Któz go nie zna! Tego cudownego uczucia!
ZIMNA OBRĘCZ wokół klatki piersiowej i gula w gardle o trzeciej nocy w grudniu!
Za dwa tygodnie święta, a my z prezentami gdzie? Ano jak zwykle – w przysłowiowej dupie.
W Trójce Karp, więc oblewa mnie zimny pot, bo obiecywałam sobie, że do Karpia będę miała prezenty. Mój małżonek – oczywiście kwiat lotosu na tafli. Znikąd pomocy.
Krótki rozpoznawczy rajd po centrum handlowym – popękały mi naczynka w oczach.
Bo tak. Chcę zakupic N. pierwszą gre na PS3. Na półce z grami mamy kolejno: pistolety, wojnę, cycki, broń, strzelaninę, cycki, strzelaninę, wojnę, cycki, cycki, bombardowanie, naloty dywanowe, cycki, czołgi i Tigera Woodsa.
Umówmy się, że nie jestem gotowa wpuścić do domu Lary Croft. I chyba nieprędko będę.
Co do Tigera Woodsa – jeśli do kolekcji wędek, aparatów foto, rowerów, przyrządów do nurkowania, woblerów, lornetek i sprzętu łuczniczego dojdą jeszcze KIJE GOLFOWE, to będę się musiała spakować w chusteczkę do nosa, zawiesić ja na kijku i udać się w świat. Co mi się nie uśmiecha, bo nie lubię chodzić. Moje naturalne środowisko to jest wino nad basenem na Kanarach. Ewentualnie tapas bar w Galicii.
Przechodząc obok półki z książeczkami dla dzieci namierzyłam pozycję pt. „NACIŚNIJ A JA ZAPISZCZĘ”. Z okładki sterczy zachęcająco gumowa rybka z durnym wyrazem pyska.
Swietnie. Uwielbiam kolekcję wyrobów dla dzieci z serii „MAŁY PSYCHOPATA”. Końskie głowy do stylizacji, kucyki pony w tęczowych pelerynach i torturowanie zwierząt. Kolejna z serii powinna być pozycja dla trzylatków „WSADŹ MI PALEC W OKO, A JA ZAPISZCZĘ GŁOŚNIEJ!”. A później wielkie zdziwienie – w domu wszyscy kulturalni, nawet jedzą nożem i widelcem, a Jasio w wieku lat siedmiu podpalił z kolegami staruszkę w parku.
Wracam do idei obdarowywania bliskich majonezem kieleckim i pasta do zębów. Wszak liczy się serce. A moje serce jest na ostatnich nogach. Jeszcze kilka takich pobudek o trzeciej w nocy i będą mi musieli przeszczepić świńską zastawkę.
Chwilowo piszczę bez naciskania.
PS. A żeby juz było CAŁKIEM smiesznie, to w trakcie zakupów udzielałam wywiadu. Telewizji. Gdyby pani redaktor była odrobinę MNIEJ szczupła, to bym się czuła znacznie lepiej. I gdyby ekipa nie powitała mnie przyjacielskim "O cześć! Tu ci się oko rozmazało!" – to też.
ale o co chodzi z tym majonezem kieleckim? to niby smieszne mialo byc, tak? a ja bym sie na ten przyklad baaaaaaaaaaaardzo ucieszyla na taki prezent, w dowolnej ilosci, najlepiej hurtowej, bo zyje w krainie paskudnego HELLMANN’S albo rownie obrzydliwego KRAFT, fuj!
kod: fists
rotfl
Little Big Planet! cały weekend przesiedzieliśmy przed konsolą, dobrze, że mieliśmy zapasy w lodówce.
Najlepszy jest etap tworzenia własnych maszyn, lego technics się nie umywa!
Na allegro za ok 140 zł
taki zestaw w Twoich rękach, aż się boję.
Oglądałam tego chemika!
Odpusciłam go sobie, bo ewentualne prezentobiorczynie takie więcej zainteresowane koralami i szminką, niż czym innym.
ALE W TAKIM RAZIE KUPIE DLA SIEBIE!
No so-so nie będe się targowac, głowe mam jak kokon obcego, miałam gości, choc miałam z główki na 3 godziny dzieci, wzięła kolezanka, ale przyslzi tesciowie. Chyba za duzo wina wypiłam, a potem po dwóch butelkach wina, obiedzie (ugotuj tylko makaron – uhum ;-)) synek robił doświadczenia. Na razie tylko uzyskiwał dwutlenek wegla i gasił świece. “Mamo, a moze ja zostanę chemikiem? Pójde na studia chemiczne i zbuduje bombę!”. dziadek się zląkł :”Kto mu kupił ten przezent?!” “Mikołaj!” zwaliliśmy na nieistniejącego. ja przypomniałam sobie, jak mój mąż, grzecznny syneczek mamusi w szafie konstruował bombe, kupował saletrę do wędzenia szynki na kilogramy. “Twoja mamusia to chyba robi pare ton szynki.” skometowała pani sprzedawczyni w składnicy harceskiej i sprzedawała dalej. A mój tata wysadził tramwaj, No, tramwaj wypadł z szyn, na Pradze. jestem zmęczona, chora. szlafrok zdjęłam o piętnastej. Do trzydziestki nie miałam szlafroka, bo po co.
Tak, to cudowna sprawa być matką, żoną, najlepiej wszystkim naraz plus walczyć z zarazkami i z myślami. Czarnymi. jak ja mam jakies mysli, to są tylko czarne.
Całuski! 🙂 Piernikowe, he he
hehe… singstar party
zajebisty pomysł 🙂
mam deja vu z Baska w roli glownej, o czwartej nad ranem walczacej z the police i jamiroquai 🙂
tak tak. kup mu medal of honor. stracisz z nim kontakt na 6 mcy.
mikrofony:)) nie wiem, co przeze mnie przemawia;)
na PS3.. wszyscy pieją z zachwytu nad ‘uncharted: drake’s fortune’
no Nathan niczego sobie, jego obecność w domu jest zdecydowanie przyjemniejsz niż jakiejś tam Lary:))
ja natomiast dostałam dzisiaj na mikołajki ‘singstar’-pojechane karaoke na konsole, plus dwa mikrofoby w zestawie, sklep z kawałkami online..
rewelacja:))
no to co nic nie mowisz. Przeciez bym Ci to oko zrobila tak, żeby sie nei rozmazalo:PP i zeby sie nie swiecilo.
Wez. Jak o 3 w nocy dzieje sie cokolwiek to zle. Bo 3.00 rano to godzina duchów(złych w domysle) Emilly Rose oglądała? no i to jest to samo:PP
wicie co, B.?
w zamierzchłych caszach mojej młodości mieliśmy zwyczaj kupować na geburstag najbardziej nieoczekiwane i niepraktyczne rzeczy w temacie prezentów
na cholerę się one przydawali, ale za to jaką radochę mieliśmy
więc kup N. na ten przykład… podwiązki do skarpet
albo butelkę octu (winnego), albo tp.
Leonowi na ten przykład w jysku kapcie w formie skarpetek z podeszwą (totalnie niepraktyczne)
Zebrze encyklopedię o źwierzątkach – ale dla dzieci
itede
i z bani
Obdaruj męża “medal of honor – airborne” – powinien się ucieszyć 🙂
HA! http://cokupic.pl/dodaj_opinie/produkt/Cobi-Kosmiczny-kokon-z-uspionym-Obcym-73001/219427aa38642a60
Notki w metrze to była moja najscislej skrywaną tajemnica. Zostałam obnazona. Rozszyfrowana!
Skąd masz kokon obcego??????
i w metrze, byliscie w metrze. bo baska pisze notki w metrze.
krokodyl – a nas o 5.30 zbudzila goraca szyja, przyszła i drzcym glosem powiedziala mamo, wdrapala sie na nasze lozko i padla. co ona taka goraca?! 38,3.
areszt domowy. w takapogode ! siedze, piaskolina, kosmiczny kokon z uśpionym Obcym i nie wiem co jeszcze. rysujemy flamastrami zygzaczki na starych t-shirtach .
Ojej, padam, padam, padam i gryze. Mikołajki dziś zaczęły sie o siódmej rano. Syn ganiał pół dnia w goglach od zestawu chemika, córka malowała odlewy gipsowe dinozaurów, co dopiero wyschły i powiesiła je na lodówce. Myłam kolorową lodówką. Mąż walczy z dziećmi, by nie odrywały czaszek od jego sosów chilli DEATH, a na ucho spytał sie, czy mam już go tak dośc, ze mu kupiłam najostrzejsze. dzieciom zamiast pająki z filofunów wyszły supły. Pies skorzystał z zamieszania i zjadł pierniki. A ja chodzę w szlafroku i padam. Teraz mąż poszedł po ocet, żeby robić doświadczenia.
P.S. Mój mąż lubi grę w golfa.
P.S. Po Twojej wyliczance zorientowałam się, ile mężczyźni mają zabawek. A my mamy żywe zabawki ich zdalnie sterowanych i nasze twarze-kolorowanki do kolorowania. I foremki. Itd. 🙂