A wiysz Ty, co to je gelender?
Gelender to je chopie po Waszymu poręcz. I to je blues do gelendra, co się go trzimie chop trocha łożarty.
I ino mi nie godej, że on łożor przez jakoś dzioucha abo, że on je jaki fetiszista!
Jo go znoł! I on był cołkiem normalny!
A psy to idom na szichta nie? Idom robić na gruba! Bez coż “na pieska” to im jakoś neisporo, ni?
Jeżeli blues, to facet jest smutny, a jak smutny to przecież przez kobietę, czyli o miłości. A pieski… dwa szły nie? I robiły to “na pieska”, nie? Więc o miłości.
Nie każda jest o miłości, że wspomnę tylko głośny przebój “dwa biołe psy, jeden bioły a drugi blank bioły/ na szychta szły, bo w dzieciństwie chodziły do szkoły…”.
Abo “gelender blues”.
Ikea? A nienawidzę skurwysynów jak własnej żony – abstrahując od ilości reklamacji osobiście u nich wykonanych, zostałem potraktowany przez ochroniarskiego pokurcza jako potencjalny złodziej; a czy o człowieku coś świadczy to, że łazi po sklepie z torbą 3jkową na ramieniu (podczas, gdy po tymże sklepie lata kupa kobitek z torbami wielkości średniej bieliźniarki, co do nich można schować pół Ikei), tatuażem na ramieniu, kristus-laciach na nogach i matrixach na nosie (poza tem – żeby nie było wątpliwości – miałem na sobie spodnie + tiszert, każde na odpowiednim dla nich miejscu)? czy to już jest powodem, żeby sfrustrowany gnojek, pocący się w wejściu: a) usiłował zmusić mnie do oddania torby do przechowalni, b) zagrozić, że zostanę zrewidowany przy wyjściu?
Osobiście wolę JYSK (czy jak się to nazywa) – przemiłe dziewczyny, wybór może mniejszy, ale za to komfort psychiczny zapewniony.
Miało być jeszcze o kieliszkach… Jestem fanem Ikei. No normalnie wszystko mam z ikei. Nawet ostatnio kupiłem sobie torbę w Ikei. Taką czarną, młodzieżową, na ramię. Ikea rulez.
piosenki są o miłości, o seksie (ale to to samo) i o alkoholu (wypijanym z powodu miłości). nawet wtedy, gdy nie wolno było w Polsce pisać piosenek o miłości, pisano o czymś innym, ale i tak wszyscy wiedzieli o co chodzi. no jak nie patrzeć, to miłość wali decybelami z głośników. i może dlatego nie ma na nią miejsca w życiu.
“Włazi mucha po ścianie..” To przecież ewidentnie o miłości. Przecież komu chciałoby się włazić po ścianie gdyby nie chodziło o miłość. Zobacz, jaki ta mucha ma czarny przeczesany łebek. Ona tam włazi w konkretnym celu!!!
Nawet to, że wlazł kotek na płotek jest powodem żeby chcieć buzi… w związku z tym nie znam chyba piosenek nie o miłości.
Ale chyba mam dzień z głowy, bo muszę coś znaleźć. ….muszę… a może: “Włazi mucha po ścianie”? – to chyba raczej nie o miłości 😉
… o jeszcze jedna – równie głupia: “było morze, w morzu kołek….”
No raczej mój ulubiony ulubieniec ze swoim fantastycznym szlagierem “o jabłuszko jabłuszko jabłuszko pełne snów…” nie kwalifikuje się do kategorii piosenek o miłości.
No! właśnie napisałem piosenkę o tym, że mi drzazga wlazła w dupę – jak ja cierpię!!!
(i kto mi kazał siadać gołą dupą na drzewnianej desce?)
Phi, nie zgadzam sie z Wami. Coraz więcej piosenek jest o cierpieniu. Bo coraz więcej osób cierpi i nie w głowach im miłość…
Mały wybór czego/kogo??? Tychże miłych pań??
A wiysz Ty, co to je gelender?
Gelender to je chopie po Waszymu poręcz. I to je blues do gelendra, co się go trzimie chop trocha łożarty.
I ino mi nie godej, że on łożor przez jakoś dzioucha abo, że on je jaki fetiszista!
Jo go znoł! I on był cołkiem normalny!
A psy to idom na szichta nie? Idom robić na gruba! Bez coż “na pieska” to im jakoś neisporo, ni?
Jeżeli blues, to facet jest smutny, a jak smutny to przecież przez kobietę, czyli o miłości. A pieski… dwa szły nie? I robiły to “na pieska”, nie? Więc o miłości.
Nie każda jest o miłości, że wspomnę tylko głośny przebój “dwa biołe psy, jeden bioły a drugi blank bioły/ na szychta szły, bo w dzieciństwie chodziły do szkoły…”.
Abo “gelender blues”.
Ikea? A nienawidzę skurwysynów jak własnej żony – abstrahując od ilości reklamacji osobiście u nich wykonanych, zostałem potraktowany przez ochroniarskiego pokurcza jako potencjalny złodziej; a czy o człowieku coś świadczy to, że łazi po sklepie z torbą 3jkową na ramieniu (podczas, gdy po tymże sklepie lata kupa kobitek z torbami wielkości średniej bieliźniarki, co do nich można schować pół Ikei), tatuażem na ramieniu, kristus-laciach na nogach i matrixach na nosie (poza tem – żeby nie było wątpliwości – miałem na sobie spodnie + tiszert, każde na odpowiednim dla nich miejscu)? czy to już jest powodem, żeby sfrustrowany gnojek, pocący się w wejściu: a) usiłował zmusić mnie do oddania torby do przechowalni, b) zagrozić, że zostanę zrewidowany przy wyjściu?
Osobiście wolę JYSK (czy jak się to nazywa) – przemiłe dziewczyny, wybór może mniejszy, ale za to komfort psychiczny zapewniony.
Miało być jeszcze o kieliszkach… Jestem fanem Ikei. No normalnie wszystko mam z ikei. Nawet ostatnio kupiłem sobie torbę w Ikei. Taką czarną, młodzieżową, na ramię. Ikea rulez.
piosenki są o miłości, o seksie (ale to to samo) i o alkoholu (wypijanym z powodu miłości). nawet wtedy, gdy nie wolno było w Polsce pisać piosenek o miłości, pisano o czymś innym, ale i tak wszyscy wiedzieli o co chodzi. no jak nie patrzeć, to miłość wali decybelami z głośników. i może dlatego nie ma na nią miejsca w życiu.
Jeszcze sie pytasz? Przeciez nawet komentarze sa o milosci. Kieliszki zostaly pominiete. …Widac wszystko jest o milosci.
“Włazi mucha po ścianie..” To przecież ewidentnie o miłości. Przecież komu chciałoby się włazić po ścianie gdyby nie chodziło o miłość. Zobacz, jaki ta mucha ma czarny przeczesany łebek. Ona tam włazi w konkretnym celu!!!
Hm, “w morzu kołek”, to troche jakby zahacza o tą miłość
😉
Nawet to, że wlazł kotek na płotek jest powodem żeby chcieć buzi… w związku z tym nie znam chyba piosenek nie o miłości.
Ale chyba mam dzień z głowy, bo muszę coś znaleźć. ….muszę… a może: “Włazi mucha po ścianie”? – to chyba raczej nie o miłości 😉
… o jeszcze jedna – równie głupia: “było morze, w morzu kołek….”
ja dwa tygodnie temu kupilem 6, od przedwczoraj mam 5.. 🙁
nie musialas odgapiac ode mnie kieliszkow..
Sie w kieliszku piwa nie pija, sie w kieliszku wino pije.
A najlepiej to grzańca :)))
No skoro o piwie się łapie, to o jabłuszku tym bardziej jest o miłości.
No raczej mój ulubiony ulubieniec ze swoim fantastycznym szlagierem “o jabłuszko jabłuszko jabłuszko pełne snów…” nie kwalifikuje się do kategorii piosenek o miłości.
chociaż………..
Dasz wina w nowym kieliszku?
sieden fajna liczba..
byl kiedys taki osiol Numer Siedem:)
jak o piwie, to tez o miłości
Jeśli śpiewa ją kobieta to tak. Natomiast jeśli śpiewa mężczyzna to przeważnie, bo może być jeszcze o piwie.