Przed Szczypawki wizytą u doktora nerwy mną targały (narkoza i trzeba podpisywać papier o komplikacjach – można sobie wyobrazić, co to za pożywka dla mojej wyuzdanej wyobraźni), więc zabrałam się za kompulsywne porządki w szafie. No chyba nikt normalny nie bierze się za porządki w szafie TAK PO PROSTU, jak mu żaden stresor nad łbem nie wisi. Wniosek mam jeden: potrzebuję sponsora. Nie takiego z kasą, żeby mnie zabrał na zakupy, wprost przeciwnie. Takiego jak w amerykańskich filmach, do którego dzwonią alkoholicy “Dżon? Właśnie nalałem sobie kielona po dziesięciu latach abstynencji, potrzebuję wsparcia!” i Dżon wspiera. No więc ja potrzebuję sponsora, żeby mi nie pozwolił kupić ANI JEDNEJ SUKIENKI, dopóki nie założę tych z nieobciętymi metkami. Czyli w skrócie – pół szafy, bo kiecki owszem kupuję, a chodzę w dżinsach i podkoszulkach.
Jestem wielką entuzjastką sukienek, niestety nieco platoniczną.Oczywiście kupuję prawie wyłącznie przecenione. Czyli jednocześnie oszczędzam i wspieram gospodarkę, na dobrą sprawę prezesi World Banku i MFW powinni do mnie uczęszczać na korepetycje.
Nevertheless (jedno z moich ulubionych angielskich słówek, zaraz za moreover) (however też lubię, ale Quentin Tarantino je zawłaszczył), taki Dżon bardzo by mi się przydał w chwilach słabości – “Dżon, zrób coś, wiszę na Zalando, zaraz zamknę koszyk i pójdę do kasy!”. Na co Dżon przyjeżdża z piskiem opon i obcina mi łapy w nadgarstkach mieczem samurajskim.
No dobra. Za dużo Quentina.
Sąsiad zaczął doroczne obsypywanie nas pomidorami. Na pierwszą partię mam pomysł, a później to nie wiem. A jeszcze mamy swoje, te malutkie koktajlowe, bardzo słodkie. Może zagramy z N. w tomatinę? (I wtedy już nie będzie odwrotu, trzeba będzie zrobić malowanie i remont łazienki).
ja jeszcze lubię although i suppose
Although też, i alas!
Trudno używalne w zwykłej konwersacji, alas.
ja tak mam z butami i spodniami
Czekaj, czekaj, dopiero teraz do mnie dotarł sens poprzedniego wpisu. To Szczypawka wazy ZALEDWIE 6kg? A Ty jej wypominasz, że jest utyta?
Fafol wazy 9 i ma piękną linię!
Ale ona jest królicza! Czy tam miniaturowa, nigdy nie pamiętam – to pośrodku.
Kilo z dobrym ogonem nadwagi.
Och, jak dobrze, że zajrzałam do Ciebie tuż po zrobieniu zakupów na zalando. Bo może by mi ręka potem drgnęła?
po pomidory chętnie się zgłoszę, lubię przerabiać pomidory 🙂 Nie jedziecie czasem do Zgierza? 😉
ubiorek wiecznie zielony też jest cool :))
Trzeba dokupić paprykę czerwoną słodką, i trochę ostrej, albo bardzo ostrej, cebulę i czosnek.
Wyjściowa proporcja jest: 1 kg papryki, 1/2 pomidorów, 1 średnia cebula, 1/2 głowy czosnku, 1 średnio ostra papryczka. Można modyfikować.
Najpierw pieczesz do zbrązowienia skóry. Wyciągasz papryczane ogony i wrzucasz razem z “wytopionym” płynem go gara. Gotujesz aż się zrobi papa. Przecierasz takim kręciołem i dalej gotujesz na malutkim ogniu do uzyskania pożądanej konsystencji.
Nie solisz, chyba że musisz, ale to dopiero na samym końcu, bo to się kurczy bardzo.
A potem się umiera z rozkoszy.
Gogenzola potwierdzi, jak wpadnie.
Jak trafisz na Dzona z grupy Anonimowych Zakupoholikow,to poprosze namiary,jak bede chciala kupic kolejne buty lub torebke;) Sukienke z metka mam tylko jedna,ale ja w sukienkach chodze non-stop