PRACA DOMOWA: „JAK SPĘDZIŁAM DZIEŃ KOBIET”

Rano wstałam, umyłam się, umalowałam, wypiłam herbatę i mąż mnie odwiózł do pracy.

Następnie w godzinach biurowych dostałam tulipana od męskiej załogi mojego departamentu (szt. 1).

Następnie zadzwonił mój mąż:
– Kochanie, niestety musisz wrócic do domu sama, gdyż moja rada nadzorcza zbiera się dziś o 17.00 więc sama rozumiesz.

(Proponuje wprowadzic zapis niepowoływania do rad nadzorczych ludzi nie posiadających zycia prywatnego, żon oraz ogólnych wartości międzyludzkich, gdyż tacy ludzie są głęboko nieszczęśliwi i nie wiem, czy są w stanie zrobić cos dobrego dla państwa, skoro nie potrafili zrobic nic dobrego dla siebie samego. Skoro planuje się w Dzień Kobiet o 17 posiedzenie, zamiast kolacji z żoną zakończonej wspolną, gorącą kąpielą, to znaczy, ze jest się człowiekiem trochę upośledzonym i żałosnym).

Zaklęłam szpetnie i wróciłam sama. W pociągu czytałam „Chłopaków Anansiego”.

W domu spożyłam uroczysta kolację, składającą się z:
– gorącej bagietki z masłem czosnkowym (BŁOGOSŁAWIONY TEN PRODUKT w postaci głęboko mrożonej odkryłam w naszym lokalnym supermarkecie i wykupiłam prawie cały nakład, ledwo mi się pomieściły do zamrażarki);
– pomidorów suszonych w oliwie;
– połowy butelki wina czerwonego Tcherga.

Podczas uroczystej kolacji obejrzałam cztery odcinki „Seksu w wielkim mieście”, seria druga.

Następnie poszłam spać.

N. próbował mnie obudzić bukietem róż, jak już wrócił z tej zasranej rady, ale mój sen nie należy do płytkich lub łatwych do obudzenia zeń.

W związku z czym śmierdze dziś czosnkiem.
I mam to w dupie.

0 Replies to “PRACA DOMOWA: „JAK SPĘDZIŁAM DZIEŃ KOBIET””

  1. Och, gorąca bagietka z masłem czosnkowym!! 15 minut, 200 stopni, niebo w gębie! Gdy zbliżam się do sklepowych lodówek, obsługa sklepu taranuje mi przejście…Nic to dla mnie, w domu bagietek nie może zabraknąć. 1 euro za dwie, a ile radości 🙂

  2. nie no, keczup bezdyskusyjnie dodaje się DO WSZYSTKIEGO (obok cosnecku).

    > Sistermoon
    Ja nie wiem kogo chciałaś zdenerować swoją wypowiedzią, ale ZE MNĄ CI SIĘ UDAŁO. To teraz PAKUJ PACZKĘ ŻYWNOŚCIOWĄ.

  3. u nas jest taki malutki ryneczek, gdzie w kazda sobote odbywa sie mini targ zywnosci

    i miedzy innymi jest dluuuuuuuuugie stoisko, gdzie w takich drewnianych wielkich BECZKACH (wiadrach?) sprzedaje sie na wage m.in. pincet odmian pomidorow suszonych i tysiac odmian oliwek.

    i jeszcze kurna milion innych rzeczy, ktorych w ogole nie rozpoznaje

    i np sa takie oliwki w marynacie, z majerankiem i czosnkiem

    albo z czosnkiem i papryczkami czili

    albo nadziewane czosnkiem.
    albo nadziewane suszonym pomidorem

    jezus maria, cale szczescie, ze mieszkam bardzo daleko od tego ryneczku, bo przepuszczalabym tam majatek

    no
    to se pogadalam

  4. jezuuu… ja chce taką bułke… uwielbiam chlebki czosnkowe… lubie czosnek 🙂
    no i co że potem jedzie… przejdzie z czasem 😉

  5. eeej Barbarella, jak “Chłopacy…” i na której jesteś stronie?

    i czy, jak będziesz schodzić z tego jednego z najbardziej czosnkowych ze światów, to: czy przepiszesz swoje przepastne księgozbiory jakiejś bibliotece? czy palisz przeczytanymi egzemplarzami w ogródku? bo połykając 7 lektur na tydzień, to – damn! – musisz mieć schody w mieszkaniu z literatury utkane, i strasznie mnie to nurtuje, a głupio mi pisać do Bravo!

  6. nie mow!! ja myslalam, ze jedynym takim “dziwolagiem” nie jadajacym pomidorow jestem ja!! a ketchup i pomidorowa jadasz?

  7. ja jestem lepszy wynalazek 🙂

    NIE LUBIE CZOSNKU!

    to znaczy lubie go, ale tylko przez 0,10 sekundy. W chwili jedzenia. A potem juz go nie lubie BARDZO!

  8. Dostałam niekontrolowanego ślinotoku!
    (jakoś się przypadkiem składa, że cosnecek mam, pomidory suszone mam, makaron mam, parmezan i owszem-także. Ja chcę do domuuuu…)

  9. jeszcze robię tak:
    czosneczek w cieniutkie plateczki kroje, pomidory suszone w paseczki, podgrzewam w rondlu oliwe z oliwek (moze byc ta od pomidorow) szkle na niej czosneczek, dodaje pomidory suszone i troche ziol prowansalskich, sie to podsmaza, nastepnie dodaje makaron i wszystko razem mieszam na patelni i kilka minut musi to na ogniu postac zeby przeszly smaki a na talerzyku mozna podsypac wszystko parmezanem 🙂

  10. – z chlebkiem samym
    – z kluchami (pesto + pomidory i wystarczy)
    – z twarożkiem
    – z ciepłą bagietką
    – do pasztetu zamiast grzybka marynowanego
    – ze szpinakiem
    – w zasadzie do wszystkiego oprócz sernika

    A te bagietki to w piecyku normalnie na 15 minut (tez nie mam mikrofali)

  11. Och! Chcę taką bułę! (czy to się odgrzewa w mikrofali? Bo NIE MAM.) No pomidory suszone to ja PASJAMI, ale jako dodatek do sałatek na przykład. Ponieważ mam wrażenie, że niepotrzebnie ograniczam sobie w ten sposób horyzonty kulinarne, to weź no podrzuć jakieś pomysły (ten z twarożkiem już zakonotowałam)

  12. No to nieźle, u mnie też to miało podobnie wyglądać, ale uporałam się z problemem, zamiast kwiatów dostałam póltora kilo sernika 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*