Majówa rozpoczęta.
N. zrobił tatara, przepysznego (tak, wiem – menu w sam raz na upał). Siekanego. Sam osobiście siekał wielkimi nożami od Karlosa. Goście biegali po dokładki do lodowki.
Następnie jedna moja koleżanka oświadczyła (po butelce wina), że nie wierzy w małżeństwo. Mąż oczywiscie siedział obok. W dodatku od kilkunastu lat ten sam. Ale nie, ona nie wierzy.
A druga koleżanka opiekuje się trudną młodzieżą i wyznała, że nie ma złudzeń co do swojej pracy, po prostu ich liczy na początku dyżuru i stara się, żeby mniej więcej przybliżona liczba wypadła na koniec.
Tartę zrobiłam, acz z francuzem to lekka porażka. Zrobiło się z niego takie cienkie, tłuste chujwieco i w sumie nawet nie można było tego pokroić, tylko oddzierałam kawałki. Widocznie źle podpiekłam albo coś. Spróbuję z kruchym następnym razem. Ale czerwona cebula i kozi ser BARDZO się lubią. Powinni być małżeństwem!
Czy mam kaca? Pfffff.
A czy ta koleżanka od liczenia trudnej młodzieży nie pracuje przypadkiem w OHP?
No co wy. Dla mnie tarta li i jedynie na francuskim, inne mi w ogóle nie wchodzą. Oczywiście na takim gotowym, mrożonym (jeszcze mnie nie po*ło żeby wałkować coś co dwie godziny) – zawsze wychodzi – nie da się go nie dopiec, ani spalić, ani w żaden inny sposób spaprać. A jeśli komuś się udało, to moje gratulacje, przebił największą kulinarną ofiarę losu ever (czyli że mnie). Na kruchym zrobiłam jeden raz i… hm, ostatnie co można było o nim powiedzieć to to, że jest kruche – z powodzeniem mogłoby pełnić rolę frisbee. Spróbuj piec to francuskie dłużej, naprawdę ciężko je zjarać, a jak się dobrze podpiecze, to nie powinno zasysać tłuszczu.
Chciałam tylko dodać, ze to ciasto nie wychodzi wcale tłuste, jest zwarte, przyjemnie chrupie i nie rozmaka po nałożeniu nadzienia
Polecam ci spód na wszystkie eksperymenty tartopodobne, jaki zapodała kiedyś w jakiejś książce Tessa Capponi. Stosuję ten przepis od lat bo jest bardzo prosty i zawsze wychodzi.
Na formę okrągłą – średnica ok 22 cm lub ciut mniejsza.
– 200 g mąki krupczatki
– 100 g masła zimnego
– szczypta soli
– 5 łyżek stołowych zimnej wody.
Wszystko zagniatasz i na 15 minut do lodówki. Potem rozwałkowujesz tak żeby przykryć dno formy i zrobić wyższy rant na bokach. Nie martw się gdy się porozrywa – łatwo zalepić powstałe dziury gdy ciasto już w formie). Ładujesz do piekarnika (bez nadzienia) podpiekasz 15 minut w 180 stopniach. Wyciągasz.
A potem na to farsz jaki lubisz i piec z farszem tak długo, jak dany przepis podaje
No właśnie tez nie! Czasem kulka sorbetu jakiegoś kwasnego, o albo deser baskijski – sorbet limonkowy na szampanie. Crema catalana czasem.
Ida – pizzowe super pomysł, bo to nadzienie takie foccacciowe jest, w sensie do rozwleczenia po ciescie, a nie żeby ciasno i grubo przykrywalo.
No właśnie tez nie! Czasem kulka sorbetu jakiegoś kwasnego, o albo deser baskijski – sorbet limonkowy na szampanie. Crema catalana czasem.
Ida – pizzowe super pomysł, bo to nadzienie takie foccacciowe jest, w sensie do rozwleczenia po ciescie, a nie żeby ciasno i grubo przykrywalo.
A czy Twoja nieczułość na słodycze obejmuje też lody? I kawę mrożoną z lodami? I desery lodowe…?
Oooo, tatar… pewnie z cebulką… (chlip). A ja nie mogę nic surowego…
Mam nadzieję, że upały Cię dopieściły. Tyle z nich chociaż dobrego, bo jak dla mnie taka pogoda zawsze kończy się bólem głowy.
oj, że mąż siedział obok! chyba nie mówiła, że nie wierzy W SWOJE małżeństwo? no chyba, że – to nie wiem, wino czasem tak moze człowieka skołować, że przeczy sam sobie.
Ok! Czyli już wiem jak przebiegało sobotnie spotkanie 🙂
Też raz robiłam tartę na francuskim. Pierwszy i ostatni.
Było spytać.
Napisałabym, że jeśli kogoś przeraża ilość masła w kruchym, to jako podkład do tarty daje radę drożdżowe (taka pizzotarta wtedy wychodzi), ale tak sobie myślę, że “masło” i “przeraża” to słowa, które się u Ciebie rzadko łączą w jednym zdaniu.
Oj, nie bądź taka, Ty nie wierzysz w witaminy, ona sobie nie wierzy w małżeństwo, pełna dowolność wyznaniowa.