Przychodzi baba do lekarza. Lekarz do niej:
– Co się pani stało?
A ona:
– Panie doktorze! Merlin mi się spóźnia!…
Mi się własnie Merlin spóźnia i nie mam co czytać. Tj. mam taką jedną ksiązkę, myślałam, że to kryminał jest normalny, trupy, zwłoki, takie tam, ale nie! To jest O DEMONIE, który nawiedza małego chłopca!… Ałaaaaaaaa!… ZBYT STRASZNE.
(A spóźnia się, gdyż czekamy na kuchnię Nelly Rubinstainowej. Lubię Ćwierczakiewiczową, ale jako literaturę abstrakcyjną, z jej „nadziewać wiśnie na rożenki i piec w piecu przesypując miałkim cukrem”. A Nelly podobno robiła znakomite ciepłe zakąski dla głodujących artystów. Nie, żebym głodowała, tudzież była artystką, ale dobra zakąska nie jest zła).
Oraz odnotowuję, że chyba zmieniła się lekko koncepcja tzw. długiego weekendu. Jakby. Nieco. Deszcze niespokojne targają mnie sad za oknem.
Dobrze, że kupiłam polar w Decathlonie. Ma się tego nosa.
Przypomniałaś mi Nelly, o której zapomniałam na dobre.
Ładne lata temu furorę robiłam jej zupą rybną z refrito. Szczerze polecam.
Cocie, życie moim nadwątlonym gałom ratujesz, dziękuję, zaczynam polowanie, tej nie zniesę:)
( i oddam do intro. obłożyłam ją, żeby NIE WIDZIEĆ, nie pomaga, idzie na operację):)
Beem, masz rację. I bez przepisów książka jest pyszną:) Ale ja jestem kulinarnym zboczeńcem i kocham się batożyć przepisami:)) Polecam pieczony udziec barani, nastrzykiwany maderą i sokiem pomarańczowym, świetny:)
Pozdrawiam:)
Najlepiej w antykwarni kupic – wydanie komusze. I powiedziec: precz z twoim Stylem, mam wlasny!…
Alicja B. dobra do czytania, natomiast trudna do gotowania. Nigdy jakoś nic nie robiłam, albo składniki nieosiągalne w danej chwili, albo pracochłonne okropnie, mimo, że pisane leciutko. Ale książkę lubię, tak. Natomiast Nela – już drugie wydanie u mnie pracuje, pierwsze zagotowałam na śmierć, strzępki polane rozmaitymi rzeczami zostały. I przyjemnie się ją czyta, nawet jak nie gotujesz.
Polecam Książkę Kucharską Alicji B. Toklas (wydawnictwo Twój Styl, nie polecam okładki.A gdyby tak pokazać Aliszji, jak wydano jej książkę, przewróci się w grobie, czy nie, oto jest pytanie, a nie tam, to be(eee):)
Ale, furda tam, okładka, przepisy! Przepisy!
Wszystkie boskie, oprócz jednego, który nagle czegoś mnie zabił. ” Wziąć dwa tuziny słowików” znaczy, niby hę?:)))
pozdrawiam:)
Może juz zamieścić linka do blipa. I tak się wydało.
U Nelly kazdy przepis jest wielokrotnie, wieloletnio wyprobowany. Nie ma nic, co gdzies przeczytala i tak jej sie wydaje, ze to dobre moze byc, wiec jebut! do ksiazki. Znaczy – zprzeczenie pisma kobiecego z niemieckiego wydawnictwa. To jest ksiazka ktora sie mnję rozpada na części.
Nelly opisuje ,jak karmiła amerykańskich muzyków i aktorów BIGOSEM i MIELONYMI KOTLETAMI ! Ale mnóstwo innym przepisów też jest,zwlaszcza desery znakomite i kluseczki, mniam.