A ja WLASNIE, ZE LUBIE taka pogode. I co mi pan zrobi.
Wyszlo tlumaczenie “Men at arms” Pratchetta. Na lotnisku widzialam “The Last Hero”, ale nie kupilam, bo strasznie wielkie, albumowe wydanie. Zreszta, musi byc albumowe, bo to ksiazka z obrazkami 🙂
Tak jakos wyszlo, ze w niedziele u nas impreza na osiemnascie osob. Tak, dobrze pani przeczytala. O SIEM NAŚ CIE (18). Tak sobie mysle, zeby dostac od rana pomieszania zmyslow, wyjsc z domu, udac sie w niewiadomym kierunku i odnalezc sie dopiero w poniedzialek, na dworcu w Radomiu, w jednej niebieskiej skarpetce frotte.
No chyba, ze uda mi sie przeforsowac wersje przyjecia w McDonaldzie.
Ratunku.
Jasne, ze nie – juz spakowalam skarpetkę.
no, to jak już osiemnaście, to dziewiętnasta Ci różnicy nie zrobi…