastali makabryczny widok. Młody mężczyzna odgryzał kawałki ciał swoich ofiar na podjeździe przed ich domem. Funkcjonariusze mieli spory problem z odciągnięciem mężczyzny od zwłok. Jak relacjonowali, 19-latek był bardzo silny i nie działał na niego paralizator. Policja nie wyklucza, że student mógł zażyć narkotyk zwany Flakka, tzw. ‘pięciodolarowy szał’. Po jego zażyciu osoby mają halucynacje, wpadają w szał i są odporne na ból”.
Jeśli chodzi o halucynacje, szał i odporność na ból, to nawet bym się skusiła, tylko nie chciałabym zacząć nikogo jeść, bo jeśli chodzi o ludzką surowiznę, to jestem dość brzydliwa. Twórcy tej znakomitej substancji muszą jeszcze popracować nad efektami ubocznymi.
Ech… co się z tym światem dzieje, że tak sobie pozwolę westchnąć filozoficznie.
W dodatku nadal wiercą. Nie jestem dziś gejzerem pozytywnych energii, to znaczy – zazwyczaj nie jestem, a dziś jeszcze bardziej. Dobrze, że w lodówce leży zapasowa kostka masła, to będzie się czym pocieszyć.
PS. Podobno wiele osób jest zdołowanych, a to wszystko przez niż znad Morza Czarnego – być może, być może, chociaż ja obstawiam nostalgię związaną z końcem wakacji. Ten koniec sierpnia to jednak w człowieku tkwi mocno zakodowany. Żeby nie wiem jak pięknie i ciepło było we wrześniu, to już całkowicie co innego, no i nie ma bocianów. To idę płakać (i jeść masło).
ciekawie
Mi też taka pogoda pasuje, ale o zgrozo nadchodzą upały !!! Żadne zimno mnie tak nie przeraża jak temperatura powyżej 25 stopni niejakiego Celsjusa
Siostro! 😉
wiecie co, ale najgorsze w tym niżu jest to, że on nam tak zyebau pogodę! przeesz 17 stopni w dzień, w sierpniu, to jest skandal i syfilis, a nie lato!…
gdzie to się reklamuje?…
U mnie możesz reklamować. Ja potem wszystkie reklamacje gdzieś zawieruszę i że niby wszyscy zadowoleni i nikt się nie skarży… Mi taka pogoda pasuje! 😉
e, nie opłaca Ci się przyjmować ode mnie – jestem obrzydliwe skrupulatna i będę wciąż nowe przynosiła ;>
😉
Wymyślę kilka departamentów, procedur odwoławczych i innych sposobów na zmylenie przeciwnika. Zgubisz trop 😉
oh, wyzwanie! ^^
…dostarczę gołębiem, une wszędzie wlezo 😉
Nie , Ciebie nie można prtzestać kochać 🙂
Chyba w najgorszych horrorach Kinga nie było takich makabrycznych opisów ;). Ja od dwóch dni przeżywam nostalgię związaną z końcem sierpnia – choć do szkoły już dawno temu chodziłam.
Po tym pięciodolarowym czymś wzrasta też temperatura ciała, co powoduje, że ludzie się rozbierają.
To też mnie trochę zniechęca jednak…