O TYM, ŻE MARTWIĘ SIĘ O PSA

Nie odzywam się, bo Szczypawka chora, w trakcie diagnozowania, nie śpię po nocach i coś czuję, że schudnę lepiej niż od upału. OBY. To by był jedyny pozytywny efekt tego wszystkiego. Tak czy inaczej – chwilowo KURWA MAĆ. Przepraszam Państwa, ale no niestety.

Wczoraj w biurze duchy dorwały się do drukarki, w dodatku jakieś dziwne duchy. Żeby jeszcze wydrukowały jakiś modlitewnik albo mistyczny traktat, to rozumiem (to znaczy, nie rozumiem – po co istocie astralnej papierowy wydruk? Ale nie rozumiem MNIEJ). Natomiast wydrukowały sobie ofertę na jakieś części, i to w dwóch egzemplarzach. Może to duch jakiegoś inżyniera przyczepił się do N. na którejś budowie albo instalacji i teraz będzie u nas urzędował – nie wiem czy to źle czy dobrze, inżynierowie bywają upierdliwi. Jakby się nudził, to mógłby poprawić hydroizolację przy drzwiach na patio (chyba że to ten, który ją spartolił i musi odpokutować – nadal jednak nie rozumiem, po co mu oferta, bo to na zupełnie inne urządzenia).

Coś jeszcze miałam, ale nie pamiętam. Nie mam głowy zupełnie. Nawet nie wiem, czy mnie ostatnio boli czy nie – bo nie mogę jej zlokalizować. 

A, już wiem! Czytałam artykuł naukowy (NAUKOWY!) o tym, że zweryfikowano liczbę kroków dziennie, jaką powinien zrobić człowiek, żeby się dobrze czuć. Wytyczne były 10 tysięcy dziennie, ale okazuje się, że jednak zupełnie wystarczy siedem tysięcy. I co? I CO? Ja jeszcze poczekam z tym chodzeniem w takim razie, za parę miesięcy się okaże że siedem tysięcy to też za dużo i wystarczy trzy tysiące kroków dziennie albo w ogóle pięćset. Nie ma co się rzucać – człowiek narobi tych kroków i później z nimi zostanie, jak Himmilsbach z angielskim.

Na razie nigdzie nie idę, tylko martwię się o psa. Wiadomo, pies jest zawsze priorytetem. Dlatego polubiłam Agatę Buzek, kiedy olała festiwal filmowy, żeby zostać w domu z psem.

18 Replies to “O TYM, ŻE MARTWIĘ SIĘ O PSA”

  1. Jak siedemset? 😣😣😣Mój krokomierz pokazuje jako cel 6000 i bardzo jestem kontenta, że udaje mi się to wcisnąć w plan dnia. No szlag….

  2. Bardzo dziękuję za wyrazy wsparcia, ile mnie ten mały mop nerwów kosztował, to tylko ja wiem. Oko mi lata do dziś.

    Dobrze, że psia służba zdrowia działa lepiej niż ludzka, bo gdybym musiała czekać w kolejkach do specjalistów, to bym w psychiatryku wylądowała! Chociaż też nie, bo nie ma miejsc.

    • A my z mężem wahadłowo wyjeżdżamy, bo w domu duuuuża, lękliwa psica po przejściach. Nikomu jej nie oddamy ani z nikim ona nie pójdzie na spacerek 🙂

Skomentuj Rudi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*