Przyroda mi wchodzi do domu. Zwlaszcza, kiedy pada. Albo po prostu – WCHODZI WŁADCZO, bo przeciez ONA, PRZYRODA była tu pierwsza i TU MIESZKA, a ze ktos jej dom wybudował na drodze, to… PRZEPRASZAM, ale to już NIE JEJ SPRAWA. Ona, PRZYRODA, jest STĄD.
Dziele zatem mieszkanie z:
– pająkami
– mrówkami
– ćmami
– ostatnio także: pasikonikami
Pająkow nie ruszam. Taka mamy umowe spoleczna – one po mnie nie chodzą, a ja im za to pozwalam wisieć w kątach. Prawda, Hala? (Halunia wlazła w sobote łokciem w jednego pupilka, który utkal sobie spore gospodarstwo domowe pod tablicą korkową). Musze je jeszcze poprosic o NIEPRZEBIEGANIE ZNIENACKA przez stół / podłogę / deskę do krojenia. Jak taki pająk mi PRZEBIEGA ZNIENACKA, to rzucam wszystko, wrzeszczę i jestem bliska zawału.
Mrowki mi nie wadzą w ogole. Ostatnio krecila się jakas wycieczka po podlodze w salonie. Pokreca się i pojda. To mile, grzeczne, czyste mrowki, nie wchodza do cukru, nie tkaja sieci, nie znosza jajek – tylko spaceruja. Tylko trzeba uwazac, żeby na ktoras nie nastąpić, bo to tak okropnie CHRUPIE pod butem, ze ciarki czlowieka przechodza od gory do dołu i natychmiast trzeba się napic na ukojenie nerwów. Wniosek: mrowki mogą wpedzic czlowieka w alkoholizm.
ĆMY… No tu jest gorzej. W tajemnicy powiem, ze ciem boi się N., wiec zwykle trzeba je eksmitowac. Osobiscie uzywam do tego słoika z zakretka twist-off. Lapie się cme do sloika, zakreca, wynosi na zewnatrz, odkreca i wytrząsa. Soso martwi się, ze wtedy osypuje im się puszek ze skrzydełek. TRUDNO! Niech wspolpracują! No kurwa, nie będę wykladac sloikow adamaszkiem!
Pasikonika, a raczej PASIKONIA, odkrylam rano na przescieradle. Stal na nim w pozycji BOJOWEJ i się na mnie gapił. Wynioslam go do ogrodka (na przescieradle, oczywiście), przez cala droge (jak zalecaja poradniki psychologiczne*) utrzymywalam z nim kontakt wzrokowy i rozmawialam z nim. On tez chyba ze mna ROZMAWIAL, w kazdym razie – przekrecal się tak, żeby być PRZODEM DO MNIE. Strasznie się balam, ze za chwile skoczy mi PROSTO W TWARZ.
Mam jeszcze tramwaje w ogródku. Te GACZE, wiecie. Co to nikt ich nie je. Ale nie wchodza do srodka. Może im duszno?… Naprawde, przyroda potrafi czlowiekowi dopiec.
* – poradniki psychologiczne zalecaja takie postepowanie w przypadku kontaktu z a. psychopatą, b. gwałcicielem, ale sadze, ze w sytuacjach ekstremalnych można to odniesc także do pasikoników
PS. NIE MA natomiast KORNIKOW, co zakrawa na cud, jesli sie mieszka w 150-letnim drewnianym domu, nespa?
Kot poradzi sobie nawet z ćmą wielkości dłoni. Sprawdzone.
kolober to koliber wielkości kolubryny, jak sądzę? 🙂
OK, to pakuję sprzęt i jadę. Wezmę tylko klasykę: drewnianą packę z klapką wyciętą ze kawałka dętki, powiązane drutem. Jestem z nią najbardziej emocjonalnie związany. Ech, wspomnienia…
W takiej sytuacji najlepiej jest sprawić sobie kota.:)
Poluje toto na wszystko co małe i ruchliwe,i zjada.Tylko uwaga:tez chrupie…;)
jak chcesz sobie zapolowac serdecznie zapraszam! pelny zakres uslug! do wyboru do koloru od CMOW (czy ciem??) po pasikoniki, a nawet psia krew KOLOBRY!
Ten… niesłychanie wykwintny champion… afgan-staffordshire-malamute-terrier… on mi przypomina sobą jedną poczwarę bardzo. Podejrzewam, że to może być kolejne wcielenie.
a ja sobie pozakładałem na oknach i w drzwiach balkonowych siatki i mam z robactwem sposób.
Z drugiej strony, trochę żal. Gdzież niegdysiejsze polowania…
DOBRZE, ze sie PRZESLYSZALAM!…
Bo wydawalo mi sie, ze ktos powiedzial “KUNDEL”!!!!!!!!!!!!!!!
Rany boskie. Ten kundel po prawej jest IDENTYCZNY jak mój poprzedni który nagle umarł niewiadomodlaczego. Może to reinkarnacja?
Jak sie wprowadzalam do nowo wynajetego mieszkanka, to zastanawialm sie czy nie przygarnac jakiegos zwierzatka, okazalo sie to zbyteczne bo zamieszkaly ze mna ( a moze to ja wprowadzilam sie do nich?) trzy calkiem zaprzyjaznione karaluchy… mieszkalismy sobie razem, poniewaz byla ich tylko trojka to nie staralam sie z nimi walczyc… ale niestety zaczely przyprowadzac ze soba krewnych i znajomych… musialam podjac jakies bardziej drastyczne kroki… niestety zaprzyjazniona trojke tez eksmitowalam… ale do dzis milo wspominam ta nasza “przyjazn”…
prawda, prawda swieta! wisza w katach, tuz nad kuchennym blatem, patrza sobie i wisza… A wlazlam, bo wielka jestem i z wrazenia, ze sie spotkam z Baska machalam tymi lokciami na prawo i lewo, no jakos tak…
Te pasikoniki tak mają, że się dziwnie gapią. A im większy, tym gapi się bardziej.
Jedyna rada: też się zacząć wgapiać w takiego. I czekać cierpliwie – może się speszy..
::::))))))))))))
tylko spaceruja?
(ps. lowe basia)
mowisz, ze przyroda Ci z kopytami z zycie prywatne wlazi:)))
o, ładna notka basiu …
z tymi pająkami to masz gupi układnigdy nie wiesz kiedy wyskoczą…
mój układ z pająkami jest taki , ze jak jakiś jest u mnie w domu to ja wychodzę po prostu i wracam za kilka godzin
chcialam to wystapic w imeniu mniejszosci przyrodniczej – czyli niewymarlych jeszcze potomkow drakuli – komarow.
Zapomnialas o komarach!!!
O tych milych stworzonkach, co jak sie zasypia to one ci brzecza kolysanke do uszka….
bzzzzzbzzzz bbzzzz bz bz
i jebut – upierdalaja w szyje.
Albo w stope od spodu
albo w poslad
albo w powieke ruchomom.
Poza tym do wypraszania reszty stworzen polecam kota.
W owczesnych czasach gdy to myszy sa przezytkiem nowoczesny kot poluje na cmy i muchy – od razu je zjadajac.
Packa i odkurzacz w jednym.
I karmy schodzi mniej.