Jak ultrawzorowa katoliczka, siedze od rana o suchym pysku, a niedolę i ssanie żołądka okrasiłam jedynie dwoma cukierkami cytrynowymi z witaminą C (nie, żebym cos manifestowala, po prostu nie miałam spożywczych okazji dzis).
Znowu zrobiłam zamowienie w Merlinie, WSZYSTKO PRZEZ HANKE – bo się rano do roboty spóźnia i ja się czuje nieswojo. Poza tym, w Merlinie rzucili ALLO ALLO. Raczej nie bylam się w stanie oprzec. Pocałuj mnie, Rene.
A pozniej Hanka przychodzi i na moje „GDZIE BYLASS, LAFIRYNDO!” opowiada mi, jak KOLEJKA, która jechala do pracy, STANĘŁA W POLU, i natychmiast rozwijamy wlasne wersje wydarzen. Moja – ze chcieli nakręcić reality show, w przedziałach ukrywal się Wojewódzki z mikrofonem, przebrany za cocker-spaniela i czekał, kiedy ludzie zaczną się nawzajem ZJADAĆ. Hanka twierdzila, ze czekala, az kolejka PUSCI SOKI TRAWIENNE, z podłogi i sufitu wyrosną ZĘBY, a pasażerowie zostną do cna strawieni.
No i tak to.
Czyli w sumie – nuda panie, nuda.