NO JUŻ JESTEM!

Nie piłam palinki, nie piłam cujki, nie jadłam mamałygi. Nie było czasu.

Za to się wzruszyłam.
Kiedy na koniec rozmów, po paru godzinach magla, rozprężyliśmy się i zaczęliśmy uśmiechać jedni do drugich i liczyc, za ile dni Rumunia wstapi do Unii, i nasz minister powiedział do ich ministra (bardzo fajnego) „So – welcome to the family!”.

Bo naprawde, w tej Unii jest jak w rodzinie. Owszem, wszyscy się ze sobą kłócą, jak to w rodzinie – jest walnięta ciotka i stryj – utracjusz, i wujostwo konserwatyści i pokręcone nastolatki, a wszyscy razem nienawidzą bogatej babci, ale się jej słuchają, bo ma kasę. I oczywiście, ze się narzeka na głupia Komisję i biurokrację… Ale stoi się w okienku „EU citizen”, podróżuje na dowód osobisty i jest się Europejczykiem. Po prostu. Jak za Austrowęgier, które, według mnie, były pierwszą Unia Europejską. (Według mojego męża, pierwszą Unią Europejską było CESARSTWO RZYMSKIE, z Markiem Aureliuszem w roli Schumana, i z Komisja Europejską w Rzymie).

A, no i kupiłam wino VAMPIRE produkowane w Transylwanii.
Na razie nie zamierzam go odkorkowywać.

Nie mam prezentów, nie mam pomysłów… MAM FONTANNĘ.
Jest przecudowna.
Nie wiem, jak mogłam zyc bez fontanny.

Dlaczego ja mam tyle roboty, hm?
CO ROBIĘ ŹLE?…

0 Replies to “NO JUŻ JESTEM!”

  1. bardzo mnie zasmakowal ten prounijny kawalek:) i porownanie bliskie kazdemu, jak sadze (kazdemu z rodzina. z duza rodzina. z duza dziwna rodzina sklonna do dziwnych zachowan. z duza dziwna rodzina sklonna do dziwnych zachowan, ktora to rodzina… no dobra)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*