U nas – N. rządzi, od soboty.
Wstalismy w sobote rano. No – w przyblizeniu BYŁO TO RANO. Z przedrostkiem “jeszcze” – czyli nie takie może znowu skowrończe rano, ale zawsze.
– Ziew – mowie, owijajac się we flanelowa pizame w jamniki – to jaaaaaa… TO JA zrobie herbate oraz zrobie liste zakupow. A ty pojdziesz i kupisz. A ja w tym czasie… no wiesz. Zrobie herbate.
-O. Oooo KONIEC TEGO DOBREGO! – zagrzmial on. On, N. – Kto w tym domu rzadzi, ty czy ja?
(hm… jedno z bardzo podchwytliwych pytan, nauczona omijac rafy koralowe MILCZĘ)
– No! To od dzis JA tu rzadze, zrozumiano? – i tupnął – JAZDA ROBIĆ LISTĘ!
Od soboty poparcie dla lokalnego rządu systematycznie rośnie 😉
te rzady to chyba poczatek klimatow dziwnych pytan i odpowiedzi zwanych potocznie malzenstwem 😉
zycze duzo szczescia w rzadzeniu :))
…właściwie to Stripped Pałer.
tak, Zabra Łajt Pałer !
zebras full power rulez :)))
Ja rzadzę i koniec. Zebras Rulez.
absolutne takie..
Podobają mi się takie rządy:))
Normalnie nie rozumiem o co chodzi. Normalnie!