Diaboł z dziecka wypędzony musiał być już niezłej wielkości, bo od razu po powrocie do domu mała rąbnęła na kanapę i przespała całe przyjęcie. Ze cztery godziny jak obszył. Jak po szczepionce – podsumowała Zebra. Wstała dopiero na owocową babeczkę (ale z kiecki, a nawet z butów nie dała się rozebrać – spała w pełnym umundurowaniu).
Ponieważ chrzestny jest chirurgiem, to uraczył wszystkich opowieścią o tym, jak przyszyć człowiekowi zerwany skalp. Otóż podobno przyłożyć mniej więcej (ważne, żeby grzywka wypadała jakoś z przodu, nie z boku), a następnie złapać z tym, co zostało na człowieku takim ściegiem pomiędzy na okrętkę a przypominającym zszywki. Podobno po paru tygodniach nie ma w ogóle śladu, sam się zdziwił.
Reszta gości nie będąc chirurgami i nie posiadając aż tak barwnych doświadczeń, ale jednak chcąc się zrewanżować, opowiedziała wobec tego o największym robaku, jakiego w życiu zjadła przez pomyłkę – każdy o swoim, oczywiście. Czy w czereśni, czy w rzodkiewce, czy w śliwce. Ewentualnie prawie zjadła, bo wybiegł z sałaty w ostatniej chwili.
A na koniec imprezy Zebra pokazała mi taką grę, co uważam, że powinna być na wyposażeniu każdego gospodarstwa domowego. Gra się składa z paletki, w której są dołki, w dołkach siedzą hipopotamy (w dwóch kolorach) i są dwa młotki. Włącza się to i hipopotamy zaczynają podskakiwać – wtenczas wali się je młotkiem w łeb tak, żeby zahaczyć i powyjmować je z dołków. FANTASTYCZNA SPRAWA. Może niekoniecznie trzeba przy tym wrzeszczeć na całe płuca „TY ŚCIERWO ZARAZ CIĘ DORWĘ BYDLAKU”, ale – z wrzaskiem czy bez – niesamowicie odpręża (z wrzaskiem bardziej).
Obejrzeliśmy z N. „Zaginioną dziewczynę” i nie wiem, czy to nie był błąd, bo on teraz twierdzi, że jestem identyczna jak główna bohaterka i żebym sobie to przemyślała. Tłumaczę mu, że jestem o wiele za leniwa na takie numery, a on swoje. Doprawdy, przecenia mnie.
Nie wiem, czy to taka pedagogiczna zabawka, niemniej do mnie już jedzie:))
Moim zdaniem ona jest bardziej filozoficzna, niż pedagogiczna 😉
gra fajna chętnie pogram z całą rodziną podczas wypadu za miasto:)
Witam muszę przyznać, że nie dawno grałem w tę grę i jest naprawdę zaja ah przepraszam fajna. Sama gra wciągnęła mnie, na kilka dni po kilka godzin. Czasami sobie jeszcze w nią grywam chociaż teraz nie mam tak dużo czasu, na to, ale chętnie i z przyjemnością do niej wracam, w każdej wolnej chwili. Pozdrawiam wszystkich, którzy również ją polubili.
No wiecie co? Się okazało, że to nie są hipopotamy, tylko dinozaury! A gra się nazywa “Dino Hunt”:
http://img12.staticclassifieds.com/images_tablicapl/203607107_2_644x461_gra-upoluj-dinusia-dodaj-zdjecia.jpg
Od dawna wiadomo, że jak się można na czymś wyżyć i wykrzyczeć to świetnie wpływa na odprężenie 😉 Gra jest rewelacyjna!
A myślałam, że takie gry to tylko w jakichś “salonach” a tu “domowa” wersja? Masz nazwę? Chętnie bym przygarnęła taki wynalazek do domu.
Znam tę grę w wersji z kretami. Synek mojej przyjaciółki ledwo mówił, kiedy opowiadał mi, że najbardziej lubi grać w “walenie kleta”.
Ale co o wyborach? Puh-leeeze.
Jedni czekają na Armageddon, inni na Eldorado, a będzie to co zwykle. Inne hemoroidy się podepną pod kranik z naszymi podatkami i tyle.
Genialny wpis ( nie pierwszy, nie ostatni taki) i dzięki wielkie 🙂
Mój syn ma grę “O rety! Krety!”. Te same zasady, tylko po łebkach wali się kreciki.
Wciągające 😉
Krety bardzo w porządku, ale ich jest tylko pięć! A tych hipopotamów całe stado, można się wyszaleć 🙂
ju mejd maj dej. znowu 🙂
podobał się film?
przeczytaj “ostre przedmioty” tej autorki
miazga
Czytałam wszystko jej autorstwa, co u nas wyszło. I czekam na więcej.
Swietny wpis, idealny na dziś 🙂
wujek jest zaskoczony:D nie wiem co powiedziec dlatego pozdrawiam całą rodzine z kalisza:)
Bombowa strategia imprezy 😀
Dziękuję za wpis, w którym nie ma słowa o wyborach 😉
Mam nadzieję, że info o przyszytym skalpie bez śladu nie przyda mi sie nigdy 😀
Ani słowa o wyniku wyborów? 😉
Mała, co to za gra?
dziękuję!
taki wpis mi był dzisiaj potrzebny!
P.S.
gra zamówiona!
Mogę prosić link do gry? 🙂