A ja w sobote UMYŁAM LODÓWKĘ I WYDRYLOWAŁAM 4 kg wiśni!
HA!
Przebije mnie któraś?…
Te wisnie to był pomysl N., ale cel szczytny – NA NALEWECZKĘ, mianowicie. Żeby nie to, to nawet bym do nich nie podeszla na odległość kija od mopa. Pierwszy kilogram drylowalam przy pomocy takiego dynksa, co przypomina dużą agrafkę. Bierze się, proszę ja was, jedna wisnie w palce, umieszcze na takim koleczku i naciska sztyft. Ten sztyft przechodzi na wylot przez wisnie, co ma w zalozeniu wypchnac z niej pestke.
HA, HA, HA. Po 140 wisniach dowiedzialam się, ze:
– pestki sa wyjatkowo zzyte z wisnia – matka i żeby je z niej wydrzec, trzeba robic wisni skomplikowana sekcje;
– po wydlubaniu pestki z wisni zostaje troche malo wisni w wisni
– aparat do drylowania jest produkcji niemieckiej i od razu widac, ze Niemiec nigdy NASZYCH POLSKICH WISNI porządznie nie germanił… eeeee… DRYLOWAŁ, bo NASZE WISNIE TO HO, HO! Jakie maja pestki! Co druga pestka nie przechodzila przez oczko albo je zatykała
– po 10 minutach drylowania cala kuchnia i drylujący wygladają jak w trakcie swiniobicia
– kiedy na 1 wisnie zaczynaja przypadac około 4 “kurwy”, a kazda jeszcze dodatkowo z epitetem towarzyszącyc, to CZAS COS ZMIENIC
W roli Deux ex machina wystapil goscinnie Leon, który ZASZEDŁ NAS ODWIEDZIC, zastal mnie przy tych wisniach, ubabraną sokiem, zalaną łzami i miotającą mięchem. Żal mu się dziecka zrobilo, jako ze jego jedyne, choć pijawka. I przypomnial sobie, ze w swoich przepastnych zbiorach kolekcjonerskich jego zona, a moja matka, posiada zautomatyzowana wersje aparatu i nie będę musiala brac w palce i wsadzac do agrafki KAZDEJ JEDNEJ WISNI Z POZOSTALYCH 4 KG!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I przywiozl, i rzeczywiscie nie musialam, trzeba tam tylko nasypac garstke tych czerwonych, okraglych dziwek do pojemniczka i dźgać je patykiem.
Mialam pozniej przesliczne sine palce, zupelnie jak w ostatnim stadium gangreny.
Boze, do czego czlowiek jest zdolny, żeby się wódki napić, to naprawde.
CIEŃKO!
Ja w jeden dzień zebrałem 40 kg wisni z jednego drzewka i 30 kg wydrylowałem…
Ale tyle wiśni, jak w tym roku, jeszcze drzewko nie miało nigdy….
Zobacz: http://kenajjk.w.interia.pl/wisnie.html
halo!!! prosze pani…… wystapilo jakies niedoinformowanie czy cus….
Dryluje sie wisnie na jakies dzemy czy kompoty….natomiast na nalewke NIE TRZEBA. Malo tego…Jak juz sie zleje po odpowiednim czasie te pysznosci, to NIE zdrylowane wisnie zalewa sie przegotowana woda i zostawia na czas jakis… i mamy posledniejsza w procentach a nie mniej smaczna wisnioweczke …. Smacznego:)
Ja w przyplywie szalenstwa drylowalam 10 kilo wisni… i nawet nie zgadniesz na co… zeby chociaz cel byl szczytny… nalewka… winko… a ja je drylowalam na… pierogi!!!
Kilka dni temu robiłam z mamą marmoladkę z wiśni:) tez drylowałam:) przezyłam:) i jestem wesoła;) ciesze sie ze tez przezyłas to drylowanie:) i humor cie nie oposcił:) buzki:*
zeby wisni nie drylowac to robie wino z ryzu..
prawie jak martini smakuje..
i okolo 15 litrow na raz wychodzi..
a w niedziele byly 4 pralki prania, wysprzatana cala chalupa i upieczone ciasteczka
ale że kurwy nie pomogły…
Skandal, jakieś leniwe babska
a ja rozpoczne dzis proces fermentacji ogorkow.
TY JESZCZE NIE WIDZIALES TEGO SLOJA, OBŁY!
BOGOWIE MOGA CZYSCIC MI NUBUKOWE KLAPKI.
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa zajebiste baska
jestes bogiem
to ja juz rozumiem dlaczego ja wino z porzeczek robie: ich sie nie dzga i nie dryluje tylko sru-soczek w butle a fusiki do gasiora winko 1 klasa polwytrawne produkuje, dzis nastawiam za jakis czas degustacja…polecam
Jak już zrobisz naleweczkę to zaproś mnie na degustację 🙂
nazywam się baska i nie jestem alkoholiczką
😉
Po prostu lubie przejrzałe owoce.