O DZIURACH W ŚCIANACH I KREWETCE BAŁTYCKIEJ

 

Udało się! Udało się urwać na trzy dni i pojechać odwiedzić chałupę nad morzem. Przy czym oczywiście do ostatniej chwili nie byłam pewna, czy nie zadzwoni telefon i pracowicie spakowane bagaże będą pracowicie odpakowywane. Poza tym, jechaliśmy ze Szczypawką, a Szczypawka z budą na tylnym siedzeniu – bardzo było zabawnie, bo wchodziła do tej budy i nie mogła się nadziwić, że buda jedzie 140 kilometrów na godzinę.

Postanowiłam, że musimy założyć w mieszkaniu odbojniki. Bo wszystkie ściany na wysokości klamek – z dziurami (oczywiście, nikt się nie przyzna do dziury w ścianie, same się robią pomiędzy jednymi a drugimi gośćmi, takie wyrafinowane). I wysłałam N. z moim ojcem do Niemca po odbojniki, bo JA JUŻ NIE MOGĘ NA TO PATRZEĆ i wezmę i kogoś w końcu zabiję. Pojechali, pół dnia ich nie było, przywieźli. Nawet ładne, ale PRZYKRĘCANE śrubami.

Powiadam Państwu… Ja naprawdę nie jestem pierwsza do powielania stereotypów i twierdzenia, że WSZYSCY FACECI TO BEZMÓZGIE KROCIONOGI BEZ WYOBRAŹNI ŻADNEJ! Ale czasem – coś w tym jest. Mieszkanie jest wyłożone ślicznymi płytkami, z połyskiem, a te odbojniki by wypadły przy samym brzegu płytki przecież. Każdy przykręcany na dwie śruby. Nawet jeśli przyjmiemy, że jakimś cudem płytka nie popęka przy wierceniu, to przy użytkowaniu – na sto procent. Poza tym – ALE DLACZEGO dziury w ładnej podłodze?… Zrobiłam zatem niewielką awanturę i koncepcja wyewoluowała, że w takim razie, jak pani kierowniczka się stawia, to się kupi KLEJ i te metalowe odbojniki do płytki przyklei. Łatwo nie będzie, bo to musi być super specjalny klej, ale jak baba ma fanaberię, to przecież się nie poradzi.

Po klej jechałam już osobiście, N. zaprowadził mnie do alejki z odbojnikami i co? Nad tymi metalowymi wisiały cale rzędy, ale to CAŁE RZĘDY ślicznych, tanich, okrągłych silikonowych odbojników. Przyklejanych do podłogi. W różnych kolorach. N. się podrapał po głowie i stwierdził, że ich NIE ZAUWAŻYLI. Za to pokazał mi jeden odbojnik, nad którym się zastanawiali, bo był taki malowniczy. Wielkości rondla, w którym gotuję jajka. Mógłby robić za dodatkowy stolik do kawy.

Szczypawce bardzo się plaża podobała, oczywiście chciała zabić mewy, zamoczyła łapki w morzu, a my spotkaliśmy tych samych facetów, co rok temu – łowiących krewetki bałtyckie. W gumowych ubrankach po szyję, brodzą w zimnej wodzie i łowią w specjalne sieci te malutkie bidule, co wyglądają bardziej jak dafnie, a nie jak krewetki. No ale podobno w hodowli ryb to rarytas, karmi się samice w trakcie tarła i ikra po nich jest, że ho ho! N. się naturalnie zaprzyjaźnił z panem od krewetek, a ten powiedział, patrząc na Szczypawkę:

– A psy to je bardzo lubią.

Więc N. wyciągnął jedną krewetkę i podał Szczypie, która natychmiast ją pożarła bez mrugnięcia okiem. A pan od krewetek dokończył zdanie:

– …tylko później często zwracają. Ale to jak ich za dużo zjedzą! – dodał szybciutko, widząc moje nieco mordercze spojrzenie.

Objadłam się ryb, wciągnęłam pysznego gofra z musem jabłkowym w kawiarni “Czuć miętą” i było fajnie, a jakby tak nie wiało i było o te kilka stopni więcej, to już w ogóle. Ale to by się pewnie człowiekowi w dupie poprzewracało z dobrobytu, a przecież nie o to chodzi, prawda.

A poza tym, chciałam zauważyć, iż jakkolwiek Szczecin nie ma zbytniego szczęścia do pięknych nazw dzielnic (Podjuchy na przykład; albo Gumieńce, no litości, jakiś sadysta to wymyślał czy jak?), to płynie przez niego rzeczka o najpiękniejszej nazwie dla rzeczki, jaką znam: Chełszcząca. Latem musi być fantastycznie, pójść sobie na spacer brzegiem Chełszczącej.

23 Replies to “O DZIURACH W ŚCIANACH I KREWETCE BAŁTYCKIEJ”

  1. Gdyby ktoś pytał, dlaczego od czwartku jest zimno i pada, spieszę donieść, że poszłam na pierwszy ogień z grafiku i w środę – przy pięknym słońcu i 19 st. C – umyłam okna tym zakupionym (199 zł w OBI, dziękuję pasqda za cynk :D) grupowo karcherem. Koleżanki mnie nie lubią, bo one już myły okutane w zimowe kurtki.
    To pierwsza refleksja.
    A druga jest taka, że mycie szyb to zaledwie 10% mycia okien, więc ową cudną myjką faktycznie przeleciałam wszystkie powierzchnie szklane (łącznie z lustrami) w 20 minut, ale pozostałe 4,5 godziny zajęło mi szorowanie framug, pranie i wieszanie firanek, mycie parapetów, pranie i prasowanie serwetek te parapety upiększających i wymienianie wody w misce.
    Tak więc mam racjonalizatorską myśl, żeby do myjki karchera w promocji dawali krzepką Marynę 🙂 I wtedy faktycznie mycie okien będzie czystą przyjemnością 😉

    • Fredzia, ale smug nie zostawia? Nie leje się woda? Zadowolona jesteś?

      U mnie to akurat zero firanek, zero zasłon i puste parapety (poza albumami o malarstwie w sypialni). Ja sobie życia nie utrudniam 😉

      • Tłustych smug nie zostawia, wystarczy tylko ręcznikiem papierowym przelecieć przy samych framugach, bo tu zostaje po pół cm mokrego. Czasem zostanie jakaś kreska między jednym pociągnięciem a drugim. I warto co jakiś czas wsadzić tę gumową ściągaczkę pod bieżącą wodę, bo jak się dostanie włosek czy ziarenko to robi rysy na szkle.
        Nie wiem czy znaczenie ma płyn, ja kupiłam pół litra koncentratu karchera, na jedno mycie schodzi 1,5 nakrętki, więc na razie żadna z nas nie spróbowała myć czymś innym. Po tym szyba jest błyszcząca i tak tępa, że drugi raz ściągaczką praktycznie nie da się przeciągnąć.
        Wodę zasysa dobrze, tylko nie można za szybko lecieć z tym odkurzaczem, bo nie nadąża wsysać 😉 Mnie najlepiej wychodziło ściąganie wszerz – wygodniej i efektywniej.

        • chyba też się zastanowię nad tym wynalazkiem! (jesteś nieoceniona Fredzia w przekonującym opisie :)) dzięki) Tyle, że już nie przed tymi świętami, bo żadna siła ani usprawnienie nie przyklei mnie znów do okien – poza tym leje i zacina – niech sie naturalnie myją!

      • To przybijam Ci koniku-garbusku PIąteczkę !!! też nie mam firanek ani zaslon (karniszy itp.) – i to jest rewelacja ile roboty odpada, ile światła w domu (o ile szyby czyste, hmmm)

    • Polecam się na przyszłość 😉

      A mnie w OBI dziś zajumali sprzed samiuśkiego nosa upatrzone korytka na balkon. Weszłam, sprawdziłam czy są, po czym odeszłam 10 metrów po kwiatki. Wróciłam za 5 minut a korytek ni ma 🙂 A najlepsze, że leżały tam już chyba od miesiąca i pies z kulawą nogą się nimi nie interesował. I jak już się w końcu namyśliłam, że jednak je chce to jakaś melepeta musiała wpaść akurat na ten sam pomysł!

  2. zacytuje Nietypowa Matke Polke : Dziewczyny, właśnie czytałam ciekawy artykuł o takim jednym gościu, który w wyniku wypadku stracił 95% inteligencji.
    Tylko nie bardzo rozumiem, co to właściwie oznacza?
    Żona mu zginęła?

  3. Polskie gofry – TAK! Najlepsze i koniec. A w tej kawiarni mają jeszcze z carpaccio gruszkowym! I owocami leśnymi na ciepło!

    Pisia Gągolina to też ktoś musiał na niezłym kacu wykombinować taka piękną nazwę dla rzeczki. Mnie się osobiście kojarzy z pieśnią o Marysi i szczupaku:

    “Poszła młoda Maryś na raki,
    Wygryzły jej pisię szczupaki.
    Siadła nad potokiem i płacze:
    Wróć mi moją pisię, szczupacze!

    Z czymże teraz do karczmy chodzić?
    Czym ja będę parobków zwodzić?
    Czym ja będę Stacha jednała?
    Jak zapłacze mać zestarzała!

    Moja pisia matkę żywiła,
    Moja pisia mnie ustroiła.
    Co na świecie z dziewki bez pisi;
    Pójdąż marnie lata Marysi”

    A co do odbojników stawianych luzem: tez na początku o takich myślałam, ale zaraz dziecięca nóżka odkopnie, a komu się będzie chciało schylać co chwilę i ustawiać? U siebie w domu – to tak, ale NIE U SIEBIE to zapewniam, że MAŁO KOMU. Przyklejone do podłogi to przyklejone. Zrobiłam co mogłam.

  4. Polecam odbojniki ustawiane na podłodze bez żadnego wiercenia czy przyklejania, są w wielu sklepach (zdaje się, że w Lidlu też były). Proste i skuteczne 🙂

  5. Nigdzie nie ma takich gofrów jak w Polsce. NIGDZIE. Chociaz w sumie nie wiem czemu, bo to przeciez nic skomplikowanego. Ale zagranico wszedzie tylko takie slodkie ulepki, i do tego nie za bardzo chrupiace nawet. A próbuje wszedzie, na kazdym urlopie, to wiem. Polski gofer rzadzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*