O ZAGADCE DIAGNOSTYCZNEJ

Szczypawka postanowiła zostać zagadką diagnostyczną na miarę House’a (gdyby były odcinki o psach). Tabletki na bolący kręgosłup nie działały, więc zostałyśmy zaproszone na RTG (może nawet z kontrastem, niech się pani nie przejmuje, to bardzo bezpieczne). Równolegle na własną rękę zdiagnozowałam jej niedoczynność tarczycy oraz babeszjozę, bo wszystkie objawy mi pasowały, więc zażyczyłam sobie badań również w tym kierunku. Popatrzono na mnie dziwnie i zainstalowano psu wenflon. A później było coraz weselej, bo tarczyca w normie, ale elektrolity oszalały. I tak po pół dnia spędzonym w lecznicy na badaniach wyszło zapalenie pęcherza. 

Jakby ktoś nie wiedział, jak się pobiera jamnikowi mocz do badań, to podpowiem: łyżka wazowa.

I jeszcze tylko nadmienię, że przez trzy dni czekania na wyniki posiewu można zwariować, zwłaszcza kiedy pies leży jak kupka nieszczęścia z oczami na wierzchu. W życiu by mi do głowy nie przyszło, że pęcherz może dawać takie objawy.

Ja się nie nadaję na takie akcje, natomiast chyba jednak na przyszłość odpuszczę sobie medycynę internetową. A ten antybiotyk co nam zapisali strasznie śmierdzi, w dodatku muszę dzielić tabletkę wielkości ziarnka pieprzu na cztery części. 

W ramach dobrych uczynków wystawiamy ptaszkom miski z wodą, oczywiście codziennie zmienianą i świeżą. Zwykle zaraz po umyciu miski i zmianie wody przylatuje gołąb i ładuje się tam dupą. Zupełnie jak u ludzi, kiedy się robi coś dobrego i za darmo, zawsze ktoś od razu wsadzi dupę w sam środek. 

Gdybym miała szezlong, to teraz bym sobie trzy dni z niego pozwisała czytając Witkacego, żeby się psychicznie zregenerować. Niestety nie mam, spróbuję z fotelami na tarasie, ale to nie to samo. 

5 Replies to “O ZAGADCE DIAGNOSTYCZNEJ”

Skomentuj Irka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*