Trzy dni blog mi nie działał, bo cos się zesrao, nie
dodawało notek ani komentarzy, byłam już na takim głodzie, ze tylko
wielokrotnie leczony heroinista mnie zrozumie. NIE RÓBCIE MI TEGO WIĘCEJ,
CHŁOPAKI, bo popękam.
Trzy razy próbowałam napisać komentarz, że ten Olsztyn z
zamkiem i tak jest o wiele bardziej pod Krakowem, niż Olsztyn na Mazurach
(który myślałam, że jest jedynym Olsztynem) i ze proszę mnie nie chwytać za
geografię, w której nigdy nie byłam mocna.
To mamy jasność, mam nadzieję.
Chciałam tu zaznaczyć jedną rzecz: mam w dupie piłke nożną.
Ale to każdy wie. I nie robię jakiegoś specjalnego wyjątku dla piłki nożnej, bo
w dupie mam cały sport (pewnie dlatego mam taką dużą dupę). No, może oprócz
rugby – lubię brutalne sporty kontaktowe, trzask łamanych żeber i stukot
wypluwanych zębów. I jeszcze curling lubię (czasem czuję się dziewczyną z
Kanady, jak Robin). Poza tym – wiadomo.
I żeby nie było – nie kibicuję, ale tez nie sympatyzuję z
hejterami Euro, bo ja się ogólnie nie zrzeszam. Zrzeszanie tez mam w dupie,
zaraz obok sportu.
Ale naszego redaktora komentatora drogiego pana Zimocha to
powinniśmy wpisać na listę UNESCO jako dziedzictwo narodowe. A także chętnie
bym się dowiedziała, co on spożywa przed meczem. Ewentualnie – kto go wprowadza
w ten trans – musi jakaś naprawdę wysoko postawiona indiańska szamanka, co
zjada psylocyble albo inne amanita muscaria i daje mu później do wypicia swój
mocz, okadzając jednocześnie dymem z zębów wilka – samotnika. Proszę państwa,
niemożliwe jest dokonanie w ludzkim mózgu bez wspomagaczy skojarzenia zawodnika
piłkarskiego z lokomotywą bez pantografu. Albo jak Wisła niemrawo przenosi falę
radości do Gdańska. I jemu to płynie z ust nieprzerwanie przez półtorej godziny
albo i dłużej, bo jak wbiegają na trawnik, to też.
Podsumowując: piłka nożna obchodzi mnie tyle, co pana
redaktora Andrusa czeskie dziecko w łodzi podwodnej, ale redaktora Zimocha
osobiście bym włożyła do pudelka wyścielonego watą, żeby się za szybko nie
zużył (mój dziadek tak trzymał sygnet) i wyjmowała tylko na mecze, bardzo
ostrożnie. A komentarz puszczała nadajnikami w kosmos. Za trzy tygodnie (góra)
mamy przyjacielską wizytę kosmitów jak w banku. Nikt się nie oprze redaktorowi
Zimochowi.
(A nawiasem mówiąc redaktor Andrus chyba czasem popija ze
szklanki redaktora Zimocha, na przykład jak pisał piosenkę o glanach i
pacyfkach).
PS. Czy wszyscy już na fejsie przestudiowali planszę, jak
zrobić psu manewr Heimlicha?
Zimocha uwielbiam, redaktor Andrus mnie drażni:) a co do “hydrozagadki”- kocham i poważam- a najlepsze jest to, że oglądałam ostatnio z 2 i 3 klasą gimnazjum. i ryczeli ze śmiechu:) coś jest na rzeczy:)
tą szamankę indiańską musieli znać też chyba twórcy “Hydrozagadki” z 1970, filmu z czasów głebokiej komuny, wczoraj widziałem go pierwszy raz w życiu, a wygląda jakby był robiony na naprawdę mocnych kwasach
Psu manewr Heimlicha – na fejsie, barbarella ja to chyba mam innego fejsa… oświeć mnie proszę, ja to muszę koniecznie przestudiować.
Duże dupy są przydatne… bo można mieć wtedy dużo w dupie.
Czy ja Ci już kiedyś o The Big C pisałam… moje glisdy były zachwycone.
Czasem zaglądam do Ciebie i bardzo mi sie tu podoba.
Zainspirowana wpisem zajrzałam na youtube, wysłuchałam paru nagrań p. Zimocha i bardzo mi się humor poprawił.
Roczuliłam się nad Grekiem, co dostał czerwoną kartkę i zapłakał. Nie tylko z powodu owej kartki, ale też przez klientów, co do knajpy mu nie przyszli i turystki, co mu tańca odmówiła. No poezja czysta!
Ja tam naszych oglądam, na pewno obejrzę mecz z Czechami, ale w technice Co innego widzisz, co innego słyszysz. Czyli fonia z radiowej Jedynki.
A Andrusa też kocham.
uff, Barb, bo juz zem myslala, ze cię Euro wciagło dlatego nic nie piszesz…
Nie wytrzymam i dopiszę, com usłyszała niedawno. Od naszego prezydenta in spe.
“Wbiegają na murawę, mają białe koszulki, białe majtki, ale wiadomo, że z czasem, jak mecz będzie trwał, będą one zmieniać kolor”…
Dzięki za bloga, jest boski :DDD
Tylko tej pomyłki z Górnym i Dolnym Śląskiem nie mogę wybaczyć… 😉
Na “ten” Olsztyn, mówi się “Olsztyn pod Częstochową”. Poza lodami, mają tam pyszny zapiekany makaron podawany na gorąciutkim półmisku ;). Pozdrawiam 🙂
Tak a propos sportowych emocji to ściskamy Cię za ‘Downtown Abbey’ ja i moje glisty (spasą się na węże boa jak tak dalej pójdzie). Maggie Smith jest absolutnie wspaniała –
‘Don’t be defeatist my dear, it’s so middle class’.
A ja lubię sport 😉
To całe Euro, że w Polsce, to mnie ani ziębi ani grzeje i za naszą reprezentację też się pokroić bym nie dała (jak niektórzy;) ), ale takie mecze jak np. wczoraj Niemcy-Holandia czy choćby Polska-Rosja, to i owszem, z przyjemnością obejrzę;) (o, Rosja-Czechy też był niezły)
ja chcę śledzić barbarelle na fejsie – gdzie, gdzie????????? pytam się
a co do sportu – nie cierpię piłki nożnej, choruję więc przez te mistrzostwa. nie mogę do Poznania na zakupy pojechać!! hańba! i w dodatku: chamstwo i drobnomieszczaństwo!
Blog zaczyna co raz śmielej pluć w twarz użytkownikom. Człowiek się rozpisał a propos Ameby i teraz widzę, że komentarza nie ma. Mendy.
Dobrze, że stąd uciekłem. Sąsiedztwo Kingi Rusin w topowych blogaskach to przyjemność wątpliwa.
Wytrwałości Ci 🙂
Sport mam tam, gdzie Ty, ale mi się zmieścili jeszcze i rugbyści i kółko szachowe, ale ALE Zimoch na prezydenta, zdecydowanie. Po usłyszeniu kawałka, cały wieczór słuchałam jego “Justyno, i tak jesteś moją Chopinką, narty to twoje klawisze i kijki to twoje klawisze” i dużo innych, co jutubek miłościwie mi posyłał. A mocz Indianki ma ani chybi wielką moc, bo nie dość, że Zimoch szybował, to i ja słuchając jego “zawodnik gra czupryną” odleciałam bez dodatkowych wspomagaczy.
… a nie jest ?!
Kurna… ODMAWIAM OD DZIŚ PODAWANIA JAKICHKOLWIEK INFORMACJI ZWIĄZANYCH Z GEOGRAFIĄ.
Nie ma żadnego Olsztyna na Mazurach, tylko na WARMII! To tak, jakby powiedzieć, że Kraków jest na Śląsku
Odnośnie popijania to zachwycił mnie występ Andrzeja Poniedzielskiego w Spadkobiercach.
http://www.youtube.com/watch?v=fgbUWYtNLWQ
W wątpliwościach swoich nie byłam osamotniona (komentarz pod filmem: “Czy pan Poniedzielski jest zjarany”?)
Ale na to wygląda że pan Poniedzielski ma tak sam z siebie, przez co uwielbiam go jeszcze bardziej 🙂
no tak Cię popieram, że aż przełamię lenistwo i się dopiszę. pan Zimoch już od czasów “panie Turku kończ ten mecz” jest dla mnie przykładem kogoś za kim nie jestem w stanie nadążyć 😉 powinien mecze euro w TV komentować zamiast tych sztywniaków!
Gdzie tu jest przycisk “lubię to” albo “+1”? 🙂