O RZUCANIU SEREM I POWODZI

Nie widziałam wcześniej tego rzucania serem – jestem pod wrażeniem! Muszę tylko dopracować szczegóły, związane z noszeniem w torebce (torbiszczu raczej, ostatnio ledwo zarzuciłam sobie na ramię torbę do pracy i sama jestem ciekawa, co ja tam mam, no owszem, jakieś kilkadziesiąt długopisów, ale na Teutatesa, przecież długopisy tyle nie ważą – a nawet nie wożę laptopa!) sera w plasterkach. Najłatwiejszy do spakowania byłby ten, co ma każdy plasterek osobno pakowany w folię, ale nie kupuję go ze względów ideologicznych oraz wyłuskanie tego plastra tyle trwa, że odpada element zaskoczenia. Obiekt oszczekiwany już dawno by sobie poszedł. Niemniej jednak – ser przemawia do mnie o wiele bardziej, niż np. taka obroża elektryczna. Tylko na jakiej zasadzie on działa i czy po trzech plastrach szczekający potwór się nie przyzwyczai?

Udało mi się obejrzeć „Parę idealną”, bo ja ciągle Nicolę Kidman lubię i jej kibicuję. I ucieszyłam się, bo w zwiastunie wyglądało na to, że trochę jej zszedł botoksowy paraliż i zaczęła jakby lekko mieć z powrotem mimikę twarzy, bo w „Kłamstewkach” żadnej mimiki nie wykazywała (ona jest taka piękna, a bez tego świństwa byłaby pięć razy piękniejsza, po co to sobie robi?). No i wszystko ładnie, pięknie, a serial bez wyrazu, jak pepsi cola bez bąbelków. Intryga mdła, zakończenie mdłe, a wielka miłość do końca życia okazała się taka wielka, że córka Bono wróciła do zoo czesać pingwiny. W sumie najbardziej mi zapadła w pamięć sukienka Nicole, bo się czaiłam na podobną (ale w końcu nie kupiłam) i Gosia z pierogami. Natomiast nie wiem, po co była potrzebna postać grana przez Isabelle Adjani (która wygląda jak Alexis z Dynastii). 

A do „Anatomii upadku” chyba wrócę i obejrzę jeszcze raz, bo w dni parzyste budzę się z przekonaniem, że na pewno zabiła, a w nieparzyste – że to niemożliwe i po co w zasadzie miałaby. A jeszcze znam opinie, że zabił syn, a pies mu pomógł. No naprawdę, doceniam otwarte zakończenia, ale cholery można dostać.

Ostatnie dni mnie trochę rozdeptały; jak człowiek dostaje w łeb prawdziwym problemem, to zaczyna tęsknić do czasów, kiedy mógł się przejmować głupotami. 

A teraz jeszcze straszą powodzią w weekend. 

PS. Jeszcze a propos rzucania serem w szczekającego psa – N. polował na szerszenie wiosłem. Więc chyba mogę zaryzykować stwierdzenie, że niekonwencjonalne metody runs in the family.

2 Replies to “O RZUCANIU SEREM I POWODZI”

  1. To ja dopiero się dowiedziałam( shame, shame!) , że Bono to Paul David Hewson, a aktorka, która zachwyciła mnie w serialu takim sobie 🙂 i “Co kryją jej oczy”, to jego córka!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*