Drogi pamiętniku, wczoraj musiałam zachować się jak prawdziwy żołnierz na froncie.
Mianowicie, N. weszła w palec drzazga i tak mi ten palec podtykał i podtykał… Jakby chciał, żebym mu te drzazge wyjęła! Dotykał tym palcem mego sumienia, ze tak powiem. Zwłaszcza, że jakis czas temu zainwestował we mnie w tym zakresie, dając mi Swiss card.
No więc.
Zebralam się w sobie.
Wzielam nóż.
I USUNEŁAM MU TĘ DRZAZGĘ z palca.
Metoda zerżnięcia linii papilarnych.
No co. Jak jest wojna, to się człowiek nie opierdziela z pincetą, tak? Bo będzie jak na tym Monty Pytonie z zegarkiem dla sierżanta na urodziny.
moj stary codziennie kaze mi wyciagac “zadry” (tam skad pochodzi mowi sie zadra nie drzazga jezu).
dotego co drugi dzien zacina sie nozem/kosiarka/starym gwozdziem. tak jak chleb – codziennie kupuje metr plastra.
jejku jej. drastyczne nieco. tak nożem. faktycznie dobrze, że nie stracił całego palca. podziwiam normalnie.
Trafiłam tu przypadkiem…
i chyba zagoszczę na dłużej.
Bardzo podobają mi się Twoje notki, pełne humoru i pisane w fajnym stylu 🙂
moje chyba nie są aż tak fajne, ale zapraszam do siebie również 🙂
PS.Jak się to robi, żeby ksywa przy podpisie komentarza była równocześnie linkiem tak jak to mają niektórzy? 😐
Matko Basko, ales Ty dzielna!
No 🙂
W butach Emu naturalnie.
no żołnierzu.
nadajesz się już na front.
zegarkiem? to był ZEGAR. z kukułką, o ile pamiętam ;))
szczęście, że nic sobie nie wbił w głowę…
albo, nie daj Boże, aż się boję myśleć gdzie… 😉
dobrze, że nie wzięłaś Pani tasaka i nie wykonała zabiegu zamknąwszy uprzednio oczy
pewnikiem nie skończyłoby się tylko na liniach papilarnych… i pewnikiem potrzebna by była specjalistyczna interwencja chirurgiczna