(Bardzo dobry film, ale przeraźliwie smutny. I bardzo straszny początek, ostrzegam. Zakończenie tylko takie troche za bardzo amerykańskie. Bardzo ładna aktorka Francuzka i nie wykorzystany wątek książki, którą pisze. Gdyby było więcej scen o tym, jak zbierała do niej materiały, co w nich znalazła – byłby jeszcze lepszy).
W piątek natomiast mąż kupił mi…
(Brylant! – pomyślą sobie niektórzy, a zwłaszcza niektóre, te młode przypuszczalnie).
…kiełbasę.
I to nie byle jaką, bo chistorrę. Taka cienka jak palec, surowa, bardzo paprykowa kiełbasa, podzielona na małe odcineczki, ugrzana jakkolwiek bądź (z wody, w cidrze, w piwie pewnie też by się obroniła, z patelni) – to jest cud świata. W San Sebastian się na nią rzucałam jak nie przymierzając fetyszysta na podwiązki. Ależ się obżarłam. Nawet wolę chistorrę, niż brylanty, bo brylant ze świeżutką bagietką tak nie smakuje.
(Tak, jestem kobietą, która woli kiełbasę od biżuterii. Powinnam przytyć jeszcze 300 kilo, zapuścić brodę i każdy cyrk mnie kupi z pocałowaniem w rękę i jeszcze mąż na mnie zarobi).
I bardzo proszę o jednoznaczne stanowisko, czy już jestem celebrytą. Bo jeśli tak, to mam pewne obowiązki i muszę się do nich przygotować, bo ja mało spontaniczna jestem. A tu trzeba by jakiś pokój hotelowy zdemolować, obrzygać przechodniów z balkonu, publicznie wypuścić sutek na zwiady albo przynajmniej nasikać po pijaku do donicy w fuaje… To ostatnie może być trudne do wykonania w naszym ulubionym hotelu w Madrycie, bo tam nie stoją donice, tylko takie wysokie rury z onyksu, w których palą się świece. Obawiam się, że mogłabym wpaść do niej do środka i poparzyć sobie tyłek, ale obowiązek to obowiązek!
Z tą kiełbasą to się zgadzam w San Sebastian chistorria ze świeżą bagietką smakuje genialnie …..
Poznasz łatwo, że zostałaś celebrytką, jak Cię zaczną zapraszać do TV, np. dzieńdobrytvn itp. i pytać jakie notowania będzie miał X za N lat.
Gratuluje wywiadu 🙂
A mnie lata (świetlne) temu urzekł komentarz Twój u kogoś na temat ulubionego Marcela Merceau, zajrzałam i wsiąkłam. Pisz proszę. Jak najwięcej :))
Ja np. będę naśladowała Twoje upychanie gąsek w kapelusikach. Nigdy Ci tego nie zapomnę.
Ależ jesteś! Tylko celebrytką nowej generacji. Ha! I teraz sama możesz ustalac reguły. Na przykład żywić się wyłącznie ulubina kiełbasą i hodować ślimaki oraz mrówki. I będziesz miała rzesze naśladowców, a potem ktoś CI wystawi pomnik. Jak nic!
Nie będzie ekscesów, bo w drodze umowy społecznej doszliśmy do konsensusu, iż nie zasługuje na status celebryty, i kamień mi spadł z serca, bo nie cierpie wymiotować!
Kod: eayhy.
Eayhy!…
aaaaaaaaa, to ja nie dostrzegam ciągłości między wpisami, tak jak w filmach, dlatego nie oglądam seriali 😉 bo nie pamiętam, co było w poprzednim odcinku 🙂
Ale oczywiście wiesz, że zanim zaczniesz te swoje ekscesy, to musisz sobie zapewnić paparazzę, któren to sfotografuje, a potem sprzeda do tabloidu. I dopiero wtedy, po tej poblikacji, zamiast zostać nazwaną tłustą i głupią zasłużysz sobie na miano ekscentryczki celebrytki. To się nazywa ustawka.
Na Twoim miejscu uzupełniłabym swoją stronę na imdb 🙂
celebrytko ty 😉
naprawde tesknisz za tym psychopata co ci bedzie w smeiciach grzebał i pod domem wystawal ;p
Z Mattem Damonem! O duchach!
“Medium”, no!
ale ja nie kumam- jaki film ??
Ulubiona kiełbasa w San Sebastian, ulubiony hotel w Madrycie. A ulubiony kosz na śmieci w Lizbonie też już masz? Idąc tym tropem dojdziesz zapewne do ulubionego igloo na Grenlandii, (choć to takie ulotne) i ulubionego tunelu pomiędzy Palestyną a Izraelem. Tyle tylko, że najpierw upłyną stulecia głupoty.
No pięknie. Rozumiem, że pojawiłaś się w WO. A ja ich nie kupiłam! 🙁 A dodam, że osobiście (choć pewnie jako jedna z wielu) zgłosiłam Cię do cyklu o blogerkach. Czekam zatem na wydanie elektroniczne.
ja myślę, że naszą Celebrytkę stać na coś bardziej kreatywnego niż jakaś tam demolka.
Wierzę w Ciebie.
PS Co to za film?
No i narobiła mi smaku na kiełbasę…
….G R A T U C J E !!!!
pękam z dumy!
kurde, śmiało wystawiaj sutka, DWA sutki, a co!
jak już zdemolujesz pokój hotelowy, to nie zapomnij zabrać mydełka!
jesteś Wielka! ….
oj, przestań…. nie o tyłku mówię!
Fantastyczne teksty. Musze przyznać, że jest pani ikoną blogerów 🙂 Mam 19 lat i stwierdzam, że posty są idealną lekcją życia 🙂 Ostatnio sama zaczęłam trochę pisać :)http://aleksandradabkowska.blogspot.com/
O rany! Jaka Ty ładna jesteś! I nic a nic niegruba! I oczywiście myślałam, że masz na imię Basia. I że link do Lejdis to z racji ulubionego filmu. Dziękuję za 5 lat anonimowego czytania (i sikania w majtki również, patrz niżej- wyżej). Fajny artykuł. Dzięki za wywiad:-)
Dzięki Ci Barbarello, żeś mi się objawiła poprzez WO. Od czasu gdy moja Elka okazała się Pałką – nie było co czytać w sieci, a u Ciebie i ksiażki i seriale i kurwa od czasu do czasu… miodzio!
O matko i córko w jednym! No nie mogę uwierzyć! Czytam Cię anonimowo i sikam przy tym w majtki od 2004 r. ( podobno można dostać w aptekach takie wkładki, co niwelują zapach, jak się tak posikuje ze śmiechu, albo ze starości ). Trafiłam tutaj przez Chrabjego, bom jego znajomą była ( nie powiem, że świeć Panie nad jego duszą, bo to by zbyt banalne było ). No i dopiero przez Wybiórczą z WO dowiedziałam się, że TY to TY. Nie może być.
O matko i córko w jednym! No nie mogę uwierzyć! Czytam Cię anonimowo i sikam przy tym w majtki od 2004 r. ( podobno można dostać w aptekach takie wkładki, co niwelują zapach, jak się tak posikuje ze śmiechu, albo ze starości ). Trafiłam tutaj przez Chrabjego, bom jego znajomą była ( nie powiem, że świeć Panie nad jego duszą, bo to by zbyt banalne było ). No i dopiero przez Wybiórczą z WO dowiedziałam się, że TY to TY. Nie może być.
Celebryci są gupi
Ty jesteś Barbarella:)
ale sie ucieszyłam jak Cię zobaczyłam, you made my day!!
Jaka ja ciemna masa!
Te subtelne aluzje w notce, w komciach poniżej – nie dały mi do myślenia. (Abo ja tam wogle myślę?)
Dopiero o 00.20 zajrzałam do obcasów!
Miło przeczytać w prasie!:-)
no i gdyby Cię Mann nie ogłuszył wczoraj Draculą innojęzycznym tobyś to BARDZO ważne wczoraj już obwieściła a ja juz byłabym po lekturze.. a tak ?, a tak wyciągam WO z torebki (razem z bułkami świeżymi od rana jeszcze i innymi nabytymi wczesnosobotnim świtem artykułami co by do lodówki jednak je jeszcze dziś schować i co? i z okładki patrzy gorolka z Gubałówki – no to sobie myslę, że zostawie jednak na jutro rano ….ale obok miga mi “Barbarella i “Lejdis” i kurcze nie ma mocy: idę do łózka Cię czytać
(ale jeszcze oczywiście na bloga zajrzałam , a tu juz otrąbione! )
A i jakbyś była już celebrytką toby dali jednak Twoją fote na okładkę nie? a nie jakąś Pęksową? (najlepsza fotka to ta z tarczą! – tzn., że jedank jesteś cele..(brytką)..m ??
no i te foty z gimnastyki – mistrzostfo:)))))
Tak, obcasy do bloga nie podskoczą.
Toż to był prawdziwy ekshibicjonizm przyznac się dlaczego Barbarella skoro nie Barbara. Nie wiem co mam teraz zrobić z tą wiedzą.Cały czas myślałam, ze chodziło o seksowny tyłek, a nie o SF.
tutaj wpisz ten kod: jkwas
czytałam, czytałam! Wolę bloga.
Myslisz,ze sie taką łatwizną wykpisz, jesli juz to musisz wymyslic cos wykwintnego przecież ! 🙂
mamba czarna czy cichopkowa:)
Trudno! Takie życie!
Najwyżej otworzę szkołę tańca.
sutka nie pokazuj
bo inni rzygać będą:)
Dzisiejszych materiałów prasowych jeszcze nie czytałam, ale już mi doniesiono, że nie zachęcają, a mogłyby.
Więc wolę chyba jednak czytać Ciebie, niż o Tobie.
🙂 Już jesteś celebrytką.