O DZIWNYM LUTYM

No, siostry. Nieźle mnie załatwiłyście tym Stephensonem! Jestem w 1/3 „7ew” i zamówiłam dwie następne. Czyli mam co robić przez jakiś czas i bardzo dobrze, bo nie mam ochoty wychodzić spod stołu. To przynajmniej sobie tam posiedzę z dobrą lekturą. Później wiadomo, że przez całą noc mam sny o kataklizmach i kolejnych końcach świata, co i tak jest lepsze od wiadomości bieżących, które przeczytam rano (lub od kolejnych niusów z księgowości, kurwa mać).

Co poza tym – sprzątnęłam psie kupy z ogródka; zebrałam jakieś tysiąc siedemset osiemdziesiąt pięć sztuk i co? I WESZŁAM w tysiąc siedemset osiemdziesiątą szóstą! W dodatku NAJWIĘKSZĄ. I jeśli to przysłowie o wchodzeniu w gówno i pieniądzach miałoby się spełnić, to od jutra powinnam być bogatsza od Bezosa, kurde faja. 

Wiatr mnie wykończy. W ogródku sterczą smutne kikuty drzew, połamanych przez ostatnie wichury; w całej naszej wsi tak jest – a u tych, co nie mieli szczęścia, to te kikuty nie sterczą, tylko leżą na dachach i codziennie słychać piły łańcuchowe. Jeśli jest jakiś dźwięk, którego nienawidzę do samej głębi duszy, to cholerna piła łańcuchowa wgryzająca się w drzewo – a teraz w całej okolicy te kurwy koncertują od rana do wieczora, w sumie dobrze, że muszę jeździć do biura, bo mam ochotę wybiec i przegryźć tętnice piłującym strażakom (chociaż piłują głównie to co i tak się przewróciło). 

A żeby już było CAŁKIEM śmiesznie, to GUS mnie wylosował do prowadzenia książeczki budżetu gospodarstwa domowego! Więc po pierwsze, czuję wielką odpowiedzialność przed całym społeczeństwem, bo mam bezpośredni wpływ na wskaźniki. Po drugie – to wcale nie takie łatwe, zwłaszcza jeśli trzeba pilnować męża i jego idiotycznych zakupów (Przelotka przez okno do anteny internetowej? Co to jest? A ile zapłaciłeś? PRAWDĘ MI MÓW, ILE!). Po trzecie – przez cały czas mam z tyłu głowy, że nie mogę sobie nakupić głupot jak zwykle, bo GUS PATRZY i CO ONI SOBIE POMYŚLĄ. A po czwarte – oczywiście mam ogromną ochotę kupić coś maksymalnie idiotycznego, żeby było śmiesznie. I zrozumiałam co to znaczy, że obserwator wpływa na przebieg eksperymentu („Idź i dokup trzy kilo marchwi, bo mam za mało warzyw wpisane!”).

A tak w ogóle to przez cały czas mam wrażenie, że zaraz oszaleję. Albo coś. Może od tego wiatru.

19 Replies to “O DZIWNYM LUTYM”

  1. GUS-owi wpisałabym w wydatkach najchętniej dużą ilość cukru, drożdży i sprzęt do destylacji 😉 Zbadałabym przy okazji przepływ informacji między instytucjami, w tym przypadku GUS – KAS 😉

    • Z tego co pamiętam z Ustawy o statystyce (z którą jestem zżyta, bo chodziłam na zebrania) (bo nikomu innemu się nie chciało) – to nie można odmówić, ale nie ma kar, jak się nie złoży sprawozdania.
      Ale mam taką miłą panią ankieterkę i to w sumie jest ciekawe doświadczenie.
      I zgadzam się – WCALE NIE PROSTE!

  2. To do Stephensona dopisz jeszcze “Reamde”. Ale ona chyba jest nieosiągalna. Czytałam wypożyczoną z biblioteki, miażdży żebra, 1,7kg czystej cegły. Ale jaka wciągająca 🙂 Spróbuj kupić na jakimś olx, wpisane w “budżet” dopiero zabije ćwieka badaczom 😉

    • Dzięki za namiar – chyba was dziewuchy pozabijam! NIE MAM GDZIE TEGO TRZYMAĆ! Z drugiej strony – to tysiąc razy lepsze niż jakieś jednorazowe kryminałki.
      Wszystkie to cegły (ale świetnie napisane, jak on dobrze pisze), ale 7ew się dużo szybciej i łatwiej czyta, niż Cryptonomicon.

      • Ebooki polecam! Reamde świetne, zgadza się, ale ja najbardziej kocham Crypto i Cykl barokowy. 7 EW kompletnie mi nie podeszło. Polecam za to Peanathemę.

  3. hyyyyh,z tym info o gus, to takie panele istnialy w latach 80 :)))) back to future:)))) jezeli cie wkurza taka mala skala interwencj po wichurach to wyobraz sobie co u mnie sie dzialo przez kilka lat po wichurach tornadach 1999/ 2000 sylwester , prawie 300 km na liczniku, i budka ze swinka w srodku fruwala w powietrzu, a dach domu podskoczyl w gore , ale na szczescie opadl w te same zlaczenia. Pily slychac bylo przez kilka lat.

    • Właśnie!
      Co ze świnką?
      U nas też nastąpiła nierównomierna dystrybucja dachów – niektórzy nie mieli żadnego, a inni po dwa: swój i sąsiada.

      A badanie budżetów gospodarstw domowych chyba jest cały czas robione, w każdym razie wisi na stronach GUS, opis i metodologia. Tak samo jak BAEL, bardzo dobre i niedoceniane badanie aktywności ekonomicznej, dużo lepsze niż beznadziejna stopa bezrobocia.

  4. Nie znam się na przysłowiach, zawsze coś pokręcę, ale jeśli to z gównem i pieniędzmi się sprawdza, to Bezos w dzieciństwie musiał wpaść do przydomowego szamba. A starzy się dopiero po tygodniu zorientowali.

    Daj spokój z marchewką i przelotką! Wpisuj, że codziennie jecie kaszę z piachem i czarną rzepą, wklej podrobiony paragon za kilka metrów surowego lnu (z którego, rzecz jasna, szyjesz sobie i małżonkowi zgrzebne szaty), a w przeglądarce wyszukaj kilka przepisów na potrawkę z jamnika. Jeśli więcej ludzi tak zrobi, to może te dane dotrą do rządzących i nimi wstrząsną? No chyba, że oni potem czytają te książeczki budżetu gospodarstwa domowego, sącząc koktajle i żując ośmiorniczki, i zaśmiewają się do rozpuku. Ale warto spróbować.

    I też nie cierpię wiatru.

    • No właśnie mam ambiwalentne doznania 🙂
      Z jednej strony bym chciała uczciwie i porządnie, bo to jest ważne i rozumiem dlaczego. I jak mi ćwiartka chleba zdrożała o ponad złotówkę (czyli cały bochen – co prawda duży, ale jednak) prawie PIĘĆ ZŁOTYCH, to niech to wyjdzie w statystykach i przestaną oczy mydlić, że inflacja jest 3% kurwa mać.

      A z drugiej oczywiście mam ochotę kupić pięć litrów wódki czystej i gruby sznur konopny. I wpisać. Taka ze mnie śmieszka.

      I chciałam zauważyć, że len (nawet surowy) jest drogi jak cholera. Mieszkam w mieście z fabryką lniarską, to wiem.

      A Bezos… Tak, to by wiele tłumaczyło 😉

      • Ha, powiedziałabym nawet, ze naganiasz klientelę temu sklepu lnianemu. Bo jak obejrzałam Twoje zasłony w stwory morskie, to potem, jak juz pojechałam tam po tkaniny do jednego pokoju, to wyszłam z zamówieniem na trzy pary zasłon, firanki oraz obrus w chabry… Przy czym pan kierownik przyniosl nam wzory, które jeszcze nie weszły do produkcji oraz zaprosił do zwiedzania magazynu… Nie mówiąc o tym, ze tam chodził duży piękny pies, który chciał być głaskany 🙂

Skomentuj Barbarella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*