O WAZONIE

Nareszcie pada deszcz i chyba glizdy wyszły się przewietrzyć, bo szpaczki i inne wróbelcy zasuwają po trawniku jak małe welociraptory. A ja poszłam po paczkę i zmokłam jak kurą w płot.

W związku z tym, że nie dzieje się nic miłego ani pozytywnego, to kupiłam (czarny ciągnik) wazon. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia i chyba ponad rok się namyślałam, aż w końcu doszłam do wniosku, że skoro jest tak do dupy, to nie ma co dłużej czekać. I tak się pojawił w moim życiu.

I teraz siedzę i się na niego patrzę. Chyba bazie do niego wtrynię, chociaż taki pusty też jest śliczny. Jak kolonia boczniaków z kosmosu (podsumowanie mojej koleżanki). A mnie się kojarzy z harmoniami u Vonneguta. 

N. zapytał parę dni temu, czy Roxi Węgiel i Viki Gabor to jest jedna osoba, czy dwie różne. A ja tak do końca nie wiem, co mu odpowiedzieć. 

10 Replies to “O WAZONIE”

  1. Ja od dzieciństwa byłam przekonana, że glizdy LUBIĄ DESZCZ, ale mój mąż mnie uświadomił, że one wychodzą na deszcz, bo im domki zalewa… No ale jak to? jak to? Do dziś się z tym nie mogę pogodzić…
    A wazon taki ładny, że faktycznie, kwiatków mu nie trzeba. Sam prawie kwitnie.

  2. Kolonia boczniaków z kosmosu to idealne określenie 😉 Cały czas mam teorię, że jeśli Ziemię przejmą obcy, to będą to własnie grzyby.
    Zeus jest z piorunem i myślę, że ogarnięty facet to wie. Gorzej z kobietami. Tak to już jest, że baby ogarniają różnice między Viki a Roxy, a mężczyźni między Zeusem a Neptunem. Nie mówiąc już o tym, że to dwie różne mitologie, co jeszcze pamiętam, mimo że maturę zdałam 26 lat temu.

  3. Glizdy wyszły- widziałam. Ciekawe, czy bocian jutro przyleci- obserwuję go od kilku lat i ZAWSZE jest 7 albo 8 kwietnie, jakby miał kalendarz 🙂

Skomentuj marynka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*