Od czasu obejrzenia Ciasno Royale z Craigiem, który być może i jest jałową i fajtłapą i ma lęk wysokości, ale jest przepięknym Bondem z przepięknym ryjkiem – zaraz po Szonie – mój mąż, który podchodzi do życia systematycznie, postanowil zostrac fanem Bonda.
W tym celu nakazał sporządzić sobie spis filmów z Bondem i zaczął się w nie zaopatrywać sukcesywnie. I równie sukcesywnie oglądać.
A ja z nim.
Ach, Szon, Szon. Powiedzcie mi moje drogie panie, dlaczego już nie ma takich pieknych mężczyzn jak Szon (no – Craig obleci, jak zrobi ryjek). Ale generalnie to rasa rzadka i wymierająca.
Natomiast podzieliłam się z N. informacją, jakoby w którymś z następnych filmow Bond, Jamek Bond, królewski ejdżent dablou sewen, miał się zaprzyjaźnic – z naciskiem na ZAPRZYJAŹNIĆ – z mężczyzną. Powodem jest spora rzesza wielbicieli Craiga wśród gejów, której zdecydowano nie lekceważyć.
Geje zwykle mają bardzo dobry gust i w tym wypadku wcale im się nie dziwię.
Natomiast mój małżonek zawrzał i długo nie mógł się uspokoić.
Zdecydowane zostało, ze TEN BOND NIE POSTAWI NOGI W NASZYCH PROGACH, co to, to nie. Tego już za wiele – zwyrodniałe Hollywood już raz przesadziło, kręcąc western o pedałach, natomiast jeśli Bond TYLKO SPOJRZY CIEPŁO w stronę innego faceta, to natychmiast, ale to natychmiast powinno się go zastrzelić. W TEJ SAMEJ CHWILI zanim jeszcze w ogóle mrugnie okiem.
O.
Tak powiedział.
Po czym z tego zdenerwowania poszedł oglądać scenę tańca brzucha i bijących się Cyganek w „From Russia with love”.