Przyjechaliśmy do Swinoujścia i zaraz do Niemca na zakupy, a tam, A TAM! Przywitało nas takie oto warzywo, o którym nie wiemy, co to do cholery może być:
Tu w drugim sklepie:
Czuję się zaintrygowana do krwi.
Tymczasem robimy test kokakol, bo mają wysyp kokakol o różnych smakach (i marcepanu, ale marcepanu nie lubię):
Jako pierwsza poszła Fritz-Kola, ulubiony napój hipsterów u nas na Saskiej Kępie. Smakuje jak cocacola z dodatkiem pokostu do mebli.
Ale ta bulwa mnie intryguje jak nie wiem co.