Z newsow – to mam gada. Nie wyhodowałam go na wlasnej piersi, tylko sam się wyhodowal, w kompoście. N. będzie zachwycony (już chyba jest, na mój entuzjastyczny sms „KOCHANIE MAMY ZMIJE NA DZIALCE W KOMPOŚCIE!” odpisal „ Jezu jaka zmije”).
Zmija zostala odkryta przez panow, którzy nam stawiaja plot. Zaprezentowali ja mojemu ojcu (który się tam pojawia w charakterze nadzorcy – krwiopijcy – ekonoma oraz Bajkowej Panienki do spelniania życzeń panow w drelichach) (no – tych z gatunku „panie, te rygle do wewnącz potrzebne” albo „cement cały wyszedł” – przynajmniej MAM TAKA NADZIEJE).
– Panie, ona tu wchodzi i wychodzi z tego kompostownika, chyba tam na jajach siedzi. Ta zmija.
Mój ojciec, osoba przytomna i praktyczna, zapakowal zmije do kubła, owinął kubel foliowym workiem i pojechal z nia do weterynarza (w sumie nie wiem, po co – zaaplikowac jej profilaktyczne szczepienia przeciw grypie?… no ale POJECHAL). Jednomyślnie zdobyl nagrode „Ulubienca Poczekalni”, jak tam wparowal z tym kubłem, a pan weterynarz się żywo zainteresowal „CO TO ZA STWOR KUBŁOWY?” (bo mój tata jest czestym gościem lecznicy, kiedys już przytargał puchacza z migrena, ktorego znalazł pod wiaduktem, ze nie wspomne o kawkach z chorymi skrzydełkami oraz jezach, pogryzionych przez jamniki), zajrzał do wiadra i opierdzielil mojego ojca:
– DLACZEGO PAN TAK ZESTRESOWAL TEGO BIEDNEGO GADA?
Bo domniemana zmija okazala się zwykłym zaskrońcem. Prawie na pewno mieszka w komposcie razem z cala rodzina. Jakby za bardzo rozrabialy, to zawsze je można powtykac do butelek z wodka i opylic za ciezki szmal. Ktos chetny na gadzie szczeniaczki?…
No to przynajmniej prezent powitalny dla N. mam z glowy. NIC LEPSZEGO BYM NIE WYMYŚLIŁA.
Stanowczo protestuje! U mnie prócz jaskółek (rewelacyjny budzik w okresie letnim – polecam; w szczególności po rozmnożeniu) żadne gady się nie lęgną. Nie dziwie się, że rzeczone nie są żmijami, tylko zaskrońcami. Podobno zwierzaki podobne są do właścicieli.. (ale się podlyzauem, hrhr 😉 N. ma coś wspólnego z zaskrońcem? ;>
połowa mojego dziauu w mojej kokorporacji się z Ciebie śmieje co rano, bo im kopie notki zasyłam, hehe.
:))
jezu kolczasy, na widok nawet malenkiej zmijki dalabym w dluga, azby sie za mna kurzylo… i straz pozarna bym wezwala, aby mi to z ogrodka “wymeldowali”. Podziwiam twojego pape…
Postaw im pół litra. jak się dadzą zaprosić i wypijecie choćby po jednym, to sprawa jasna. A jeśli sykną z obrzydzeniem, to wypij sama. No i wymyśl jakiś inny prezent. Może dżdżownice w spirytusie. Te robaki ponoć nie odmawiają kielicha…
Tylko skąd ja to wiem? Nie pamiętam…
to dzisiaj wtorek?
jutro ide ogladac swiatynie -basia,stopiecdziestaaosma,
niemuszemowic.?
Łatwo powiedziec – “SPRAWDZ”.
Tylko jak?…
Tylko sprawdź, czy rzeczone zaskrońce nie są abstynentami. Byłoby strasznym nietaktem pochować abstynenta w wódce. Znam paru takich, którzy taki los nazywają rajem, ale oni stanowczo nie są ani zaskrońcami, ani, tym bardziej, abstynentami.
a tam biedna pani Gadzina w kompostowniku rwie wlosy ze lba (przenosnia, tak?) mysląc ze jej Gad polazl na fladry