Przedawkowałam „Przyjaciol” przez dwa ostatnie dni.
„- Kupiliśmy ci w drogerii prezent! Test ciążowy i lizaka!
– Tylko się nie pomyl, bo byś zepsuła lizaka.”
Część soboty spędziłam u rodziców, napawając się cudem, jakim jest odbiornik TV podłączony do anteny odbierającej sygnał. Myślałam, że mnie rozerwie, bo tak: na pierwszym, „Pan Wołodyjowski” – dziewczęta wystrojone w ażurowe serwety przyszywane do dekoltów i co i raz zadyma z Tatarami. Na drugim – stado dzieci Von Trappa w bawarskich kapelutkach koniecznie chce się zobaczyć z Marią, która miała dosyc jodłujących kóz i zwiała przed nimi do klasztoru. I to wszystko w cenie jednego, jedynego abonamentu!…
Nawiasem mówiąc, Sienkiewicz zachował się w stosunku do Wołodyjowskiego dość podle. Nie dość, że narzeczoną mu uśmiercił, nie dość, że obdarzył go wzrostem nikczemnym, to jeszcze na koniec go wybuchnął i nie dał zakosztować długich lat przy boku ukochanej Baśki („Baśka! Przywiodłem ci świeżych jeńców – pójdź usiekać Tatara!”). Poza tym, stare odcinki trylogii nieco mi się zlewają (co spojrzę, to Olbrychski, i muszę kogitować, czy dziś robi za nieco narwanego patriotę, czy za wytatuowanego syna Tuchaj-Beja), a na nowe nie mogę patrzec.
Poza tym, piłam herbatę Dilmah i pracowałam, jak ta idiotka. Sekundowały mi dzielnie mrówki, którym dałam talerzyk cukru i one teraz ten cukier wynoszą do siebie, po jednym kryształku. Jestem dla nich pełna najszczerszego podziwu. Ja na ich miejscu uwaliłabym się na plecach w tym cukrze i tak została.
O rany…. ta scena to… to normalnie ja tylko dla niej ten film oglądam. I za każdym razem zanoszę się takim szlochem, że nie moge się uspokoić. Dlatego i tym razem byłam dobrze przygotowana – kieliszek czerwonego wina i paczka chusteczek :))
Tak!!!! to jest piękna scena, a w ogóle jak zobaczylam Emme, Hugh i Alana razem wzietych to od razu mi sie zachcialo obejrzec Love actually.
Tam jest moja UKOCHANA scena! Jak Thomsonowa zaczyna PLAKAC z ulgi, jak sie dowiaduje, ze ten jej sie nie ozenil z tą krową, normalnie siada i juz przestaje byc DZIELNA I OSCHŁA i zaczyna ryczeć jak bóbr, a ja razem z nią!…
Jak ona pieknie płacze!
U siebie tez odkrylam mrowki, a moj osobisty powiedzial, ze kupi im sie takie pudeleczko, do ktorego wszysciutkie wejda i juz z niego nie wyjda…czy ja wiem, mnie tam nie przeszkadzaja…
a rozważnej Emmy T, pułkownika Rickmana i Hugh vel Edwarda nie oglądałaś?
miodzio 🙂
a może polecisz jakiś fajny film?;D
“Phoebe, nie sądzisz że już wystarczy?”
“Pomagam dzieciom”
“Pijąc ?!”
“Im więcej piję, tym mniej zostanie dla nich”
🙂
no ja rowniez ;))))
A Historia to się dopiero z Wołodyjowskim obeszła. Prawdziwy W. miał Jerzy na imię i był pieniaczem oraz łowcą posagów ( specjalizował się w dużo starszych od siebie bogatych wdówkach, które usidlał swym wdziękiem ). Hektorem Kamienieckim Pan Jerzy został przez tragiczny przypadek, ot iskra padła na prochy.
NO TAK! Zapomnialam!
Oczywiscie OGLADALAM tez i wyłam ze smiechu i probowalam sobie wyobrazic, JAK SCARLETT mogla kochac tego wyrudzialego podskubańca, ktory gral Ashleya, jak obok był TAKI RHETT, i nijak ni emoglam sobie tego wyobrazic! 🙂
a na TVN-ie w tym czasie Przeminelo z wiatrem bylo hehee