NALOG

ON – kaszle i ma goraczke. JA – zazdroszcze.

Jestem NALOGOWYM zjadaczem Bake Rolls. To chyba już uzaleznienie. Podrecznikowe objawy bycia “na glodzie”, jeśli wieczorem nie ma pod reka paczki Bake Rolls. Najgorsze, ze nie da się tego ukrywac przed postronnymi – można sobie golnac w toalecie, sztachnac się tamze, jeśli ktos niewymagajacy, dac sobie w kanal (tak to się mowi swiatowo?…). A suchy chlebek mój ukochany niestety okropnie trzeszczy, przez co latwo mnie wykryc, jak się oddaje w szpony nalogu.

Malo dekadencki, poza tym, ten caly NALOG. Zebym chociaz po nich miala wizje, ale nie – wizje to ja miewam w roznych innych okolicznosciach (najczesciej sa ta sytuacje pt. “krew mnie zalała”). Zreszta – CO TO KOMU PRZESZKADZA, ze jem suchy chleb (pytanie sponsorowane i skierowane Już On Wie, Do Kogo)? Wymienisz mi przewagi Miekkiego nad Suchym? Przestalam jesc chipsy?…

I wcale od tego nie schudne, a już NA PEWNO NIE TAK, jak Hania Wald, przy ktorej jestem Foka & Baleron.

A w Marksie i Engelsie sa przepiekne golfy w kolorze mlodej marchwi chorej na wscieklizne.

STARA, A GLUPIA

Dawno tak sobie rzewnie nie poplakalam przed szklanym ekranem, jak wczoraj na “Czekoladzie”. Jestem ZUPELNIE nieodporna na usmiech Juliette Binoche, ksiazki Connie Willis i “Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya”.

Niestety, jestem ODPORNA na grype. Kto ma MOJA grype?… Mój osobisty partner zyciowy! Ma grype z przytupem, co jakis czas oswiadcza “Umieram… przynies mi pioro i kartke – będę pisac testament” albo “Zrob mi Terazpolske, wlasciwie DWIE, bo po jednej będzie mi się krzywo lezalo”. No i co z tego, skoro NIE POLEZY, tylko lata do pracy jak pszczolka na amfetaminie?… Taka piekna grypa i TAK się marnuje…

Kupilam dwa kolejne tomy Gateway Pohla, bo mi ojciec nie dawal spokoju. Niestety, niestety – po 60 stronach “Za blekitnym horyzontem zdarzen” stwierdzam z bolem w klatce piersiowej, ze jest to – jak slusznie napisano na okladce – “sukces komercyjny” autora. Co nie jest skorelowane z jakoscia (vide: bestsellery). W kazdym razie – nie w sposób istotny statystycznie. Do “Gateway” się nie umywa, ba! Nawet u “Kupca wenusjanskiego” mogloby zmywac gary.

Biedna Calineczka ma jakis nowotwor, Mloda Zebra zawlokla ja do weterynarza, a ten zaaplikowal jej ZASTRZYK Z JADU TARANTULI. Nie ma to jak nowoczesne metody leczenia! Musze poslac do weterynarza karteczke z prosba o WYCIAG Z LENIWCA – to dla ojca, który sieje niespozyta energie na prawo i lewo i co najmniej dwa razy na tydzien wykonuje kawal dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty (np. kolejne stoly z debowych bali, “klatki na slonie”, drugi hak holowniczy, żeby każdy miał swój i taki, jaki lubi). Przy okazji wspiera emerytowanych rzemieslnikow – już miesiac nie mamy drugiego kompletu kluczy, bo dorabia je nam niewidomy slusarz RECZNIE, w zwiazku z czym klucz jest prawie przepilowany na pol, a i tak nie otwiera furtki. Slowem – to cudowny czlowiek, ale tragicznie meczacy. Zanim się uszarpie, to wykonczy wszystkich dookoła, za wyjątkiem jamnikow – jest oficjalnym, uznawanym WODZEM STADA, Pierwszym Klucznikiem Koronnym Lodowki, Generalnym Dystrybutorem Parowek etc.

A dzisiaj jeszcze raz sobie obejrze “Czekolade” i już.

KIEDY DAMIE WYPADA

A, bo wyniesli nas diabli w niedziele na zewnatrz chalupy, zamiast kontynuowac dolce far niente, tarzac się w pizamach, ogladac “Aniolki Charliego” i ogryzac z nierobstwa gumki z olowkow! I diabli owi wyniesli nas AKURAT wtedy, gdy zaczal padac deszcz, a na lodzie ulicznym powstala wysokiej jakosci glazurka.

Mimo moich zimowych opon, każdy krok konczyl się lekkim “zzzzt” po lodzie oraz soczystym “kurwa”.

Po – chyba – siedemnastej panience lekkiego prowadzenia się (niektóre wymykaly się z mych ust korali już PARAMI) zostalam upomniana, zebym “zachowywala się jak DAMA”.

NO MOI PANSTWO! Odkad pamietam, to np. u Makuszynskiego obowiazkowo w kazdej powiesci wystepowala CO NAJMNIEj jedna ciotka – hrabina, która zlopala gorzale, kopcila cygara i klela jak szewc, przez caly czas dama pozostajac! Nie o to bowiem chodzi, ze ta co nie klnie, jest dama, ale a rebous i vice versa, you know what I mean 😉

NIEMNIEJ JEDNAK – jeśli już przyjmiemy, ze dama ma owo przeklinanie nieco RACJONOWAC, żeby nie zatarly się jednak granice miedzy dama a zulem pospolitym (vulgarus vulgaris), to w jakich sytuacjach DAMIE WOLNO rzucic miesem (poledwica wolowa, oczywiście)? Czy na przykład:

– kiedy stoi pod drzwiami i szuka w torebce klucza przez 20 minut, przy czym NAPRAWDE nie ma w tej torebce balaganu (zwykle chodzi o klucz do drzwi pracowych, a za plecami stoi i dyszy szef lub wizytator);
– kiedy przed wyjsciem z domu podspiewuje pod nosem “wziąć telefon, wziąć telefon, nie zapomniec telefoooonu”, zaklada kurtke, rekawiczki, wychodzi i po przebyciu 250 metrow (caly czas spiewajac slodko “i tylko nieee zapomniec o telefonieeee”) okazuje się, ze cholerny telefon zostal na biurku;
– kiedy na 1,5 minuty przed wystapieniem publicznym rajstopka puszcza figlarne oczko na calej dlugosci, oczywiście Z PRZODU;
– kiedy się uderzy w maly palec u nogi o podest;
– kiedy wlecze się ulica, niosac torbe (worek na ziemniaki size), dwa segregatory, aktowke, dwie butelki wina i wlasnie okazuje się ze ROZWIAZAL SIĘ BUT;

… czy wtedy to jest OBRONA KONIECZNA? I niech się znajdzie taki, co sprobuje mnie przekonywac, ze wystarczy “o jejku” lub “doprawdy, tego już za wiele”.

Powiadam i zdania nie cofne: nie ma to jak dobry kawalek miesa od czasu do czasu. Na dowod – wszechogarniajaca impotencja, cieple kluchy i ciagnacy budyn spowodowany hipokrytycznym dbaniem o political correctness. Prawda, Haniu?… 😉

DROGA HOTDOGA

Staram się – naprawde STARAM – być tolerancyjna i duzo rozumiec – bo inaczej czlowieka zjadaja stresory zewnetrzne. Ale. ALE! Ale Droga Do Pracy z moim rodzonym Ojcem (którego nb. kocham nad zycie, naprawde!) przerasta granice milosierdzia Bozego.

– Tato – pytam go – DLACZEGO, na milosc do corki swej jedynaczki, nie jedziesz NORMALNIE droga zaznaczona na mapie, tylko dokladasz 64 kilometry miedzy polami, po lodowisku, po zamarznietym stawie, obok fermy strusi (A MOŻE NAWET KROKODYLI, tylko się schowaly!) – w zwiazku z czym jedziemy już poltorej godziny, zamiast 20 minut – żeby I TAK wyladowac w korku, tylko z drugiej strony?
– Mphpshtrwmb.
– …?…
– Bo ja NIE LUBIE SAMOCHODOW!… I na normalnej drodze mi NUDNO.

Czy ja mam na to jakies argumenty?… Wolno mu! Wolno mu NIE LUBIC samochodow (oprocz tego, który go niesie w swoim brzuchu) – tym bardziej, ze mnie TEZ denerwuja – zwlaszcza te samochody, których kierowcy UWIELBIAJA wachac tlumiki tych przed nimi, w zwiazku z czym zachowuja bezpieczna odleglosc 11 centymetrow na jezdni tak pokrytej lodem, ze tylko Katarina Witt dzieki DLUGOLETNIEJ praktyce bylaby w stanie zahamowac…

Ale to nie powod, żeby mijac ferme strusi!…

Zreszta – OK., zamiast się czepiac, moglam jechac transportem (za przeproszeniem) publicznym, który ma swoje zalety, np. panie w beretach opowiedza dokladnie, co się wczoraj wydarzylo u Bigbrawera.

Aha! I jeszcze na McDonalda zamierzam ponarzekac. Bo – bo skasowali mi hotdogi w McDonaldzie!!! DWA były miejsca, serwujace PRAWDZIWEGO hotdoga: McDonald i IKEA. Bo prawdziwy hotdog na tym polega! Żadne tam – chrupiace i zarunienione, z salata czy ogorkiem… Tylko i jedynie – cudowna, rozpackana, rozmiekla bula, a w srodku PAROWKA, która caly dzien plywala w wodzie, chuda jak sznurek i z niewiadomoczym w srodku. Az mnie ciarki przechodza na samo wspomnienie, takie hotdogi wlasciwie zjadam BEZ GRYZIENIA i na jeden raz i dla nich gotowa jestem zabijac niewinne dzieci w drodze na kolko historyczne. A tu masz! W Donaldzie wywalili z menu!… Jak jeszcze w IKEA skasuja, to… to NIE WIEM! Będę musiala emigrowac!…

I co ja teraz będę jadla?… W kolko Bake Rolls?…

WEALTHY, HEALTHY AND PROSPEROUS!!!

Rachunek sumienia i faktura VAT za rok 2001: Nie zrobione.

Postanowienia na rok 2002: Nie zrobione.

HA – moje lenistwo wyprzedzilo NAWET Bridget Jones.

Rok 2002 to palindrom. Poprzedni był w… 1991, jeszcze poprzedni – w 1881, a nastepny dopiero w 2112. Fajny będzie rok 2222, niestety – JA się już o tym nie przekonam. Chociaz nie ma co narzekac, dwa palindromowe lata w ciagu jednego zycia to i tak niezle 🙂

Czy ja już mowilam, ze NIENAWIDZE ZIMY? HALO!!! Może ZA CICHO mowilam! A może NIE DO TEGO MIKROFONU, co trzeba, mowilam! Jakby co – mogę powtórzyć, tylko skonczcie już, chlopaki, te wyglupy – proszę pozbierac to biale gowno i podkrecic centralne ogrzewanie! Albo zeslac moja grype – należy mi się jak psu kielbasa, wszyscy kichaja, prychaja, bredza w goraczce – a ja jako ta Joanna D’Arc, a może D’Artagnan – nietknieta zarazkiem, mimo znaczacych wysilkow w tym kierunku. Co mam zrobic?… Wybiec na mroz z mokrym lbem?…

A na dzis znalazlam sobie bardzo wazne zajecie: Przeprowadzam się z zeszlorocznych do tegorocznych kalendarzy. To i tak az za duzo pracy, jak na Pierwszy Dzien po Powrocie.