Jestem zupełnie bez życia. Wczoraj mi się odrobinę ciśnienie podniosło, jak płaciłam ZUS-y, ale to na ile, pół godziny? Wracam do domu i wpadam w tryb couch potato. Nawet na buty nie mam siły. Wczoraj mi wyświetliło jedne dość atrakcyjne, El Naturalista, czółenka, 333 zyle. No nawet ładne, na pewno wygodne, bo świetna marka i za jedyne pół szatana, ale…
Nic nie ma sensu (jak ta herbata, co służąca jej nie podała, bo nie było sensu). Jak telefon ma tryb oszczędzania baterii, tak ja działam w trybie nieposiadania sensu. Jakiegokolwiek. Nie musi być sens życia, bo jak wiadomo, życie nie ma sensu (chyba że przyjmiemy, że jest sensem jako takie).
Nie wiem, może baterię połknę, od zegarka albo paluszek, może mnie trochę ruszy.
Zuzanka mówi, żeby zdegustować “Jessica Jones”.
PS. A jednak mnie rozbawili. “Sweter z tkaniny miłej w dotyku” – no coś podobnego. I ktoś to kupuje? A nie mają czegoś w stylu “Sweter z odpychającej, ohydnie szorstkiej tkaniny, która wywołuje wysypkę, a na dodatek lekko śmierdzi”? Bo bym wzięła trzy.
ja przepraszam, a co z tą służącą i herbatą…? nie znam tego… pozdrawiam z otchłani bezsensu – problem jak widać powszechny
A czytałaś, co o Szymborskiej Rusinek napisał? Jak on pięknie napisał, to mówię Ci. Trzeba sobie poszukać sekretarza, który o nas po śmierci tak ładnie napisze i tyle niedyskrecji popełni w tak cudownie dyskretny sposób. To jest sens, nie sądzisz? Znalezienie takiego sekretarza 🙂
Ta. Też szukam czegoś nowego na wiosnę. Proponujecie pójść w alkoholizm czy pieprznąć wszystko i jednak te Bieszczady?
No jak bezsens to może sens w tym się odnajdzie: http://www.soniadraga.pl/produkt/1733/proza-seniorzy-w-natarciu.html
Zdegustować to ja bym pana barmana zdegustowała, ale i na Jessice można oko zawiesić.
El Naturalisty są zaprojektowane na strasznie szerokie kopyta. Cierpię z tego powodu okrutnie, bo śliczne są i mięciutkie, ale mogłabym obie stopy w jeden wsadzić, a tak się niewygodnie chodzi.
Ale może to jest doskonałe obuwie dla couch potato?
o matko, też tak mam! fajnie, że nie jestem sama 🙂
To może wypad do Białegostoku…?
http://www.btl.bialystok.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1868&Itemid=6&limit=1&limitstart=3&lang=pl
Jaki piękny tytuł!
I sztuka też lekka, miła i przyjemna. Białystok zresztą BTL-em stoi, tak jak nie lubię chodzić z Młodą do kina (nie umarłam z nudów tylko na “Baranku Shaunie”), to do teatru lalek uwielbiam. W ramach atrakcji raz w miesiącu aktorzy BTL-u czytają bajki dzieciom i to też jest sam miód. Ostatnio prezentowali adaptację “Trzech złotych włosów diabła”, rozpoczętą mocnym stwierdzeniem, że bracia Grimm tak naprawdę mieli korzenie podlaskie i nazywali się “Grimiuk”.
A mnie, że sweter z tkaniny. Dzianina chyba bardziej się nadaje.
Się mnie podoba wyrażenie ,,za pół szatana”. Przejmuję, mogę?
Zanurz się w głąb bezsensu życia- w dół, w dół… jak Alicja w krainie czarów. Mnie to na ogół pomaga. Zawsze można się odbić, gdy sięgnie się dna. Albo spotkać królika w kamizelce. Albo zjeść ciasteczko. Cokolwiek.
Mnie się też szalenie “za pół szatana” podoba :-)))
jak to mówią- bez jedzenia można przeżyć kilkanaście dni, bez picia można przeżyć kilka dni, a bez sensu całe życie
także uważaj ;))
I like it!