„Stres i konflikty skomplikują stosunki z innymi. Inną przyczyną kłopotów może być Twoja nadmierna skłonność do krytykowania. Wisi nad Tobą groźba separacji! Masz coraz mniej energii!”
No kurwa mać. Chyba im wytoczę proces, że zamiast motywować, to mnie codziennie dobijają. Tak dalej być nie może! (Wykopujemy zakonnicę).
Na dodatek przeczytałam, że na Wielkanoc przewidywane są opady śniegu. Doprawdy, hura. I co, znowu na poprawę humoru będę musiała iść do fryzjera?… Toż wyłysieję!
Książka pana Rusinka o Wisławie Szymborskiej – urocza, ale nie bez mocnych akcentów. Mimo lekkiego, anegdotycznego tonu, skrzącego się języka, momentami oczy się szklą. Okazuje się – można napisać cos biograficznego, szalenie interesującego, bez zaglądania do szuflady z bielizną (acz zaglądamy noblistce do innych szuflad). Bardzo mnie jakoś tak usatysfakcjonowało czysto osobiście upodobanie Pani Wisławy do kurczaka z KFC oraz pizzy hut, którą w dodatku zamawiała do domu w celu podania gościom. O kurczaku wiedziałam, kiedyś już gdzieś na tę informację się natknęłam, ale nie o pizzy. Niniejszym przestaję mieć kompleksy, że za nimi przepadam.
Za tydzień i trzy dni udajemy się na północ Hiszpanii, do Bilbao. Prognoza pogody: ma lać. N. mówi, że mnie udusi, jak się nie uspokoję. Droga Redakcjo, jak zdjąć z obywatela klątwę deszczu?…
Właśnie czytam o pani Wisławie i w zasadzie mam już konkret, kim będę na emeryturze.
Czytałam Rusinka i myślałam o Tobie przy tych kurczakach <3
Jakie odkryte buty?
Jakie zwiewne stroje?
Dzinsy, botki, swetry i tylko się zastanawiam, czy brać całkiem zimową kurtkę, czy trochę lżejszą!…
Na klątwę to tylko bardzo ciepłą i przeciwdeszczową! Botki za słabe muszą być kalosze.
1. Rozpalić grilla, tj sam węgiel/brykiet w owym.
2. Niech się solidnie zadymi.
3. Puścić się w tan dookoła, zalecane potrząsanie korpusem a la Indianie dowolnego szczepu (Ameryka Północna, jednakowoż), artykułując melodyjnie “ahe-ia-eia-eia-eia” z intencją wściekle i doskonale słoneczną, do momentu, aż poczujemy, że uchodzi z nas PPM (Potężne Pierdolnięcie Mocy), skierowane w klątwę.
4. Działa w 99% przypadków, nie działa wyłącznie, jeśli tańczący jest Eskimosem.
5. Sprawdzałam w drugą stronę. Nie ma bata, żeby nie wyszło.
Jak w drugą stronę? To tyłem mam krążyć?
U Krystyny Boglar bodajże w “Każdy pies ma dwa końce” Bąble zaklinały pogodę przy pomocy samowara i rosołu… SKUTECZNIE!
Niestety, nie zacytuję, bo książkę mi wcięło jakieś 4 dekady temu…
Ooo! Czyli nie jestem ostatnią żyjącą osobniczką pamiętającą tę autorkę!! Bardzo lubiłam swego czasu :).
U Krystyny Boglar, bodajże w “Każdy pies ma dwa końce” Bąble zaklinały pogodę przy pomocy samowara i rosołu. SKUTECZNIE!
Niestety, nie zacytuję, bo książkę mi wcięło jakieś 4 dekady temu…
o psiokrew, karygodne niedopatrzenie, pardąsik!
w lewą stronę należy pląsać. Myśmy kiedyś z kolegą z klubu fantastytów zielonogórskich pląsali w prawo i uwierzcie, jak Rogatego kocham: w jedną chwilę (= 1/2 momentu, czy jakoś tak) zachmurzyło się, zawiało i lunęło. Dwudniówką.
Prezes nas mało nie złożył w ofierze….
Bilbao w deszczu jest ciekawe, mokry budynek ładnie odbija się w Nervion 🙂 :):).
Budynek Guggenheima oczywiście miałam na myśli.
Na pewno jest bardzo ciekawe w deszczu. Ile ja się naoglądałam miast na północy Hiszpanii w deszczu! Są piękne. I chciałabym je zobaczyć BEZ DESZCZU.
Może weź zapobiegawczo kilka parasoli i ani jednej pary odkrytych butów?
Co do ksiązki Rusinka, słyszałam, że on tam bardziej o sobie, niż o Szymborskiej pisał, prawda to?
To jest relacja w pierwszej osobie dotycząca okresu w życiu noblistki, w którym on jej sekretarzował. W większości wydarzeń, które opisuje, brał udział i owszem, pisze np. o tym, przy jakim stole siedział na bankiecie z okazji Nobla. Albo jak go Szymborska wysłała po buty z patyczkiem. Albo jak nosił książki przy przeprowadzce. Nie wiem jak miałby to napisać, pomijając siebie.
Na klątwę proponuję sztormiak, kalosze, parasol (albo i dwa). Koniecznie nowe, kupowane specjalnie na wyjazd. I trzeba to wszystko upchnąć w walizce zamiast strojów lekkich, zwiewnych i kobiecych. Bezchmurne niebo gwarantowane 😉
Ale z tą pizzą i kurczakiem w porze “tuż-przed-lanczowej” to przegięłaś. Tego się głodnym ludziom nie robi 🙁