Wyznam od razu, że od dnia premiery czaiłam się na „Czarnobyl”. Z drugiej strony – zdawałam sobie sprawę, w jak nędznej kondycji psychicznej jestem, a to nie jest łatwy temat. To nie jest zazdrosna żona i kochanka, tylko rozpierdolony reaktor atomowy – więc zapadła decyzja, że po powrocie z urlopu. Wrócę naładowana endorfinami, więc dam radę. Poza tym na pewno temat został sfabularyzowany, bo przecież nie da się tego pokazać tak DOSŁOWNIE.
Więc wróciłam i obejrzałam i powiem tylko tyle: O KURWA MAĆ. Temat nie został sfabularyzowany. Ani przez moment nie wierzyłam, że uda im się wyjaśnić przyczyny katastrofy od strony technicznej – artykuły mają po kilkanaście stron, w najlepszym przypadku – a jednak. Po prostu przez dwa dni chodziłam odłączona od rzeczywistości, tak dostałam po głowie.
Oczywiście są odstępstwa od rzeczywistości – nigdy z reaktora nie leciał czarny dym, a sam ogień gaszony przez biednych strażaków był nieduży. Helikopter spadł kilka tygodni później. Legasow miał żonę i syna, i cały sztab naukowców – pomocników na miejscu. Nikt z mostu w Prypeci nie dostał ostrej choroby popromiennej w pierwszych godzinach po wypadku, a Briuchanow nie był partyjną bezduszną świnią i doprowadził do ewakuacji miasta w niecałe dwa dni. Ale to są detale, a na dodatek absolutnie wspaniały Jared Harris i Skasgard senior, za którym przepadam za rolę w „River”. A poziom dopracowania szczegółów jest taki, że karetki którymi przewożą ofiary do szpitala są podobno tej samej marki, co wtedy, a scena na dachu ze sprzątaniem grafitu trwa 90 sekund – tyle, ile faktycznie czasu dostały „bioroboty”.
Wcale się nie dziwię, że serial pobił rekordy popularności, chociaż niektórzy chyba nie bardzo zrozumieli, o czym był, bo czytam że lawinowo wzrosła popularność wycieczek do strefy skażenia. Seriously, co jest z ludźmi nie tak?… Nigdy dobrowolnie bym tam nie pojechała, no ale ja z tych, co pili płyn Lugola.
I jak ja się teraz mam zebrać do kupy i nabyć prześcieradło z gumką na wysoki materac? Wszystko mi z rąk leci.
Telefon mi pokazuje, że dziś ciepły dzień, pewnie ostatni w tym roku taki ładny. Naprawdę nie rozumiem, GDZIE i KIEDY minęło całe lato. Ktoś wie?…
Pingback: uels ukrain
Pingback: psy online
Pingback: Netflix
Pingback: ivanesva
Pingback: gRh9UPV
Pingback: filmfilmfilmes
Pingback: mazhor4sezon
Pingback: yutub
Pingback: Dead-Inside
Pingback: arrogant
Pingback: ne-smotrite-naverx
Pingback: aabbx.store
Pingback: psychophysics.ru
Pingback: kremlin-team.ru
Pingback: medunitsa.ru
Pingback: KremlinTeam
Pingback: link
Pingback: gidonline-ok-google
Pingback: A3ixW7AS
Pingback: blogery_i_dorogi 2 blogery_i_dorogi
Pingback: news news news
Pingback: 4569987
Pingback: 666
Pingback: clubhouse invite
Pingback: tik tok
Pingback: HD
Właśnie nadrobiłam duże zaległości – od dawna Cię czytam, lecz bardzo rzadko komentuję. Ale jak o Czarnobylu, to muszę! Wbił nas w fotel, i tak jak mówisz – został nieco udramatyzowany, ale generalnie bardzo wiernie oddał wydarzenia. Tu (w IE) równolegle z serialem zostało na SKY tv wyemitowanych dużo programów dokumentalnych o Czarnobylu (historia, sarkofag itd.), ale oprócz tego jeszcze poszukałam i poczytałam o promieniowaniu, energii atomowej itp. I dowiedziałam się, że atom wcale nie jest taki straszny 😉 Sama bym chętnie się wybrała na wycieczkę w okolice strefy (jest bezpiecznie). A płyn Lugola piliśmy niepotrzebnie, jak się później okazało, ale strzeżonego….
Twe opisane fragmenty potrafia wstrzasnac czlowiekiem wiec calosc musi byc niezmiernie poruszajaca.
Lubie filmy tego rodzaju – bo z innych zrodel znamy tragiczne wydarzeniua bardzo powierzchownie i czesto bez tego elementu doli ludzi a takze ich bohaterstwa.
A ja troszkę z innej beczki. Mam prośbę, abyś powróciła do świetnego zwyczaju pisania o tym, co aktualnie czytasz. Nie ukrywam, że niejednokrotnie mi to ratowało dupę, gdy nie wiedziałam jaką książkę przeczytać jako następna. A tu teraz tylko seriale i seriale… 😉
troszkę go ubarwili, ciut pozmieniali. a wiesz, że ci trzej nurkowie przeżyli, jeden dopiero po ilus tam latach popełnił samobójstwo, ale tłumaczą to tym, że pękł gdy po nastu czy dziesciu lat czekania na mieszkanie wypchneli ich z kolejki, a mieszkali chyba w 5 osob w jednym pokoju a obiecane mieli. napromieniowani. pl jeżdżą tam, pokazują, mierzą poziom skarzenia. i co ważne robimy zrzutki, bo tam ciagle mieszkają ludzie, starzy, często bardzo samotni. i oni naprawiaja im domy, kupuja opał, jedzenie, ubrania itp bo część strefy zamkniętej jest na Białorusi a ich rodziny są rozdzielone. mnie film bardzo targnął. mi zostal do obejrzenia 5. Ma być jeszcze jeden odcinek.
Też jestem z tych, co pili. I odchorowałam ten serial. Pierwsze odcinki oglądałam z gardłem tak ściśniętym z przerażenia, że było mi niedobrze.
Polecam “Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” Aleksijewicz.
Lub Czarnobylską modlitwę. Chyba straszniejsza….
Czarnobyl to prawie ekranizacja Czarnobylskiej modlitwy Aleksiejewicz
Prawie
Podpisuję się obiema rękami pod Twoimi wrażeniami po obejrzeniu tego serialu. A płyn lugola piłam dwa razy, bo pierwszą dawkę z gracją wyrzygałam.
Ciągle się przymierzam do tego serialu.
Nie czytaj “Czarnobylskiej modlitwy” Swietłany Aleksijewicz.
NIE CZYTAJ.
Za późno, natomiast przyznać muszę, że chyba jakoś mniej mnie ruszyła, może dlatego że jest taka udramatyzowana. A do mnie bardziej trafia, jak coś jest PO PROSTU (kazali, to założyłem kalosze i wszedłem do wody po kolana pod reaktorem).
Ja dałam radę tylko pierwszy rozdział