I nie wie zwierz ni człek, bim bom,
Jak wkurwia mnie ten śnieg, bim bom.
No weźcie, przecież dowcip z żarówką ma taaaką brodę i myślałam, że wszyscy go znają. A jedzie tak:
– Co to jest – wisi pod sufitem i grozi?
– Żarówka firmy OSRAM.
Chociaż z dowcipami nigdy nic nie wiadomo i np. jakiś czas temu na spotkaniu z koleżankami powiedziałam jeden dość prekambryjski o dwóch głuchych sowach, mój ukochany notabene. Śmiały się jak dzikie norki, a jedna o mało nie spadła z krzesła. Chociaż w sumie, ja też się zawsze śmieję kiedy go usłyszę, przeczytam albo mi się w nocy przypomni (tak, śmieję się w środku nocy sama do siebie z własnych dowcipów, jak Arthur Bach).
Siedzą na gałęzi dwie głuche sowy i jedna mówi do drugiej:
– Pocałuj mnie w dupę!
A ta druga jej odpowiada:
– A ty mnie w dupę!
No. Ale o czym to ja miałam. O samochodzie.
N. jak jedzie samochodem w delegację, to zabiera ludzi, bo ma dobre serce (w odróżnieniu ode mnie, moje serce jest czarna i chropowate jak wulkaniczna lawa i może nawet trochę śmierdzi siarką). No i z tym się wiąże taki fakt, że ja później po tych pasażerach zawsze muszę przestawiać MOJE PRZEDNIE SIEDZENIE. Bo każdy kto wsiada natychmiast a) odsuwa fotel do tyłu, b) pochyla oparcie. A prawie zawsze również c) otwiera wszystkie nawiewy i nastawia na twarz. Następnego dnia rano ja wsiadam i rozlega się po okolicy soczyste i pełne uczuć do bliźniego KURWA MAĆ, bo robię fikołka do tyłu. Nie znoszę, nie cierpię jechać na PÓŁLEŻĄCO. Nawet w samolocie bardzo rzadko odchylam siedzenie, bo mnie okropnie denerwuje taka pozycja, głowa mi leci jakoś dziwnie i w ogóle w samochodzie się SIEDZI, tak? A jeszcze zazwyczaj oberwę po pysku smrodliwym powiewem z klimatyzacji.
No więc już jest nieźle, ale w końcu to tylko fotel. Tymczasem kilka dni temu wsiadam po takiej delegacji do samochodu, patrzę A TAM na tylnym siedzeniu leżą damskie majtki!
No dobra, nie majtki. Szalik. ALE DAMSKI! Już mi tu jakaś obsikuje teren!
I jak ja się mam nie denerwować?…
O, jeszcze jeden stary, ale dobry dowcip mi się przypomniał. Poszedł facet do filharmonii, koncert się zaczął, leci powiedzmy Musorgski, a tu nagle coś zaczyna potwornie śmierdzieć. Facet dyskretnie węszy i po chwili pyta swojego sąsiada:
– Przepraszam bardzo… Czy pan się może przypadkiem zesrał?…
– Tak. A o co chodzi?…
he he mocne dowcipy
to może jakiś żarcik o trzech sutkach ? 😀
Może jestem jakiś “nie tego”, ale żart o sowach nie śmieszy mnie zupełnie. Może mam zepsute poczucie humoru?! O zgrozo!
Za to żart z “Tak, a o co chodzi?” jestm moim faworytem. Ilekroć ktoś zadaje głupie pytanie odpowiadam dokładnie tam samo. Tak, a o co chodzi? I wybuch śmiechu murowany, jaaak nic.
ten o sowach to ja znam w innej wersji, gdzie wymiana słowna między sowami brzmi:
– oooo, idzie lis,
– (brak odpowiedzi przez 15 min.)
– TY TO JESTEŚ GŁUCHA JAK PIEŃ,
– A TY JAK PIEŃ!
o filharmonii – piekne 🙂
A z klimatyzacja mam tak samo, z reszta nie tylko w samochodach. Ogólnie jej nie trawie, od razu mnie boli glowa i zimno mi w szyje. Jak juz ma leciec, to leciutko i na boki.
Nie mam pojęcia jacy idioci nastawiają sobie nawiew na mordę, a z tym jeżdżeniem na pół-leżąco to zboczenie jakieś. Kiedyś (nie chciałam komuś fotela przestawić) próbowałam tak pojechać, kark mi nie wyrobił.
Większość nie widzi w tym problemu, JA WIDZĘ. ;]
Ten z głuchymi sowami też chyba nigdy mi się nie znudzi, a samochód, niestety, PROWADZĘ półleżąc. Niestety dla małżonka, który jak czasem zasiądzie to się zżyma, że “jak tak można jeździć, z widokiem na podsufitkę”, i kręci tą gałą od zmiany pozycji fotela (bo w moim samochodzie wszystko analogowe), mało sobie ręki nie urwie. A co ja poradzę, że mi tak dobrze, że jadę sobie jak KRUL, a za podnóżki mam sprzęgło i gaz (bo hamulca mało używam). Ale smutna prawda jest taka, że mam ręce długie jak chytra baba z Radomia i jeśli nie leżę, to mi się w kierownicę zaplątują.
Czy różowa gąsienica już zakopana w ogródku?
bezbłędny. ten o filharmonii 🙂
też nie lubię półleżeć w samochodzie. jak oni to znoszą?
Liwko, Liwko skocz po piwko (jak ma być z brodą).
😉
https://www.youtube.com/watch?v=k-cPpkmQ3ec
ożesz Ty …. dobre !
dzięki za ten z filharmonii 🙂 sprzedałam dalej 🙂
Przypadkiem się posikałam! 🙂
Ale w filharmonii? 🙂